❇️Nie tak całkiem w ciemno
Sięgając po „Przebudzenie zmarłego czasu. Powrót” Stefana Dardy wiedziałam mniej więcej jakiego sposobu prowadzenia historii mogę się spodziewać. Oczywiście przeczytanie wcześniej tylko jednej powieści tego autora nie mogło mnie utwierdzić w tym na sto procent, ale dzięki temu udało mi się nie rozczarować.
Powoli tocząca się fabuła może wzbudzić pewną frustrację, bądź nawet wspomniane wcześniej rozczarowanie. Tym bardziej, jeśli bierzemy się za czytanie powieści grozy, no dobrze, na LC ta książka zaklasyfikowana jest jako kryminał, sensacja, thriller, co samo sobie sugeruje akcję. Zaś z tylnej okładki krzyczy napis: horror kryminalny roku!
❇️Ach te tajemnice… Zawsze daję się na nie naciągnąć
Nie ukrywam, że zagadka kryminalna była super wabikiem. Samobójcza śmierć wuja głównego bohatera. Tajemniczy list pożegnalny oraz starożytny, obdarzony najprawdopodobniej magicznymi mocami artefakt. Wszystko to brzmi jak przepis na wciągającą fabułę. Szybko okazało się, że akcja toczy się dość niespiesznie, można rzec momentami ślamazarnie. W wyjaśnianiu śmierci Olgierda Langa praktycznie nie posuwamy się do przodu, poznajemy za to znajomych zmarłego oraz przemierzamy wraz z Kubą ulice Przemyśla.
❇️Miasto bohaterem? Dlaczego nie.
Autorowi udało się uczynić z miasta bohatera równie ważnego co Jakub. Brakowało tylko zdjęć, aby czytelnikowi łatwiej było wczuć się w opisywany klimat. Jeśli chodzi o mnie komp...