Motyw lalki noszącej w sobie klątwę lub demona jest dość ograny, ale oczywiście wszystko zależy od tego, jak go autor rozwinie. Tu najpierw mamy przydługą sekwencję samotnych zmagań z demonicznym prześladowcą, potem zaś pojawia się żeński sprzymierzeniec w postaci Del (Deliverance) Payne i akcja niespodziewanie skręca w stronę surrealistycznej, choć krwawej komedii z motywami SF. Zakończenie oraz uzasadnienie całej historii - dość żenujące, choć jednocześnie w żenujący sposób zabawne (to jest chyba to, co dzisiaj młodzież nazywa krindżem).
Co do Koontza nigdy nie miałam zbytnich złudzeń, ale pisząc Tik-Tak zdecydowanie miał gorszy moment. Chociaż Del i jej matka są urocze, to słabo się to klei z atmosferą horroru i przypadkowymi ofiarami. A temat wietnamskich tradycji jest tak jakby z lekka rasistowski...