Horror to specyficzny gatunek. Jedni boją się duchów, inni niebezpiecznych morderców czy psychopatów, są tacy, co drżą na widok Cthulhu, dlatego z myślą o trzeciej parze postanowiłem umieścić Lovecrafta - rasistę, ateistę, autora weird fiction oraz specjalistę od tworzenia upiornej atmosfery. Wiele osób czerpie garściami z mitologii przedwiecznych, jak Abraham Merritt lub przyznaje się do fascynacji autorem, jak Graham Masterton, ale mało kto zdaje sobie sprawę, że Lovecraft miał własnych mentorów - inspirując się dziełami Arthura Machen czy George'a Frazer. Co ciekawe - Lovecraft uważał czy też uznał, że przesiąkł kulturą Nowej Anglii (region w Stanach Zjednoczonych), co zresztą widać w jego twórczości - osadzając fabuły na wyspach, na odciętych terenach, wielokrotnie podkreślając poglądy rasistowskie i niechęć do imigrantów, co masowo przybywali do Nowej Anglii. Dlatego opowiadanie, jakie znajdziemy w tym zbiorze, czyli ,,Widmo nad Innsmouth'' stało się klasycznym przypadkiem klinicznej diagnozy pisarza - wiecznie niechcianego (wydawcy nie zamierzali publikować jego dzieł), obcując z ludźmi, do których czuje wstręt i obrzydzenie - inność jako źródło strachu i grozy.
,,Zgroza w Dunwich...'' przedstawia piętnaście historii (mniejszych lub większych rozmiarowo) z różnego okresu twórczego literata, w doskonale przetłumaczonej na język polski prozie z działu fantastyka. Zaczyna się od ,,Dagona'', który w jakiś sposób wprowadza czytelnika do bluźnie...