Ta książka opowiada o szczególnych relacjach między władzą a artystą. W tym przypadku chodzi o króla Francji Ludwika XIV oraz o dramatopisarza i komedianta Jean-Baptiste a Poquelin, który przybrał inne nazwisko, dodał sobie owo szlachetne "de" i jako de Moliere wszedł do historii literatury. Michaił Bułhakow uważał go za kogoś szczególnie mu bliskiego, choć Molier miał więcej szczęścia przynajmniej jako pisarz: jego sztuki były wystawiane, sam w nich grywał i cieszył się zasłużoną sławą. Bułhakow przeciwnie - Życia pana de Moliere nigdy nie ujrzał w druku ani na scenie. Powieść pozostała wśród innych rękopisów, które nie płoną, i trafiła do czytelników 22 lata po śmierci autora.