Córka pedofila recenzja

Historia zainspirowana prawdziwymi zdarzeniami.

Młoda dziewczynka która od najmłodszych lat zamiast cieszyć się dzieciństwem i beztroskim życiem musi zmagać się z oktutnym pedofilem jakim jest jej ojciec. Siedmioletnia Lexi która straciła matkę w młodym wieku została sama z ojcem który obwinia ją za śmierć żony, wpadając w coraz większy gniew i zaczyna wykorzystywać swoją córkę sexualnie a także podnosi na nią rękę. Lexi często zmienia szkole w której odsuwa od siebie rówieśników i staje się przez to odludkiem, gdzie zamyka się w sobie i dusi cała złość w sobie, jedynym ukojeniem jakie znajduje to to, że sama się okalecza... W pewnym czasie poznaje dwuch chłopaków którzy za wszelką cenę chcą pomoc Lexi - choć jeszcze nie wiedzą jak to zrobić. Nastolatka pod swoją skorupa kryje bardzo dużo, lecz nie chce wyjawić nic co jest związane z jej osobą. Młody mężczyzna który zaczyna uczęszczać do szkoły jest normalnie isnym "ciachem" widząc Lexi siedzącą samą na samym końcu klasy postanawia się przysiąść do niej, dziewczyna jak to ma zwyczaju odpycha od siecie Jamesa lecz on nie daje za wygraną. Między nimi zaczyna się kleić nic porozumienia choć im to idzie bardzo opornie. Do dziewczyny wkrada się w podobnym czasie jeszcze jeden chłopak Henry który jest gejem a jego ojciec nie akceptuje jego orientacji sexualnej. Między tą trójką zaczyna się rodzic przyjaźń i wspierają się na wzajem w trudnych momentach. James też nie ma lekko z powodu śmierci siostry która popełniła samobójstwo, jego ojciec nie radzi sobie z odejściem córki i w akcie desperacji też postanowił ze sobą skończyć. Lexi i James zakochują się w sobie, pomimo że dziewczyna jest opryskliwa stosunku do swojego chłopaka James trwa przy niej jak Anioł Stróż.

Książka zainspirowała mnie okładką jak i oczywiście tytułem. Ciekawa, pełna zabawnych hostorii gdzie potrafiłam się śmiać a także płakać... Ile jest człowiek wytrzymac aby żyć? Książka opowiada o stracie najbliższych, upokorzeniach, o tym że trzeba walczyć pomimo życie ciągle podkłada nam kłody pod nogi...