Dochodzi do zaginięcia. Sprawa elektryzuje małą społeczność i przez to wychodzą na wierzch różne grzybki. Niektóre z nich okazują się trujące... Ta powieść to wielowątkowa historia, mieszanka nastrojów i zabawa konwencjami literackimi. Przypomina rozsypane puzzle, które autor z uśmiechem kawałek po kawałku układa w jakiś finalny obrazek. Po drodze celowo wprowadza nas w błąd lub włącza jakiś punkt zwrotny, a gdy wszystko wydaje się rozstrzygnięte, następuje kolejny myk i całość wywraca się do góry nogami. Idzie poznać w tym wszystkim nutę eksperymentu. Taką jazzową improwizację, gdzie debiutujący pisarz testuje własne umiejętności. Bada tworzywo, jakim są gatunkowe schematy oraz storytelling w ogóle. Cieszy go ta zabawa, choć nie wszystko wychodzi perfekcyjnie.
Klimat to chyba największy sukces autora. Akcja dzieje się przy wschodniej granicy w otoczeniu przyrody, która jest w sumie jednym z bohaterów. Tekst jest do tego sugestywny i pobudza wyobraźnię, jak powinien. Czuć zapachy, słychać dźwięki. Opisy są przy tym w miarę zwięzłe, a dialogi nie przypominają rozmów żuli spod sklepu. Całość podkreśla włożony gdzie nie gdzie specyficzny humorek. Tomasz Demm bierze na warsztat autorytety moralne oraz życie rodzinne i takie tam, a to wszystko z nienachalną domieszką absurdu. Książka ma swoją unikalną osobowość, choć nie ulega wątpliwości, że to nie jest żadna komedia. To raczej próba ironicznego spojrzenia na świat i literackie konwencje; swoiste połączenie słodkiego z kwaśnym. Coś jakby gulasz, gdzie smak krwistego mięsiwa miesza się z limonką i szczyptą czegoś ostrego na wierzchu. I byłoby to wielkie osiągniecie, gdyby nie fakt, że w tym garncu pływa za dużo składników. Jest sporo postaci, a czytanie dodatkowo zamulają liczne wtrącenia i flashbacki, które niekoniecznie są potrzebne. Miejscami można się w tym pogubić.
No więc jaki werdykt, koledzy/koleżanki? Hmmm... Myślę, że między tymi bukami uczciwe sześć gwiazdeczek mogę postawić. Rzecz nie jest doskonała, lecz wydaje mi się, że to tego typu literatura, którą trzeba brać na klatę indywidualnie. Obiektywna ocena jest w tym wypadku trudna. Mnie zmęczył nadmiar wątków, ale klimat to mocny plus. Mówiłem już, że ta powieść ma własną osobowość?