To nie jest moje pierwsze spotkanie z autorką, bo miałam przyjemność czytać już książki Pani Anny, a Krokodyl w doniczce zaintrygował mnie swoim tytułem, bo cóż może się pod tym kryć.Poprzednia książka autorki bardzo dobrze się czytała, więc nie wahałam się ani sekundy, żeby i po ten tytuł sięgnąć.
Tak wydawca zachęca nas do sięgnięcia po Krokodyla w doniczce:
"Nowa powieść znawczyni potrzeb ludzkiego serca i specjalistki od emocji, Anny Szczęsnej!
Aldona, żwawa siedemdziesięciolatka i mistrzyni dziergania na drutach, nie radzi sobie z napadami gniewu. Tupiący sąsiedzi, śmieci zostawione na klatce schodowej,a nawet szumiąca w kaloryferze woda potrafią ją nieźle wkurzyć. Za radą terapeuty stara się kierować swoją furia jak kierowca samochodu rajdowego. Z różnym skutkiem.
Paweł jest autorem jednego bestsellera i wielu innych powieści. Ma wrażenie, że jego życie to porażka. Całymi dniami obserwuje świat z okna na osiedlu Przymorze i troszczy się o swoją kolekcję aloesów i agaw.
Kaja własnie spełnia marzenie o własnym mieszkaniu. Musi jednak spłacić kredyt. Ma plan, który może dać jej zastrzyk gotówki. Jej nowym sąsiadem jest pisarz, który - o ile zostanie poprowadzony przez kogoś, kto się na tym zna - może stać się gwiazdą. Kaja chce zostać jego asystentką.
Czy troje pozornie odmiennych ludzi o różnych pragnieniach odkryje to, co jest w życiu najważniejsze?"
Kaja, Paweł i Aldona, a w zasadzie pani Aldona, bo nauczono mnie w ten sposób mówić o starszych osobach. Trzy osoby, trzy różne charaktery i wspólne piętro, na którym przyszło im mieszkać w jednym z bloków na gdańskim Przymorzu.
Pani Aldona mieszka sama, dzieci rozjechały się po świecie, mąż zmarł. Znana jest na osiedlu z napadów furii i czepiania się dosłownie o wszystko i wszystkich. A to, ze córka sąsiadów ma za krótkie spodnie, a to, że syn sąsiadów paraduje w zimie bez czapki, a wszystko to w myśl zasady, że jak się chce psa uderzyć to kij zawsze się znajdzie. A już najbardziej denerwuje Panią Aldonę Paweł, sąsiad mieszkający na tym samym piętrze.
Paweł to mistrz jednej książki. Coś tam niby pisze i wydaje,ale nic nie jest w stanie dorównać jego debiutowi. A przecież ma potencjał i nie chce uchodzić za miernotę i pisarzynę. Chce być pisarzem przez duże P. To odludek, którego jedyna zdawałoby się rozrywką są sukulenty, które hoduje na kuchennym parapecie.
I w końcu pojawia się kaja. Młoda dziewczyna, która ma w końcu własne mieszkanie. pracuje na etacie i bierze wszystkie fuchy, aby móc spłacić kredyt i odłożyć coś na czarną godzinę..
Każdy z nich czuje się na swój sposób samotny, bo czy matka nie zasługuje na zainteresowanie własnych dzieci, czy pisarz nie powinien się pławić w blasku chwały i splendoru, czy młoda kobieta każda wolną chwilę powinna spędzać na pracy? Czy trójkę sąsiadów połączy to coś czy nadal będą żyć w swoich czterech ścianach? Ja już wiem, bo miałam przyjemność przeczytania Krokodyla w doniczce Anny Szczęsnej.
To kolejna w dorobku autorki świetnie napisana historia, która bawi, uczy i momentami wzrusza. Autorka wykreowała troje tak różnych bohaterów, ale nie sposób ich nie polubić. Mnie osobiście najbardziej do gustu przypadła Pani Aldona i już oczami wyobraźni widziałam ją w osiedlowej akcji. Ale i jej historia najbardziej wryła się w moim sercu. Bo jej przypadek mam wrażenie, że w dzisiejszych czasach nie jest odosobniony. Trójka dorosłych dzieci i żadne w zasadzie nie ma czasu dla leciwej matki. Każdy w pogoni za pieniędzmi i lepszym życiem zapomina o tych, którzy są najważniejsi, a mianowicie o rodzicach. Ile takich Aldon mieszka w naszym sąsiedztwie? Może czasami wystarczy otworzyć oczy i spojrzeć poza czubek własnego nosa i wyciągnąć do kogoś rękę. Nasza Pani Aldona w wyniku pewnych wydarzeń przeszła metamorfozę i do łez rozbawiła mnie wizyta trójki potomstwa, która wspólnie i w porozumieniu przyjechała odwiedzić matkę. Koniecznie sięgnijcie po Krokodyla w doniczce, a gwarantuję, że nie będziecie żałować chwil spędzonych z książką.
Ciepła i bardzo dobrze napisana książka, która nie tylko nas zrelaksuje i rozbawi, ale i sprawi, że być może na pewne sprawy spojrzymy inaczej.