Więcej niż jedno życie recenzja

NIE UFAJCIE RECENZENTOM

Autor: @Rudolfina ·6 minut
2022-03-22
10 komentarzy
31 Polubień
Już na wstępie autorka szantażuje nas emocjonalnie, informując, że chciała dobrze: „książkę tę dedykuję rodzicom dzieci zmagających się z chorobą, a także personelowi medycznemu”. Jak od dawna wiadomo, piekło wybrukowane jest dobrymi chęciami, więc wyszło, jak wyszło.

Książka napisana jest nieporadnie pod każdym względem, i gdyby nie te dobre chęci, nie warto by w ogóle zwracać na nią uwagi. Ale ze względu na intencje, męczyłam się przez dwa tygodnie, aby doczytać tę powieść do końca, więc teraz muszę napisać dlaczego.

Akcja od początku bardzo się ślimaczy. Najpierw poznajemy pacjentów szpitala dziecięcego i ich matki. Gdyby autorka potrafiła opisać bohaterów tak, aby różnili się od siebie i wzbudzali empatię, może miałoby to sens. Ale Irena Małysa wprowadza całą plejadę nijakich, sztampowych postaci, które wciąż nam się mylą, i używa naprawdę słabych zapychaczy:
Przepraszam, nie przedstawiłam was. To Marysia, a to Basia. Baśka podała jej dłoń.”
„Ty jesteś pewnie Basia! Miło cię poznać, Asia ciągle o tobie opowiada. Podały sobie ręce.”
„To jest Zuzka – przedstawiła ją Joanna.”
„Trzymaj się Basia, miło było cię poznać. – Ciebie też. Powodzenia.”
Macie dość? Już kończę. Mam o czym pisać, nie muszę sztucznie nadmuchiwać recenzji, aby dobić do limitu znaków.

Autorka balansuje niebezpiecznie na granicy poprawności językowej i stylistycznej, miłośnicy pięknego języka nie mają tu czego szukać:
„ …weszła pielęgniarka. Była bardzo elegancka. Miała ciasno spięte włosy i śnieżnobiały fartuch pielęgniarski. – Dzień dobry, pielęgniarka Agnieszka Miłek, podobno chce pan ze mną rozmawiać.
Aż trzy razy w czterech krótkich zdaniach autorka podkreśla, że mamy do czynienia z pielęgniarką, musi więc mieć o intelekcie swoich czytelników bardzo słabe mniemanie. Albo taki kiks: „Nic mi nie ma” (zapewne chodzi o „nic mi nie jest”), i wiele innych. Szkoda czasu na pastwienie się nad pierdółkami.

Oczywiście, można by tego uniknąć, gdyby nad tekstem popracował redaktor z prawdziwego zdarzenia. A tymczasem, znów mamy podziękowania dla fantastycznej ekipy z wydawnictwa, którą za tak fatalnie wykonaną robotę należałoby sprać. No bo jak to możliwe, aby cały sztab redaktorski i korektorski przepuścił docenta?

Śledztwo toczy się w sprawie podejrzanej śmierci młodej lekarki, którą co chwila wszyscy tytułują „docent Marta”. Docent – to stanowisko akademickie, a w tekście nie ma ani słowa, że kobieta pracowała na wyższej uczelni. Gdyby tak było, można by w szpitalu używać tego tytułu grzecznościowo, tylko że akcja dzieje się współcześnie, a w Polsce nie ma już docentów. Stanowisko zostało zlikwidowane w 2011 roku. Czy ktoś w wydawnictwie Mova skończył jakiekolwiek wyższe studia? Czy może, aby wydawać książki wystarczy ukończyć Telewizyjne Technikum Rolnicze?

Irena Małysa usłyszała gdzieś zapewne, że dzisiejszy czytelnik łaknie scen seksu i postanowiła się do tego zastosować, nie mając jednak pojęcia, jak to się robi. Główna bohaterka najpierw miota się, nie wiedząc czego chce („prześpi się z Tomkiem kilka razy, bez zobowiązań”, ale jak to, skoro facet ma dziecko, no niby jest rozwiedziony, ale jak to?), a potem odważnie porzuca koncepcję i-chciałabym-i-boję-się, aby skonsumować związek na chybcika, akurat w momencie, kiedy powinna popchnąć śledztwo do przodu i ujawnić ważne informacje.

Rozśmiesza mnie postać matki głównej bohaterki, która „ucieszyła się na wieść, że córka spędziła noc w mieszkaniu nowego chłopaka”. Dość specyficzny powód do radości, zwłaszcza, że to nie nowy chłopak, tylko potencjalny kandydat na niezobowiązujący seks. Ta matka to rajfurka? O to chodziło?

„Więcej niż jedno życie” to książka wątła dramaturgicznie. Śledztwo toczy się niemrawo, autorka bardziej skupia się na rozterkach swojej bohaterki (przespać się z nim, czy nie przespać), pokazuje biedne matki chorych dzieci koczujące na szpitalnych oddziałach. Ni z tego, ni z owego, gdzieś w połowie, pojawiają się retrospekcje. Fabularnie nie ma to uzasadnienia. To nie jest wiedza, którą zdobywają osoby prowadzące śledztwo. Ot, autorka postanowiła podpowiedzieć czytelnikowi, o co może chodzić, bo policja jest z dochodzeniem głęboko w tyle. Jak już się wreszcie zorientujemy, że opisywane wydarzenia dotyczą przeszłości (bo wskazuje na to tylko inna data na początku rozdziału, co łatwo przegapić), nie ma żadnej wątpliwości, że to narracja osoby, która ma dla śledztwa największe znaczenie. A kiedy licznik czytnika pokaże siedemdziesiąt procent – my, czytelnicy już wiemy wszystko, a biedna policja nadal za nami nie nadąża. No i czytamy do końca tylko dlatego, żeby przekonać się, że znowu mieliśmy rację.

Oczywiście, na pewno znajdą się naiwniacy, którzy niczego nie załapią, ale człowiek średnio oczytany natychmiast rozpozna wszelkie klisze związane z przekrętami w medycynie, przypomni sobie jak chciwe i bezwzględne są koncerny farmaceutyczne i do czego to prowadzi.

Aby ułatwić życie takiemu nierozgarniętemu czytelnikowi, autorka wielokrotnie powtarza to, co już wiemy, zapominając o tym, co sama wcześniej napisała. Policjant przekazuje koleżance informację uzyskaną od jednej z przesłuchiwanych: „opowiedział, o jego dziewczynie, która podejrzewa go o zdradę”. Nie bardzo wiem, czyja to dziewczyna i kogo podejrzewa, ale to pierdółka. Oryginalne zeznanie brzmiało tak: „Na każdej robocie miał jakąś babę, mnie też tak zresztą poznał. (…) A później znowu zaczął się kurwić. Ja to wiedziałam, ale zaciskałam zęby.” Jeśli to się nazywa „podejrzewanie o zdradę”, to albo ja nie znam znaczenia słowa „podejrzewać”, albo autorka.

Na koniec, gdy już wiemy, kto zabił dostajemy jeszcze bonus, czyli drugie zakończenie, melodramatyczne i telenowelowe, domykające prywatne losy naszych kochanków. „Mogą być razem? To ma prawo się udać?” Życie jest tak pogmatwane. Wzrusz się, drogi czytelniku. I jeszcze finał, w którym bohaterka zachowuje się nie jak policjantka, po obowiązkowym szkoleniu strzelniczym i obowiązkowym kursie udzielania pierwszej pomocy, tylko jak dziumdzia ojej-co-ja-tutaj-robię. Jedyna nadzieja, że ją za to wyrzucą z policji i na tym serial się zakończy.

Nie potrafię też odkryć powodu, dla którego, autorka zdradza nam ze szczegółami, co wydarzyło się w poprzednim tomie z serii. Przecież nie wszyscy zniechęcą się do jej twórczości po jednej książce, tak jak ja, i być może będą chcieli przeczytać pierwszą powieść. A tak, już nie przeczytają, no chyba że kochają spoilery. Ale może w taki właśnie niewymagający target autorka celuje. To życzę powodzenia.

Sięgnęłam po „Więcej niż jedno życie” zachęcona rekomendacją popularnego blogera, Jarosława Czechowicza, który nad tą książką piał z zachwytu. Nie czepiałabym się, gdyby bloger popełnił pozytywną recenzję w wersji standard, taką jak wszyscy inni, którzy żyją z wydawnictw. Ale nie. O tej słabiutkiej książce Czechowicz napisał z takim entuzjazmem, jakby to było arcydzieło, a Irena Małysa - to wschodząca gwiazda polskiego kryminału. No cóż, może miał akurat dobry dzień, może dał się zwieść dobrym intencjom, bo włożył do czytania różowe okulary, może się w autorce zakochał i chciał się przypodobać, może został zaszantażowany albo przekupiony? A może nie czyta kryminałów i nie wie na czym polega dobra intryga? Bo raczej nie wierzę, że tak doświadczony recenzent, absolwent filologii polskiej, nie dostrzegł wszystkich wymienionych przeze mnie wyżej słabości.

Dlatego – nie ufajcie recenzentom. A mnie - to już w szczególności.

Moja ocena:

Data przeczytania: 2022-03-22
× 31 Polub, jeżeli recenzja Ci się spodobała!

Gdzie kupić

Księgarnie internetowe
Sprawdzam dostępność...
Ogłoszenia
Dodaj ogłoszenie
2 osoby szukają tej książki
Więcej niż jedno życie
Więcej niż jedno życie
Irena Małysa
7.8/10
Cykl: Baśka Zajda, tom 2

Najnowsza książka Ireny Małysy, autorki „W cieniu Babiej Góry”. Baśka Zajda w całości poświęciła się zbiórce charytatywnej dla małego Mateuszka, synka sąsiadki. Chłopiec potrzebuje miliona złotych...

Komentarze
@Mackowy
@Mackowy · ponad 2 lata temu
Ile książek można by ocalić przy pomocy redakcji... Recenzentom nie ufam, nie wszystko można wytłumaczyć "kwestią gustu". Z drugiej strony w tak surowej ocenie jesteś osamotniona koleżanko :) z trzeciej wszystkie teksty o tej książce pochodzą od recenzentów właśnie, żadnych szarych użytkowników i to też o czymś świadczy. Jestem w kropce.
× 6
@Rudolfina
@Rudolfina · ponad 2 lata temu
Kolega zapewne zauważył, że moje recenzje bardzo często bywają separatystyczne, a zachwyty innych zupełnie mi nie przeszkadzają w wyrażaniu odmiennych opinii.
Poczytaj recenzje (negatywne) pierwszej książki autorki na konkurencyjnym portalu, tam było więcej "zwykłych" czytelników. Teraz ich nie ma, bo zapewne zniechęcili się po pierwszej książce. Zostali fani i Czechowicz ;-)
× 4
@OutLet
@OutLet · ponad 2 lata temu
Mnie autorka podpadła już w pierwszym tomie, choć akurat nie chodziło o kwestie w typie wyżej opisanych. Dlatego nawet nie brałam pod uwagę sięgnięcia po drugi.
× 5
@Mackowy
@Mackowy · ponad 2 lata temu
@Rudolfina właśnie zgłębiam temat :) swoją drogą wydawnictwo Mova musi mieć bardzo wielu przyjaciół w książkowym światku :D
× 3
@Rudolfina
@Rudolfina · ponad 2 lata temu
@LetMeRed, każdy powód jest dobry, aby książki tej autorki pozostawić do czytania wyłącznie Czechowiczom ;-)
× 2
@Rudolfina
@Rudolfina · ponad 2 lata temu
@Mackowy, przyjaciele są ważni, ale czasem za przychylność wystarczy po prostu zapłacić.
× 2
@Mackowy
@Mackowy · ponad 2 lata temu
@LetMeRead ano właśnie sobie odświeżam koleżanki recenzję, bowiem wiem, że koleżanka również średnio kryminalna jest :)
× 2
@OutLet
@OutLet · ponad 2 lata temu
Czytam kryminały, ale teraz to już chyba faktycznie ze sto lat żadnego nie czytałam. :)
× 2
@Mackowy
@Mackowy · ponad 2 lata temu
Dużo nieprzychylnych opinii na konkurencyjnym portalu jest "oznaczonych jako spojler". Przeczytałem je i tak 4 na 5 to żadne spojlery, ale i tak nie wierzę, że wydawnictwo płaci za pozytywne teksty, to chyba skórka nie warta wyprawki. Myślę, że styknie darmowy egzemplarz na zachętę.
× 2
@Rudolfina
@Rudolfina · ponad 2 lata temu
Oznaczanie negatywnych recenzji jako spoiler - to jedna z ulubionych zabaw wydawnictw, autorów, konkurencyjnych blogerów, fanów (niepotrzebne skreślić). Często mi się to zdarza.
Każde wydawnictwo płaci za recenzje. Blogerzy ze skromnymi zasięgami zadowalają się darmowym egzemplarzem, blogerzy- influencerzy mają swoje oficjalne stawki. Za darmo nic. No chyba, że zakochali się w autorze ;-)
× 4
@OutLet
@OutLet · ponad 2 lata temu
Oznaczanie negatywnych recenzji jako spoiler - to jedna z ulubionych zabaw wydawnictw, autorów, konkurencyjnych blogerów, fanów (niepotrzebne skreślić).
Seerioo?? Nie wiedziaam.



× 5
@Rudolfina
@Rudolfina · ponad 2 lata temu
Bo nie piszesz aż tak negatywnych recenzji ;-)
× 2
@OutLet
@OutLet · ponad 2 lata temu
I nie piszę ich na konkurencyjnym portalu.
× 3
@Mackowy
@Mackowy · ponad 2 lata temu
To nic dziwnego, że wydawnictwa wciąż płaczą, że kasy nie mają, jak ją przepuszczają na taką formę promocji. Z oznaczaniem jako spojler wierzę - zobaczyłem i uwierzyłem. Tu nawet nie chodzi o negatywne recenzje, często te teksty wydają się być po prostu chłodne, lub niewystarczająco entuzjastyczne... Porażka. Myślałem, że wyleczyłem się już z tej naiwności.

× 4
@Rudolfina
@Rudolfina · ponad 2 lata temu
He, he! Właśnie mi na lc zaznaczyli tę recenzję jako spoiler. Będę miała trochę zabawy z odznaczaniem. he, he!!!
× 3
@Asamitt
@Asamitt · ponad 2 lata temu
Swego czasu musiałam mieć tam jakiegoś fana, bo pozaznaczano większość moich recenzji jako spoilery i aż dziw, że mnie administracja nie zaczęła ścigać za takie opinie:D
× 3
@Rudolfina
@Rudolfina · ponad 2 lata temu
Narażamy się, narażamy... ;-)
× 1
@Mackowy
@Mackowy · ponad 2 lata temu
Ja tam "konkurencyjny portal" traktuję z przymrużeniem oka, ot strona przede wszystkim służąca do promowania książek i wydawnictw, ale jedno mnie zastanawia: czy użytkownik, którego opinia została uznana za spojler jest o tym fakcie poinformowany, czy jak to na "konkurencyjnym portalu" bywa, z tyłu i głęboko mają swoich użytkowników?
× 2
@Rudolfina
@Rudolfina · ponad 2 lata temu
Oczywiście, że nie, no co pan kolega!
Ja tam wchodzę, żeby misyjnie zaniżać średnią 😉
× 1
@Mackowy
@Mackowy · ponad 2 lata temu
Ja tam wrzucam z ciekawości :D Dziwię się, że po wprowadzeniu bety ktoś jeszcze LC traktuje poważnie :)
× 2
@Rudolfina
@Rudolfina · ponad 2 lata temu
Trochę sensownych ludzi jeszcze zostało, ale pojawiają się rzadziej. Nikt nie reaguje na zgłaszane błędy. Mnie bez przerwy serwis wylogowuje z systemu, więc tym bardziej nie mam motywacji, żeby tam zaglądać. Na kanapie jestem stale zalogowana na 2 urządzeniach i musi być naprawdę jakaś generalna klapa, żeby mnie wylogowało. A tam prawie za każdym razem, gdy zamykam urządzenie. Jak tak chcą, to niech mają.
× 1
@Mackowy
@Mackowy · ponad 2 lata temu
LC to już nie jest portal społecznościowy po prostu.
× 2
@OutLet
@OutLet · ponad 2 lata temu
Albo inaczej - mają społeczność na swój użytek.
× 3
@Mackowy
@Mackowy · ponad 2 lata temu
@LetMeRead dokładnie. Byle ta społeczność się nie wtrącała.
× 2
@Vernau
@Vernau · ponad 2 lata temu
Bardzo wnikliwa i konstruktywna recenzja 😊
Z tym też trzeba wziąć pod uwagę, że każdy czytelnik ma inny gust, poziom oczytania i to też wpływa na indywidualną ocenę przez nas książek.
Ale krytykować trzeba konstruktywnie, nie obrażając i twoja recenzja jest tego świetnym
przykładem 👍

× 6
@Rudolfina
@Rudolfina · ponad 2 lata temu
Dzięki. Gusta gustami, a intencje (tu, jak mniemam: przypodobanie się wydawnictwu, autorowi) intencjami. To jasne, że im więcej czytamy, tym więcej widzimy klisz i powtórzeń. I to jest czasami nasze przekleństwo ;-)
× 6
@almos
@almos · ponad 2 lata temu
Do recenzentów mam ograniczone zaufanie, ale Tobie wierzę...
× 6
@Rudolfina
@Rudolfina · ponad 2 lata temu
Dzięki! Ale pamiętaj, że jeśli autor trafi mnie prosto w serce, jestem nieobiektywna😉Właśnie czytam taką książkę. Jakbym sama pisała 😉
× 3
@OutLet
@OutLet · ponad 2 lata temu
@Rudolfina, co to za książka?
× 2
@Rudolfina
@Rudolfina · ponad 2 lata temu
@LetMeRed, już niedługo o niej coś skrobnę ;-)
× 3
@gala26
@gala26 · ponad 2 lata temu
I pomyśleć, że chciałam ją przeczytać. Chciałam, bo pierwsza książka autorki mi się podobała. Dobrze się stało, że zabrakło dla mnie egzemplarza do recenzji, a kupić nie kupię, bo...szkoda mi na nią kasy. 🙂
× 5
@Rudolfina
@Rudolfina · ponad 2 lata temu
Gdyby nie było na Legimi, też bym poskąpiła 😉
× 3
@Ewelina229
@Ewelina229 · ponad 2 lata temu
Aktualnie, kończę walkę z tą książką. Walkę w dosłownym słowa znaczeniu :/
× 4
@Siostra_Kopciuszka
@Siostra_Kopciuszka · ponad 2 lata temu
Jak zawsze przeczytałam Twoją recenzję z zaciekawieniem i uwagą. Jak zwykle jest przede wszystkim merytoryczna, a to bardzo sobie cenię :) Czytałam "W cieniu Babiej Góry" i oceniłam na 6 gwiazdek, ale też mi tam sporo rzeczy "przeszkadzało" .
Jeszcze jedno spostrzeżenie. Napisałaś:

"Albo taki kiks: „Nic mi nie ma” (zapewne chodzi o „nic mi nie jest”), i wiele innych."

Nie wiem czy to jest poprawnie, czy nie, ale nie jestem pewna czy w niektórych rejonach naszego pięknego kraju nie jest to "normalne" powiedzenie. Pojechaliśmy raz do znajomych do Świętochłowic. Siedzieliśmy przy ognisku, w pewnym momencie gospodarz zapytał, widząc że się szczelniej otuliłam polarem, "nie ma ci zimno" ? Myślałam, że się pomylił, poprosiłam o powtórzenie pytania, a jak powtórzył okazałam zdziwienie, a on okazał zdziwienie, że ja się dziwię i że u nich tak się zwyczajowo mówi. :)


× 3
@Rudolfina
@Rudolfina · ponad 2 lata temu
To, że gdzieś się tak mówi, nie znaczy, że tak jest poprawnie. Gdyby ta postać mówiła takim szczególnym, specyficznym językiem (nawet nie gwarą, tylko regionalizmami), to w porządku. Ale to nie ten przypadek. Tam tylko dziadek mówi gwarą i to jest fajne, chociaż widać, że to jest gwara udawana. Wszystkie inne postaci mówią tak samo.
× 3
@Siostra_Kopciuszka
@Siostra_Kopciuszka · ponad 2 lata temu
Oki,@Rudolfina, ja nie twierdzę, że jest to poprawnie. Tak mi się tylko przypomniał przykład z życia. Ale swoją drogą ten człowiek, który mnie w ten sposób zapytał, też mówił zupełnie normalnie, dlatego tak mnie zdziwiło tak zadane przez niego pytanie.
× 2
@Rudolfina
@Rudolfina · ponad 2 lata temu
Ślązacy to by nas w ogóle zagadali ;-)
× 1
@Asamitt
@Asamitt · ponad 2 lata temu
Nie nooo, tak rozpracowałaś książkę, że mi się nawet z żalu do niej nie chce zaglądać:D
Przy okazji dziś to nie tylko docentów, ale i białych kitli w szpitalu nie ma:P Na niektórych oddziałach za pierwszym razem można nie trafić, bo czy to lekarka czy pielęgniarka śmiga korytarzem w kolorowych szatach (czasem nawet takich szałowych kwiecistych:D)?
× 2
@jorja
@jorja · ponad 2 lata temu
Już jej pierwsza książka pozostawiała wiele do życzenia, ale wybaczyłam, bo to był debiut. Po ten tytuł już z całą pewnością nie sięgnę.
× 2
@Johnson
@Johnson · ponad 2 lata temu
Mam o czym pisać, nie muszę sztucznie nadmuchiwać recenzji, aby dobić do limitu znaków.
Się chwali! Nie każdy ma taką zdolność :) Poza tym, za skrót książki wypada zatem "Elegancka Docent Pielęgniarka Basia co podaje rękę Zuzi i nic jej nie ma". Plus romanse i co tam fantazja przyniesie.

I tak, nigdy! Nigdy nie ufam recenzentom! Chyba, że takim co prawdziwie robią dużo znaków! ;)
× 1
@Logana
@Logana · około 2 lata temu
Oj, miałam problemy z koncentracją i walczyłam żeby nie zasnąć podczas czytania... Najwyraźniej sporo przespałam, bo nie zauważyłam tylu błędów :/ Świetna recenzja.
× 1
@Rudolfina
@Rudolfina · około 2 lata temu
Jak trafiam na takie „perełki”, to zaczynam robić notatki😉
× 1
Więcej niż jedno życie
Więcej niż jedno życie
Irena Małysa
7.8/10
Cykl: Baśka Zajda, tom 2
Najnowsza książka Ireny Małysy, autorki „W cieniu Babiej Góry”. Baśka Zajda w całości poświęciła się zbiórce charytatywnej dla małego Mateuszka, synka sąsiadki. Chłopiec potrzebuje miliona złotych...

Gdzie kupić

Księgarnie internetowe
Sprawdzam dostępność...
Ogłoszenia
Dodaj ogłoszenie
2 osoby szukają tej książki

Zobacz inne recenzje

"Więcej niż jedno życie" to kontynuacja powieści "W cieniu Babiej Góry", a co za tym idzie losów aspirant sztabowej Baśki Zajdy. Tym razem jest to thriller medyczny osadzony głównie w Krakowie. To t...

@Logana @Logana

Akcja książki umieszczona została w szpitalu dziecięcym, w miejscu gdzie ból i rozpacz rodziców widać w każdym odcinku korytarza czy sali szpitalnej. Autorka tą właśnie książką oddaje hołd przede wsz...

@magdag1008 @magdag1008

Pozostałe recenzje @Rudolfina

Łyżeczka
„PRZECZYTAJ, ZANIM ZABIJESZ SWOJĄ MATKĘ” *

Długo broniłam się przed tą książką. Izabela Szylko ani razu nie zawiodła mojego zaufania, więc nie miałam obaw, że powieść będzie słaba. Obawiałam się tematu. Nie lubię...

Recenzja książki Łyżeczka
Blady świt
KAŻDEMU BĘDZIE DANE TO, W CO WIERZY

Bardzo żałuję, że Grzegorzowi Dziedzicowi się nie udało. Skąd ten śmiały wniosek? „Blady świt” miał premierę cztery tygodnie temu, a na największym portalu czytelniczym ...

Recenzja książki Blady świt

Nowe recenzje

U schyłku czasów
Tam coś się działo…
@szulinska.j...:

Nie sięgam po horrory, ale czasem chyba tak to jest, że książka trafia w nasze ręce niby przypadkiem, ale w sumie z jak...

Recenzja książki U schyłku czasów
Zaprzaniec
"Zaprzaniec" Andrzej Mathiasz
@spiewajacab...:

"Zaprzaniec" Andrzeja Mathiasza jest trzecim tomem serii o przygodach prokuratora Adama Szmyta. Tym razem przenosimy si...

Recenzja książki Zaprzaniec
Sinful
Perełka wśród książek z motywem age gap
@Kantorek90:

Chociaż do tej pory przeczytałam dość sporo książek Leny M. Bielskiej, muszę przyznać, że to właśnie „Sinful” jest tą, ...

Recenzja książki Sinful
© 2007 - 2024 nakanapie.pl