„Żywa legenda literackiego zniszczenia. Edward Lee pisze gustownie i cholernie mocno. Czytaj jeśli się odważysz” ~ Richard Laymon
Radziłabym wziąć sobie te słowa mocno do serca, bo książką o której za chwilę napiszę zawiera w sobie wszystko to, co wychodzi poza ramy normalności, gnębi i dręczy czytelnika serwując mu opisy makabry jakiej nie jesteśmy sobie w stanie wyobrazić. Jack Ketchum bardzo obrazowo wyraził się o stylu pisania swojego kolegi „Pisarstwo Edwarda Lee jest jak piła mechaniczna na pełnych obrotach. Jeśli podejdziesz zbyt blisko, urżnie ci nogi” - dokładnie. Po lekturze tej książki czuje się zmasakrowana, na szczęście suchość w ustach i zimny pot na czole uzmysławia mi, że ciągle żyję. Edward Lee jest autorem kilkudziesięciu książek z gatunku hardcore horror, określa się go mianem specjalisty od prozy ekstremalnej, jego powieści łamią wszelkie tabu, balansując na granicy obrzydzenia i perwersji. „Sukkub” jest powieściowym debiutem Edwarda Lee na polskim rynku. Odważnych zapraszam do świata Ur-loków.
Ann Slavik urodziła się i wychowała w spokojnym miasteczku Lockwood. Frustrująca izolacja, a także matczyna dominacja nie wypływały dobrze na stan umysłu młodej kobiety. Ann opuszcza rodzinne rejony i przeprowadza się do dużego miasta. Tam jej kariera nabiera tempa, kobieta korzysta z luksusowego życia w towarzystwie swojego ukochanego Martina i nastoletniej córki Melanie. Niestety nie wszystko układa się tak jakby sobie życzyła, dręczą ją nawracające koszmary, jest poddenerwowana i zaniepokojona, do tego czuje, że tarci kontakt z córką. Sprawę mają załatwić wspólne wakacje w Paryżu, ale i tutaj życie pisze swój scenariusz. Seksowna prawniczka musi wrócić do Lockwood. W towarzystwie swojej rodziny wyrusza na spotkanie z niebezpieczeństwem. Nie wie, że jej śladem podąża dwóch psychopatów. Zestawiona twarzą w twarz z przerażającą rzeczywistością, odkrywa mroczną stronę cichej mieściny.
Strach to za mało żeby nazywać uczucie towarzyszące czytaniu. Książka jest szokująca, już od pierwszych stron mamy niezły pokaz tego co czeka nas w dalszej części tej makabrycznej przygody – maciczny chleb, nadziewane jajniki oraz genitalia w panierce to tylko wstęp, całkiem delikatny. „Sukkub” rozpoczyna się prologiem, który naprowadza czytelnika na właściwy trop, można powiedzieć, że od razu wiemy gdzie „pies jest pogrzebany”. Czegóż można spodziewać się po historii w której kanibalizm, bezczeszczenie zwłok, obdzieranie ze skóry, kastrowanie i wyuzdany seks jest rzeczą normalną. Wład Palownik zapewne w tym klimacie czułby się wyśmienicie. Na szczęście intryga poprowadzona jest doskonale, bo mimo podejrzeń co do toku fabuły, jesteśmy zaskakiwani, nie tylko opisami przerażających dewiacji, ale także wprowadzeniem nietypowych złożonych postaci , jak również niezwykłą akcją.
Na uwagę zasługuje tło powieści, Lockwood to miasteczko jak z koszmaru, niewielka społeczność, bardzo zamknięta, spokojne chodniki otoczone żywopłotami, identyczne domki , zacienione ulice straszą żałobnym klimatem. Nie widać ludzi, samochodów, nie ma przestępczości, mieszkańcom żyje się dobrze, wychwalają pod niebiosa władze miasta, można by rzec idylla, szkoda że za tą maska pozornej beztroski, kryje się śmierć i zło. Lee nie oszczędza czytelnika, wykorzystując dosadny język raczy nas opisami mrożącymi krew w żyłach. Nie jestem szczególnie wrażliwa na obrzydlistwa, ale scena w której psychopata strzela do młodej kobiety, wyrywa jej biodro, później gwałci na tysiąc sposobów, żeby w końcowej scenie w wymyślny sposób pozbawić ją życia, doprowadziła do mojego rozstroju nerwowego i bólu żołądka, a wierzcie mi, odrażających momentów w powieści nie brakuje, radzę przed czytaniem nie jeść co najmniej dwie godziny,bo reakcja na tekst może przynieść zaskakująco nieprzyjemny efekt.
„Sukkub” to lektura dla czytelników o mocnych. Ta książka przeraża, razi perwersją, zboczeniem i scenami w których krew leje się strumieniem. Opisywana historia na długo zostaje w głowie, nie jest łatwo przegonić straszne wizje powstałe po wizycie w Lockwood.