Wyszukiwarka

Wyniki wyszukiwania dla frazy "co mnie kupie no nic", znaleziono 68

Różnica wieku wieku i względy przyzwoitości powodują, że pojawia się [...]tabu: zakazane tematy, między którymi musimy lawirować, jak między rozrzuconymi na drodze końskimi kupami, które obie doskonale widzimy, ale nie wolno nam o nich wspominać, a już w żadnym razie nie wolno takiego pączka kopnąć
Palacz plugawe własne dowcipy bierze za najczystszy „esprit”, eksperymentalne spod ciemnej gwiazdy wymysły uważa za objawienia, a dupowate ględzenia za ostatni wybłysk „causeurstwa”. Wymagania jego maleją i szuka tylko kupy durniów, wśród których mógłby jeszcze brylować swoim zaćmionym mózgiem.
- To czemu nie wyjedzie pan na urlop? - podsunęła mu Nata.
- A niby gdzie? Nad morze? Już nad nim jestem. I to cały rok.
- To może w góry? - zaproponowała Natka.
- A co miałbym tam robić? Jak mam do wyboru pół dnia wspinać się na kupę kamieni tylko po to, żeby drugie pół dnia z niej schodzić, to już wolę uwalić cztery litery na kupie piachu.
I w końcu mówię:
-Kocham Cię, tato.
-Ja ciebie też bardzo kocham - mówi tata z przymkniętymi oczami i chwyta mnie za ręce. I wtedy orientuję się, że on miał całe ręce w kupie, a teraz mamy obaj. Całe ręce w gównie, w jego rozmazanym kale. Widocznie się dotknął w kroku i nie zauważył. I ja też nie zauważyłem. I kiedy tak ściskamy się za te obsrane ręce po wyznaniu miłości, myślę sobie, że i co z tego, nic mi to nie przeszkadza.
– Aaaa… cześć, Roman. Jak leci ? Kwitniesz w prywatnym sektorze ?
– Jak fiołek na kupie nawozu. A w Głównej co słychać? Konfetti wycinacie dla ministra ?
– To koledzy z wojewódzkich. My dużo się modlimy, he, he. No, z czym dzwonisz? Chyba nie po to, żeby biednego kumpla z policji zaprosić po pracy na kebab i colę.
– Aluzju poniał. Co powiesz na stek, Wojtek ?
Jaki ten świat jest zwariowany, pomyślałem. Gram handlarza narkotyków z samochodem dobrej klasy, w dobrych ciuchach z kasą i pół kilogramem marihuany w bagażniku - a w rzeczywistości jestem zwykłym, szarym policjantem, który stoi na parkingu leśnym w otoczeniu kup i pije najtańszą kawę. Może się popierdolić w głowie. Albo może się też pojawić pomysł, żeby zostać po tej drugiej stronie i zmienić kumpli - i walczyć z tymi, którzy do teraz byli partnerami w robocie. Ale czy warto ?
- Kup mi piwa, Śpiący na Drzewie. - słyszę skrzypiący, zrzędliwy głos.
- Miło cię widzieć, Kruczy Cieniu. Co, kiepsko interes idzie?
- Nie, ale skoro cię już spotkałem, to niech będzie z tego przynajmniej jakaś korzyść.
- A co ja zyskam poza tym, że zmarnuje się trochę tego kiepskiego piwa?
- Kiedy głupi spotka mądrego, zawsze ma z tego pożytek. Ludzie mogą pomyśleć, że może ma trochę rozumu, skoro z mądrym siedzi.
- To znowu korzyść dla ciebie.
Wście­kłość nie jest zbyt atrak­cyj­ną emo­cją. Gdy ktoś się smuci i pła­cze, to od razu się an­ga­żu­je­my: Co się stało? Czemu pła­czesz? Kto był dla cie­bie nie­do­bry? Ale kiedy ktoś się wście­ka, próż­no szu­kał­by em­pa­tii. Ugra­ła­bym wię­cej na smu­ce­niu się niż na wście­ka­niu, ale nie mam nad tym kon­tro­li. Bo to już za­szło za da­le­ko. Ale w mojej wście­kło­ści skry­wa się prze­cież cała kupa in­nych emo­cji. Roz­cza­ro­wa­nie, nie­moc, re­zy­gna­cja, sa­mot­na ża­ło­ba po wszyst­kim, co po­szło nie tak jak po­win­no, po tym, że nie je­stem kimś wię­cej niż osoba, jako która skoń­czy­łam.
Choć samiec beta ma potencjał, by zostać doskonałym mężem i ojcem, wciąż musi nabyć niezbędne umiejętności. Przez kilka następnych tygodni Charlie robił niewiele poza opieką nad maleńką obcą istotą. Była kosmitką, słowo - czymś w rodzaju maszynki do jedzenia, robienia kupy i wpadania w złość - a on ani w ząb nie rozumiał jej gatunku. Ale gdy się nią zajmował, rozmawiał z nią, nie spał przez nią, kąpał ją, patrzył, jak śpi i beształ ją z powodu obrzydliwych substancji, jakieś się z niej wydobywały - zaczął się zakochiwać.
Jak zamówić rybę, gdy tysiąc innych też ją zamawia? Pokornie chciałem brać udział w komunii, jednocześnie będąc obrzydzony koniecznością wspólnoty. Jak jakiś ropiejący wyrostek robaczkowy w tym wielkim ojczystym organizmie lazłem. Jak jakiś nowotwór. Bo zarazem chciałem i zarazem się bałem. Wchodziłem i wychodziłem zaraz w jakąś boczną uliczkę, żeby było cicho i ciemno. Ale zaraz mnie ten blask lucyferyczny wabił na powrót. Nie to, żebym od razu chciał przymierzyć pióropusz za pięć złotych. Ale nie mogłem oderwać wzroku od biologicznej, komórkowej potrzeby wspólnoty. Bo przecież nikt tutaj z nikim nie rozmawiał. Najwyżej po dwoje za rękę, po czworo w rodzinie, a jednocześnie trwali (trwaliśmy?) w chorobliwej bliskości. Właśnie jak komórki, jak wnętrzności bydlęcia wydzielające nieświadomie jakieś enzymy, które utrzymywały nas w kupie. Szedłem tak i rozmyślałem na temat ojczyzny, a zwłaszcza narodu. Czując się nim i zarazem nie czując. Chcąc i nie chcąc jednocześnie.
Dup i tracisz czub!
Wykrzykuję swoje barbarzyńskie JUP nad dachami świata!
Żyjemy w światach odchodzących. Jeden przychodzi, drugi odchodzi, jeden świat zastępowany jest przez świat kolejny, inny i zupełnie niepodobny do tego, który minął. Wszystko płynie i nic nie trwa w czasie dłużej niż życie jednego człowieka. Bo to właśnie z życiem jednego człowieka odchodzą te światy niepojęte, które już nigdy nie staną się zrozumiałe. Jedyne, co po nich zostanie, to tęsknota za tamtym powiewem wiatru i zapachem innej rzeczywistości. Z jednego świata wchodzimy w następny, tu zostawiając coś, tam zaś odszukując nową własność. Żyjemy, mimo że wszystko bezustannie umiera.
Zawsze jest jakieś "dalej", jakaś rzeczywistość jeszcze nie odkryta, jakiś uśmiech jeszcze niepodarowany, dłoń jeszcze nieuściśnięta, miłość jeszcze nierozkochana do końca, jutro oczekujące na ciebie.
Jeśli chcesz wygrać, nie noś głowy wyżej od innych, bo nie zauważysz, kiedy podstawią ci nogę. Noś głowę wysoko, lecz tak, byś widział to, co jest na górze i to, co jest na dole, zwłaszcza jeżeli cały czas z tego dołu wychodzisz.
Żyjemy w czasach, w których norma jest czymś nienormalnym, a nienormalność stała się normą.
Ten, kto nie wybacza, nie potrafi też kochać.
Jeżeli czegoś żałujesz, musisz to robić z całkowitym wewnętrznym przekonaniem, lecz jednorazowo. Żal także musi być konstruktywny, musi działać i coś z sobą przynosić. Żal bezowocny jest typowym traceniem czasu. Niczego bowiem nie przynosi i niczego nie zmienia.
Nie wolno nikogo uszczęśliwiać na siłę, nie można nikomu wpajać własnej wizji szczęścia. Nie można nawet natarczywie radzić i osądzać. Trzeba po prostu być. Dać komuś świadomość swojej obecności i gotowości działania.
Kochajmy ludzi dla nich samych, nie dla naszych korzyści i celów, ale dla nich samych – za to, że są i jacy są, za wszystko czego nie umiemy nazwać i wypowiedzieć.
Trzeba zawierzyć własnym uczuciom, trzeba się smucić, kiedy przychodzi smutek, bo on stanowi tło dla nadchodzącej radości, trzeba się cieszyć, kiedy przychodzi radość.
Wszystko, co się kiedyś stało, miało swój sens, nawet jeżeli go nie widzisz i jeszcze długo nie zobaczysz. Każde wydarzenie miało swoją przyczynę i ma swój cel istnienia.
Moja strategia jest genialna i przemyślana w każdym calu, ale chcę, byś ją ocenił i szczerze zachwalił...
- Przestudiowałem stertę ksiąg o wielkich, starożytnych wodzach! Niepokonanych, bezlitosnych - bez dwóch zdań wzorowanych na mojej osobie. Ale jest jedna rzecz, którą mieli, a której mi brakuje... to słoń bojowy.
- Tak...Ale...
-Coś ci się w moim planie nie podoba? Bronisz mi słonia?!
- Słonia? O tej porze roku?
- A co? Bronicie mu?
- Ale, panie Kapralu, wiesz chociaż jak taki słoń wygląda?
- Bezczelność! Za kogo ty mnie masz?! Pewnie, że nie wiem!
Ależ się uparł… To od czytania tych książek! Nie wiem, kto wymyślił historię starożytną, ale jak go dorwę, rozstrzelam!
Oto dumnie kroczy
nasz Hegemon Srogi
szykujcie nagrobki
oraz nekrologi.
- Ale jak ja na niego (słonia)wsiądę? Gdzie drabina?
- Poszła na podpałkę w zeszłą środę, ale spokojnie... Oddział
- Tylko go nie z spłoszcie. Jego maleńkość przed moim majestatem musi być dla niego wystarczająco stresująca.
Od dziś okrzyk „Hegemon u Bram!” Stanie się synonimem nadchodzącego niebytu.
Jeśli cały kraj krzyczy ci, że masz wypierdalać, za późno, żebyś poczuł Reisefieber
© 2007 - 2024 nakanapie.pl