Wyszukiwarka

Wyniki wyszukiwania dla frazy "harlan co w tam i z ponad", znaleziono 556

Łatwiej postrzegać świat jako czarno-biały.
Ktoś jest albo dobry albo zły.
- Halo - odezwał się Denver. - Halo, sala 16.
- Halo - powiedziałem.
- Kto mówi?
- Charlie Decker.
Długa pauza. Wreszcie:
- Co tam się dzieje, Decker?
Przemyślałem sprawę.
- Przypuszczam, że dostałem szału - odpowiedziałem.
Znowu będę płakał. Halo, ja nie mam dziewczyny, proszę się nie lizać w moim polu widzenia!
To, że miał zgreda w niebieskich, nie było w jego rodzinnym mieście niczym nadzwyczajnym. Policjant w Szczytnie, bo stamtąd pochodził, to jak wojskowy w Orzyszu, górnik na Śląsku albo stoczniowiec na Wybrzeżu, czyli żadne halo.
Minho pstryknął palcami przed twarzą Thomasa.
- Halo? Thomas, zgłoś się? Kiepski moment sobie wybrałeś na błądzenie myślami. Mnóstwo trupów dookoła, śmierdzi jak pachy Patelniaka. Zbudź się.
Najgorsze są wyszukane. To najgorszy typ wspomnień. Pozostawione same sobie, swobodnie egzystują i miewają się nadzwyczaj dobrze tam, gdzie zazwyczaj przebywają. Mózg ma dużą pojemność i wiele miejsc, w których można się ukryć, a potem wyjść z krzykiem: ,,Halo! Jesteśmy!". I są... jak zawsze. Na topie. Przypominają zazwyczaj o tym, czego nie chcemy pamiętać.
Umyśliłem sobie wystrugać z drzewa ładnego pajaca, ale takiego cudownego, który by umiał tańczyć, fechtować się i robić karkołomne skoki
" Czasami jesteśmy niemili dla osób, które kochamy, bo uczucia potrafią być skrajne."
"Mężczyźni powinni naprawiać... Mężczyźni to siła. Mężczyźni nie pozwalają, żeby ktokolwiek zobaczył ich w chwili słabości. Jeśli ktoś skrzywdzi Twoją mamę albo siostrę, będziesz z nim walczył. Jeśli ktoś , kogo kochasz, cierpi, walczysz. Jasne?"
Jeśli kogoś kochasz, tak prawdziwie, jeśli jesteś w kimś zakochana, wtedy coś w tobie płonie, pragnąc wydostać się na zewnątrz. Potrzeba, by powiedzieć o tej miłości, jest tak silna, jakby ją podpalano tysiąca zapałek.
Jest jedna rzecz, którą musisz zrozumieć: granica Niewidzialnego przebiega w świecie wiary a nie rzeczywistości.
"Tak, to wszystko jest dziwne, ale żyję pełnią życia. Każdego dnia doświadczam wszystkiego, co możliwe. Muszę akceptować to, co dobre, złe, a nawet straszne, ponieważ jest to część procesu. Tak jak głosi mój tatuaż, muszę poddać się tej wyprawie."
Nie mogła mnie ze sobą zabierać, bo rodzice Witka mieli skórzane kanapy. Phi. Raz je podrapałem i od razu wielkie halo. I tak były brzydkie i śmierdzące. [...] Poza tym nie mogłem towarzyszyć Ali z powodu Karmelka. Psa rodziców Witka. W zasadzie trudno nazwać psem to dziwne, jazgoczące coś. Był dwa razy mniejszy ode mnie. Przypominał mysz. Chyba żaden kot by się nie powstrzymał. Trochę go poturbowałem raz czy drugi... Przecież się wylizał.
A mogłem zadusić.
Pani Aneto, major chciałby panią usłyszeć – kapitan podaje mi słuchawkę. - Dziękuję! Hr, hr hr… Aaaaaaaaaaaaaaaa, aaaaaaaaaaaaaaaaaaaa, aaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa, aaaaaaaaaaaaaaaaaaaa, aaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa, aaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa, aaaaaaaaaaaaaaaaaaa – i przelatuję pasaż sopranowy po całej skali, starając się zaśpiewać najmocniej, jak umiem. Tymczasem po drugiej strony słuchawki panuje głucha cisza. Czemu nikt się nie odzywa? Co, u licha? - Halo? - Na litość boską, co pani!? Chciałem tylko porozmawiać, po – roz – ma - wiać, a omal nie straciłem bębenków!
Zrobiłem się senny. Już mi się oczy zamykały, kiedy natrafiłem na artykuł o krajowym potentacie produkcji żelatyny o królewskim imieniu Bolesław, którego córka Agnieszka, lat dwadzieścia osiem, właśnie ujawniła mediom swoją homoseksualną orientację i zaczęła pokazywać się publicznie ze starszą o dziesięć lat partnerką, znaną z ciętego języka dziennikarką telewizyjną.
Przyjrzałem się zdjęciom. Córka króla żelatyny była ładna. Szczupła i zgrabna dziewczyna o miłej buzi, czego nie dało się powiedzieć o dziennikarce znanej z niewyparzonej gęby.
Nie dziwota, że bajecznie bogaty król wyznaczył nagrodę w wysokości stu tysięcy euro dla śmiałka, który wyrwie piękną królewnę z łap ziejącej jadem smoczycy. Rycerz nie musi być bez skazy, wystarczy że będzie mężczyzną. Król żelatyny nie opowiadał bajek, mówił poważnie. Za uwiedzenie córki nie ofiarowywał legendarnej połowy królestwa, tylko płacił uczciwie gotówką w rozsądnym wymiarze. Co do ręki królewny, to owszem, chętnie by widział jedyną córkę przed ołtarzem w białym welonie u boku męskiego wybawiciela, rycerza wywodzącego się ze znamienitego rodu, ale nie robił z tego wielkiego halo. Żelatynowy monarcha hołdował tradycyjnym wartościom, nie aprobował małżeństw jednopłciowych ani jakichkolwiek form homoseksualnych związków partnerskich, których legalizacji był przeciwny. Nie był jednak do tego stopnia konserwatywny, aby za wszelką cenę nalegać na ślub dziedziczki swojej fortuny, zwłaszcza z byle kim.
© 2007 - 2025 nakanapie.pl