Wyszukiwarka

Wyniki wyszukiwania dla frazy "jakie prochy", znaleziono 72

Te resztki cywilizacji stanowiły przypomnienie, że ostatecznie, kiedy zabraknie ludzi, natura zawsze upomni się o swoje.
Bo każdy głos, nawet najcichszy, może nieść w sobie największą mądrość.
Bo przyjaźń, taka prawdziwa, jest potężniejsza niż czas.
Z tygrysami są same kłopoty. Przyłażą nieproszone, wyjadają co lepsze kąski z lodówki, rozwalają się na kanapie łapami do góry albo – co gorsza – zdradzają zakończenia właśnie czytanych przez nas książek.
Jak zapewne wiecie, końców świata jest bardzo dużo.
Nagle zrozumiała, kto, a raczej co, nie odstępuje jej na krok. Właśnie, co, bo inaczej nie mogła myśleć o tym czymś, co rozwijało się w niej, dojrzewało i pęczniało jak moczony groch.
W uprawie przeważały zboża: proso, żyto, pszenica, jęczmień i owies. W uprawie polowej tego okresu występują także groch, bób (była to nieznana obecnie odmiana celtycka), a zapewne także len i konopie.
Mężczyzna w prochowcu szybkim, mocnym krokiem zbliżał się do muzyków.
– No graj, morderco! – przez zaciśnięte zęby zwrócił się do młodego klarnecisty.
Lecz nie zdążył sięgnąć do wewnętrznej kieszeni; moja parabelka szybciej wyskoczyła spod garsonki.
Większość czytelników gromadzi książki w swej bibliotece, a większość pisarzy umieszcza swą bibliotekę w swych książkach.
– Wezmą go na pół roku do wariatów, a jak wyjdzie, podpali mi karczmę i dom.
Wszyscy jęli Rabinowicza namawiać, dodawać mu odwagi, ale – grochem o ścianę. I tylko ja jeden siedziałem cicho, przekonany, że karczmarz ma rację. Bo Edmund Białosnowski to człowiek straszny, reinkarnacja Diabła Stadnickiego. Przed niczym się nie cofnie.
Nie wiedziałam do tej pory, że może być tyle rodzajów łez. Są łzy smutku, gorzkie, łzy wzruszenia i radości. Łzy, które oczyszczają duszę ze złych demonów i łzy, które zabierają wszystko. Łzy wielkie niczym groch i lecące ciurkiem jak gorąca woda z kranu. Łzy, które parzą i zostawiają wyryte ślady na policzkach do końca życia. Łzy, które zmieniają człowieka raz na zawsze. Łzy, które wżerają się w skórę niczym żrący kwas. Łzy, które są jak gęsta krew, sączą się powoli. Ale tylko miłość może być tak piękna, wzniosła i tak bardzo boleć, by doprowadzić człowieka do granic obłędu, dzikiego zatracenia, a za chwilę być mokra od wypłakanych łez. Łez, które nie dają się zakwfalifikować do żadnej kategorii.
Klara nie krzyczała. Mówiła cicho, trzymając winowajcę za ucho. Nie ściskała mocno, nie ciągnęła, tylko trzymała miękki, ciepły płatek ucha swoimi zimnymi palcami, lecz chłopak zaczynał się trząść. Leciały mu z oczu łzy jak groch. Płakał bezgłośnie, bo Klara nie cierpiała dudlenia.
Winowajca musiał iść do czerwonego domku. Wtedy Klara pozwalała mężczyźnie pić alkohol. Od sińców i opuchlizny gorsze było co innego. To było gorsze od izolatki i głodu.
Mężczyzna tego potrzebował. Był jak dzikie zwierzę na małym wybiegu. Trzeba było go poskramiać batem i rzucać mięso.
Kiedyś zapytał, czy dziewczynki też są zepsute. Pięćdziesięcioletni, duży i silny, o ryżawych włosach. Uśmiechał się krzywo. Jego żona zmarła, dorosłe dzieci wyjechały za granicę. Nie wrócą. Nieogolony.
Czuła od niego alkohol.
– Czego chcesz?
– Pani wie.
Patrzył na Klarę. Nie spuszczał oczu.
– Najstarsza jest do rzeczy.
Klara się go nie bała. Będzie utemperowany. Najpierw ona zrobi porządek z Magdą.
© 2007 - 2025 nakanapie.pl