“Nie uda się im zatrzymać czasu! Ich siłą jest przeszłość...ale pieśni jutra należą do nas.”
“Jak Boga kocham! Ot co myślę: czasem naprawdę mi się zdaje, że rosyjski człowiek to jakiś człowiek przepadły. Wszystko chce zrobić i nic nie może. Wciąż myślisz: od jutra zacznę nowe życie, od jutra przejdę na dietę. Nic z tego, wieczorem tego samego dnia obeżresz się tak, że tylko oczami mrugasz i język ci się nie obraca. Siedzisz jak sowa, gapisz się na wszystkich. Naprawdę! I wszystko tak.”
“Leżeć w miękkiej brunatnej ziemi, mając trawę, szumiącą ponad głową, i wsłuchiwać się w ciszę. Nie mieć ani jutra, ani wczoraj. Zapomnieć o czasie, zapomnieć o życiu i mieć zupełny spokój.”
“Śmieć musi być bardzo piękna. Leżeć w miękkiej brunatnej ziemi, mając trawę, szumiącą ponad głową, i wsłuchiwać się w ciszę. Nie mieć jutra, ani wczoraj. Zapomnieć o czasie, zapomnieć o życiu i mieć zupełny spokój.”
“Odwaga może się przejawiać na wiele różnych sposobów. Czasem oznacza poświecenie własnego życia dla czegoś ważniejszego, dla drugiego człowieka. Czasem to rezygnacja ze wszystkiego, co znałeś, ze wszystkich, których kochałeś,w imię czegoś większego. Ale czasem coś zupełnie innego. Czasem oznacza, że mimo bólu zaciskasz zęby i każdego dnia na nowo podejmujesz wysiłek, mozolną pracę na rzecz lepszego jutra.”
“Sama straciła najbliższych, wiedziała więc, jak może wyglądać proces przechodzenia żałoby. Przechodząc go sama, twierdziła, że słowa nie są w stanie ukoić bólu. Stratę mógł ukoić jedynie czas i w tym wypadku żałoba, którą każdy przeżywa na swój sposób. Jedni zaszywają się w domostwach, ukrywając się przed całym światem, inni zaś snują się obleczeni w czerń. Znała również takie osoby, które żyły tak, jakby nic się nie stało. Jakby miało nie być jutra. Nie negowała żadnej z postaw.”
“Nela stała oparta plecami o ścianę. Miała przymknięte oczy i z trudem próbowała wyrównać oddech. – Nienawidzę tego miejsca… nienawidzę – powtarzała w myślach. Od dwóch miesięcy pracowała w małym sklepiku z firanami, guzikami, rajstopami i drobną pasmanterią. Sklep był duszny, ciemny i mały. Wchodziło się do niego przez ponure podwórze, zacienioną klatkę i jeszcze cztery schodki w dół poniżej parteru. W centrum Łodzi było mnóstwo takich sklepików, a tu – kierując się bezpośrednio od ul. Wschodniej, można było trafić do wielu takich miejsc. Marynarki, spodnie, odzież, futra, skóry, fartuchy. Zakłady krawieckie i szewskie. Wszystkie małe, ciasne i ciemne. Czasem tak małe, że oprócz towaru ledwo mieściło się lustro do oglądania przymierzanych strojów.”