Wyszukiwarka

Wyniki wyszukiwania dla frazy "kamila nad po ii", znaleziono 352

– Kamil, ty te zdję­cia kal­ku­la­to­rem robi­łeś? Prze­cież tu ni­cze­go nie widać!
Kamil był w szoku. W życiu by nie przypuszczał, że w przeszłości jego rodziny działy się aż tak dramatyczne wydarzenia.
Członek władz PiS: – Jarosław się bał, że Szydło z Dudą zabiorą mu partię.
Kamil Dziubka: – On w to naprawdę wierzył?
Członek władz PiS: – Z Jarosławem i PiS-em jest jak z rodzicem małego dziecka. On jest cały przepełniony strachem o partię, o to, że ktoś go jej pozbawi. Ten strach bywa nieracjonalny i objawia się czasem w zupełnie nieoczekiwanych momentach. Sam pan wie, że czasem nawet jak człowiek zostawi dziecko z dziadkami, to i tak się martwi. A proszę mi wierzyć, u Jarosława ten strach się pogłębia z wiekiem, a nie odwrotnie.
- No nareszcie! - wykrzyknęła na nasz widok.- Czekałam na was od wieków!
- Nie postarzałaś się aż tak bardzo w tym czasie — drażnił się Kamil. [...]
Jednakże logika i Kamila nie tylko nigdy nie chodziły ze sobą w parze, ale nawet nie spacerowały ta samą stroną trotuaru.
Kamil wolał już, kiedy ojciec był pijany. Wtedy szalał, starał się dać upust swojej złości, ale gdy się dobrze schować, a z matką do perfekcji opanowali tę sztukę w czterdziestometrowym mieszkaniu, zasypiał i na jakiś czas był spokój.
Wrócił do kuchni i otworzył lodówkę. W środku nie znajdowało się nic, co nadawałoby się do jedzenia. Kilka produktów było już po terminie przydatności, niektóre nawet bardzo. Przypomniał sobie, jak Kamila kupiła kiedyś ser Valbon. Zapytał, co to za ser, a ona odpowiedziała, że taki z pleśnią. No to teraz miał w lodówce chleb Valbon, kiełbasę Valbon i mleko Valbon.
Dotarło do mnie, że ja i Kamil Przybora mamy ze sobą coś wspólnego. On marzył o wolności, która pozwoli mu wyjść na ulicę i nie napotkać nieprzychylnych spojrzeń, nie słuchać obelżywych słów pod swoim adresem i żyć tak, jakby dostał od losu jeszcze jedną szansę. I ja również marzyłam o wolności. Tej najprostszej. Marzyłam też o miłości. Bo każdy człowiek tego właśnie pragnie. Kochać i być kochanym
FAMILOKI to także punkt wyjścia do opowiedzenia szerzej o ich mieszkańcach, Niemcach, Górnoślązakach czy Polakach, którzy stworzyli swój mikroświat z licznymi tradycjami, zwyczajami i życiorysami zwykłych niezwykłych ludzi.
Familok jest niczym Górnoślązak — stojący twardo na śląskiej ziemi, z której wyrósł, umorusany dymem z kominów, ciężki, ale stabilny.
Familoki kryły się w cieniu pieców hutniczych i szybów kopalnianych. Te „czerwone pudełka” rozrzucone były po całym regionie, od Gliwic po Katowice i Rybnik.
To Kaczyński był autorem pomysłu wyprowadzenia wojsk na ulicę podczas protestów kobiet przeciwko stawie aborcyjnej. Miał zostać wprowadzony stan wyjątkowy. Odpowiednia decyzja była już przygotowywana, ale ostro sprzeciwiły się jej trzy osoby: Mateusz Morawiecki, Jarosław Gowin i Michał Dworczyk. Ten ostatni uważał, że armia się po tym wizerunkowo nie podniesie.
Doświadczony parlamentarzysta: – Jarosława interesuje czysta władza. Jest emocjonalnym psychopatą. Jego osobista sytuacja materialna mało go zajmuje. On nie myśli o tym, czy będzie miał co jeść, bo on się żywi polityką. Jednak po ludzku jest w trudnej sytuacji. Nie jest człowiekiem młodym, jest osobą samotną. Pewnie wierzy, że do końca życia będzie liderem zwycięskiego obozu. Nie wiem, na ile bierze pod uwagę scenariusz, że będzie musiał oddać władzę. Bo to, że do śmierci będzie posłem, jest dla mnie oczywiste.
Senator: – Kluczem do zrozumienia Jarosława Kaczyńskiego jest, moim zdaniem, słynny wywiad Teresy Torańskiej z 1994 roku. W tym wywiadzie Jarosław Kaczyński pytany o to, co chciałby w przyszłości robić, odpowiedział mniej więcej tak: „Chciałbym być emerytowanym zbawcą narodu. I chciałbym być szefem partii, która będzie rządziła w Polsce, mocnym przywódcą takiej partii”.
Wiceminister: – Jak Kaczyński rządzi ludźmi? Dam panu taki przykład. Kolega minister poszedł na spotkanie do Jarosława. Opowiada mu, co tam słychać w resorcie. W pewnym momencie prezes go pyta o sytuację w jego okręgu wyborczym. No to kolega zaczyna wyliczać, ile konferencji zorganizowali, jakie inicjatywy podjęli. Jarek mu przerwał: „Ale ja nie o to pytam. Chcę wiedzieć, kto się z kim aktualnie żre”.
Senator: – Jarosław oparł się na bardzo wąskiej grupie, do której miał zaufanie. To właśnie tym ludziom delegował pewne zadania, ale ściśle to kontrolował. I stworzył system, który doprowadził do patologii. We wszystkich okręgach wewnątrz PiS są jakieś konflikty. Nie ma okręgu, gdzie nie ma absolutnie konfliktów.
Poseł: – Jarosław jest mściwy i pamiętliwy. A pamięć ma świetną, wręcz fotograficzną. Ze szczegółami pamięta wydarzenia sprzed lat. Potrafi odtworzyć zdania wypowiadane przez kogoś na temat jakichś błahych spraw, które dziś nie mają żadnego znaczenia, ale które jednocześnie wpływają na ocenę tej osoby u prezesa.
Były doradca prezesa PiS: – Ja wiem, że wy wszyscy macie Jarosława za genialnego stratega, ale niech pan zobaczy… Kaczyński przejął pełną kontrolę nad Trybunałem. Ma tam wyłącznie ludzi, którzy zostali wybrani przez jego posłów. Płaci za to cenę w Europie do dziś. I co? Wszyscy się tam pokłócili ze sobą. A teraz jeszcze na dodatek się kłócą z Kaczyńskim, bo żądają od niego, żeby za lojalność płacił jeszcze więcej. Genialna strategia?
Poseł: – Ze szczególnego stosunku prezesa do kobiet wzięła się kariera Beaty Mazurek. A to wyjątkowa postać. To jest prosta kobieta, baba z bazaru. Naprawdę byłem w szoku, jak się okazało, że ona została naszą rzeczniczką. Ona nienawidzi dziennikarzy.
(...) to sport. Właśnie za to go wszyscy kochamy, bo jest metaforą życia. Wygrywasz, stajesz się Bogiem, przegrywasz, jesteś nic niewart... Białe albo czarne. Nie chcemy i nie lubimy dostrzegać innych kolorów.
Trener powinien kłaść nacisk na ludzką stronę swego zespołu - nie tylko na sport i to, co dzieje się na boisku.
Ludzie są piękni, gdy patrzymy na nich z daleka. Nie warto zbliżać się za bardzo i poznawać ich lepiej. Kiedy w parkowej alejce zamigocze w trawie grudka złota, nie bierz jej do ręki. To na bank będzie psie gówno połyskujące w promieniach słońca.
To tylko słowa... Mówić można wszystko, a od nas zależy, jaką treść tym słowom przypiszemy.
niech się ktoś zamknie w jakiejś stodole i robi to z facetem, kozą albo nawet kurą. Dopóki świat tego nie zobaczy, to jego problem. Jego zboczenia i jego choroba. Ale jak można o tym ludziom mówić? Jak można wychodzić z tym na świat i się własną ułomnością szczycić? To mi się, cholera, w głowie nie mieści".
Czy znasz to uczucie, kiedy brakuje ci łez? Chciałam płakać, ale nie mogłam. Widocznie moje ciało nie było w stanie znieść większej ilości cierpienia.
Dorastałam obok kobiety, która nie umiała nauczyć mnie, co to znaczy kochać.(...) Czułam się gorsza, żyłam w przeświadczeniu, że muszę zasłużyć na miłość, że jeśli ktoś spojrzy na mnie życzliwym okiem, to powinnam być mu za to wdzięczna. Desperacko pragnęłam, żeby ktoś mnie kochał, ale sama nie potrafiłam tego odwzajemnić. Próbowałam, ale to była droga donikąd.
W naszym przypadku tak właśnie miało się stać. Miało nie być jutra. Miało nie być też pojutrza ani roku. Miało nie być nas i niczego innego.
- Robi się ciemno. Wracajmy.(...)
- Bez ciebie zawsze jest ciemno.(...)
– …Jaki jest sens ingerować w coś, co niby ma być lepsze? Tak czy siak, wychodzi źle i to za każdym razem.
Zapowiadał się kolejny, niezwykle pogodny dzień, jak na zimę. Niebo eksponowało surowy błękit kosmosu, którego nie przysłaniały ciężkie opadowe chmury. Powietrze mroziło w nozdrza, ale było rześkie i na swój sposób przyjemne. Świeciło też słońce, przez co ośnieżone wierzchołki drzew, widoczne ponad zaspami, migotały magicznie srebrnymi iskierkami odbitych promieni.
© 2007 - 2024 nakanapie.pl