Wyszukiwarka

Wyniki wyszukiwania dla frazy "kroni staje", znaleziono 11

Nadzieja to potężna broń, jednak staje się bezwartościowa, jeśli nie poprze się jej działaniami.
Kiedy zaczyna się walka, wszelkie zasady stają się bezużyteczne. Gryź, kop, syp w oczy piaskiem, użyj broni, wszystko jedno.
Za­kła­da więc różne maski. Staje się tu­zi­nem za­baw­nych wer­sji sie­bie, aż za­po­mi­na, kim jest na­praw­dę. Bę­dzie dzier­żyć swój urok jak broń, a uśmiech jak tar­czę.
Bycie kobietą zamykało przed Hazel Sinnett wiele drzwi, jednak zarazem dawało jej nieocenioną broń: na kobiety zazwyczaj nie zwracano uwagi, dzięki czemu stawały się prawie niewidzialne.
Ci ludzie to wasi towarzysze broni. Są waszymi braćmi. Walczycie razem. Możecie im zaufać, możecie mieć pewność, że stawać będą ramię w ramię z wami. Ci ludzie wiedzą, że mogą wam zaufać, że nie zawiedzie ich w potrzebie.
Wobec osoby stojącej przed sądem obowiązuje domniemanie niewinności. Ale każdy, kto kiedykolwiek przestąpił próg sali rozpraw jako prawnik lub oskarżony, wie, że domniemanie niewinności jest po prostu jednym z idealistycznych pojęć, których uczą na prawie. Ani ja, ani nikt inny nie miał wątpliwości, że staję przed sądem, broniąc oskarżonego, wobec którego stosuje się zasadę domniemania winy.
Cechą wspólną traumatycznych wydarzeń jest to, że osoba, która takiego stresora doświadcza, popada w stan dezorganizacji, jej dotychczasowy sposób funkcjonowania załamuje się. Jej umysł nie znajduje sposobu, by bronić się przed nadmiarem napływających bodźców (...). Załamują się znane sposoby radzenia sobie, wiara w przewidywalność świata i reguły nim rządzące. Przychodzi silny, obezwładniający lęk. Stajemy się bezradni, nic nas nie chroni, nawet nasze mechanizmy obronne.
-Randkę?- Gabriel staje w miejscu, przyglądając mi się z zaskoczeniem , a ja wykorzystuje jego dekoncentrację i wytrącam mu broń z ręki.
-To nie randka, młody koloryzuje- wyznaje . - A teraz klękaj i oddaj pokłon swojemu panu - nakazuję, przykładając ostrze plastikowej szpady do jego szyi.
-A czy ja ci wyglądam na pięciolatka, który spełni to żądanie?- prycha, odsuwając od siebie zabawkę.
- Może nie wyglądasz, ale na pewno się tak zachowujesz - wytyka jego przyszłą żona, a ja nie wytrzymuję i parskam śmiechem ...
Człowiek jest maszyną stworzoną do zabijania. Nie oszukujmy się. Jeszcze przed kilkuset laty większa część populacji męskiej ginęła z ręki innych ludzi, nie na skutek chorób. Dwa wieki temu pojedynek na śmierć i życie był sposobem rozwiązywania sporów. Rozwój cywilizacji zawdzięczamy tylko chęci wynalezienia jak najbardziej śmiercionośnej broni. W którym momencie zerwał się ewolucyjny łańcuch zabijania dla przeżycia? Dla zaspokojenia popędu, rozładowania emocji czy oczyszczenia atmosfery? Umarł król, niech żyje król. To wcale nie hasło francuskich lojalistów, a zawołanie prehistorycznych plemion. Najsilniejszy eliminował dotychczasowego wodza i sam się nim stawał. Dopóki nie pojawił się silniejszy od niego. Albo równie silny,lecz z twardszą czaszką.
Samotność to dziwna rzecz.
Zakrada się cicho i niepostrzeżenie. Siada obok ciebie w ciemności. Głaszcze cię po włosach, kiedy śpisz. Owija się wokół twojego ciała i zaciska się tak mocno, że brakuje ci tchu, że zamiera twój puls, choć krew płynie coraz szybciej. Dotyka ustami miękkich włosków na twoim karku. Zostawia kłamstwa w twoim sercu, kładzie się w nocy w twoim łóżku, wysysa światło z każdego kąta. Nie odstępuje cię na krok, kurczowo trzyma cię za rękę tylko po to, żeby jednym szarpnięciem pociągnąć cię w dół, kiedy usiłujesz się podnieść.(...) A kiedy sądzisz, że jesteś gotów odejść, że jesteś gotów się uwolnić, zacząć od nowa, samotność jak stary znajomy staje obok twojego odbicia w lustrze i patrząc ci prosto w oczy, mówi: no dalej, spróbuj przeżyć życie beze mnie. Nie znajdujesz słów, żeby bronić się przed samym sobą, przed głosem, który powtarza, że nie jesteś wystarczająca dobry nigdy nigdy nigdy nie będziesz wystarczająco dobry.
Samotność to zgorzkniały, żałosny towarzysz.
Zdarza się, że po prostu nie odpuści.
Rządzę zaledwie czterdzieści tysięcy lat, co oznacza tyle też i lat poświęceń, czuwania nad nimi, uszczęśliwiania ich, a już chcieliby mnie obalić. Przedtem ten kraj był ofiarą wojen domowych. Żądni władzy przywódcy posyłali swoich chłopów, swoich pracowników, swoich robotników, żeby zabijali się nawzajem w straszliwych jatkach wojny domowej, wszystko po to, żeby oni sami mogli rządzić i wzbogacać się po każdej takiej rzezi, przy czym ci durnie, którzy zwracali broń przeciwko sobie samym, nie mieli z tego żadnej korzyści., Teraz już się nie zabijają, Wszędzie panuje spokój i cisza. Pewnie, że teraz też nie mają żadnej korzyści, ale w końcu nie zabijają się i nie nawadniają naszych żyznych pól swoją drogocenną zieloną krwią, i nie zostawiają po sobie sierot i wdów. Przedtem zabijali się w wojnach domowych, a ci co przeżyli, kończyli umierając z głodu. Teraz też umierają z głodu, ale w ciszy i spokoju. Czy to nie lepsze? Jasne, że umierają z głodu tylko ci, którzy nie popierają mojego rządu. Bo ci, którzy należą do mojej partii, do staruchowców, nie umierają z głodu, tylko z otłuszczenia. Ci żyją dostatnio. Bogato. Mają prawo do rabowania tej niewielkiej reszty, jaka się ostaje moim apetytom. Mogą zabijać i nikt ich za to nie pociąga do odpowiedzialności. Jedyny warunek, to żeby uszanowali, co należy do mnie. Żeby nie usiłowali popełniać przestępstw przeciwko mnie. Poza tym mogą robić wszystko bezkarnie. Prawda, że trzeba być durniem, żeby nie należeć do wiodącego ruchu staruchowców, do partii, której przyszło odkupić Staruchostan?
© 2007 - 2025 nakanapie.pl