Wyszukiwarka

Wyniki wyszukiwania dla frazy "label do nas", znaleziono 18

Ludzie, którzy władają biblioteką, zetknęli się z książką, z życiem odbitym, stali się poniekąd sami już tylko lustrzanym odbiciem rzeczywistości żyjących ludzi.
Jedni pochodzą od Abla, drudzy od Kaina - rzekł na zakończenie kanonik. -Ja jestem krwi mieszanej. Jestem Kainem dla wrogów, Ablem dla przyjaciół. Biada temu, który obudzi Kaina.
Neurony działają trochę jak kable elektryczne, a trochę jak przełączniki, którymi włączamy światło w pokoju.
Ładuję telefon, wyginając pod odpowiednim kątem kabel ładowarki, która czasem nie kontaktuje. Czuję się dokładnie tak, jakbym sama była pustą baterią.
Podchodzę do łóżka. Ekrany migają. Kable się plączą. Rozmaite rurki przeplatają się ze sobą, a całość wygląda jak wielka miska spaghetti.
Każdy ojciec wychowuje swoje dziecko czymś innym. Mój pasem albo nylonową siatka na zakupy, Wojtka kablem, a jeszcze inny czym popadnie.
Nigdy by nie uwierzył, że można tak bardzo nienawidzić. Że nienawiść to uczucie czystsze niż miłość, którą to prawdą literatura od czasu historii Kaina i Abla nie przestaje nas karmić.
- Katowałaś moją córkę. Widziałam pręgi na jej plecach.
-Wychowywałam ją. Każdy rodzic ma prawo robić to po swojemu.
- Kablem? Pasem? Czym jeszcze? Jak można tak traktować dzieci?
- Nikomu to na złe nie wyszło - bąknęła Rozalia.
Idziemy naprzód, bo nie mamy wyboru,zaciskamy zęby...Żyjemy nadzieją na lepsze i harujemy jak woły ,najlepiej jak najmniej myśleć,najlepiej nie wyobrażać sobie, że społeczeństwo może się rozpaść niczym postrzępiony kabel, niczym włóczka rozwinìęta na tysiąc nitek.
Konfrontacja starych dzieł artystycznych z nowymi nie polega na odrzuceniu tych pierwszych, lecz na dodawaniu do nich ciągle dzieł nowych. W ten sposób obrazy Leonarda da Vinci nie są zapomniane i zastępowane przez późniejsze dzieła Pabla Picassa. Sztuka jest w przeciwieństwie do nauki niezastępowalna.
Kiedy coś się dzieje, budzi się w nas iskra, która łączy nas z tym wydarzeniem, łączy z innymi ludźmi, i tak połączonych rozświetla od wewnątrz, niczym lampki na choince, poskręcane, ale wciąż połączone z przewodem. Niektóre gasną, inne migoczą, jeszcze inne promienieją jasnym mocnym światłem, ale wszystkie są na jednym kablu.
Zobaczyła błysk. Sypiące się iskry. Poczuła zapach spalenizny. Przepalających się kabli, przypalanej skóry. Smród przypalanego ciała. Potworny, mdły odór, który czuła później co noc. Usłyszała zwierzęcy wrzask. Zacisnęła oczy z całej siły, by nie patrzeć, by nie widzieć.
Reszta widocznej spod piżamy skóry pokryta była strupami lub opatrunkami. Oddychał przez rurkę wciśnięta gdzieś do gardła, a z jego ciała wychodziło więcej kabli niż ze średniej wielkości skrzynki z bezpiecznikami. Samo patrzenie na przyjaciela w tym stanie sprawiało, że Adam odczuwał fizyczny ból.
Ulica nie miała chodnika, posuwali się więc powoli między zaparkowanymi albo stojącymi w korku samochodami. Nad nimi wisiała plątanina kabli, drutów i gołych żarówek, a powyżej pięły się wieżowce, które były cztery, pięć, a nawet sześć razy wyższe niż bariera separacyjna, czyli ośmiometrowy betonowy mur otaczający miasto.
W dzień człapał w swoim niebieskim spranym szlafroku i wykłócał się z radiem i telewizorem o wszystkie głupie i przeraźliwe wieści, które przynosiły te w gruncie rzeczy niewinne maszyny. Gdy kończyły się programy, gdy odzywały się pierwsze takty skocznej melodii, doktor wyciągał - bo tak było łatwiej i pogardliwiej - kable z kontaktów i włączał którąś ze swoich płyt.
Zawsze starać się zachować intelektualną suwerenność i próbować wyrobić sobie absolutnie własny pogląd na wszystkie rzeczy bliższego i dalszego świata. Czytać wyłącznie pierwszorzędnych autorów i pierwszorzędne dzieła,również w literaturze, by u kresu życia móc powiedzieć tak jak słynny matematyk Niels Abel, który w wieku dwudziestu lat wymyślił całki eliptyczne: "Czytałem tylko mistrzów, nigdy uczniów".
(...) drżenie palców, gdy otwierałem zamek, gdy pakowałem podstawowe rzeczy, gdy odłączałem kabel telefoniczny, gdy ostatni raz spoglądałem na mieszkanie, na zdjęcia członków rodziny, gdy zamykałem za sobą drzwi, szaleńcze bicie serca i urywany oddech, gdy wsiadałem do pociągu i ten przerażający ból stowarzyszony ze świadomością mówiącą mi, że trzeba to zrobić, że to jedyny ratunek, że nie będzie się liczyć czyjś zawód, czyjaś samotność, czyjeś zdziwienie, że liczy się tylko to, by uciec, oddalić się, przestać istnieć w tym czasie i w tym miejscu.
Pocałował ją krótko na pożegnanie i już go nie było.-Ho ho- pomyślała- nasz czaruś nie miał dziś czasu na czarowanie.- Otworzyła pudełko i natychmiast zmieniła zdanie. Z czeluści pudła spojrzały na nią dwie pary błyszczących oczu, a z dwóch gardziołek wyrwały się przerażone miauknięcia. -Mój tata też krzyczy. Zwierzyła się pięcioletnia Emilka. -A kiedyś to tak mnie popchnął, że wpadłam pod stół w kuchni.albo bierze kabel od starego żelazka iraz to tak przywalił, że mi krew leciała.
© 2007 - 2024 nakanapie.pl