Wyszukiwarka

Wyniki wyszukiwania dla frazy "lecz dewa", znaleziono 463

- Co ty wyprawiasz?! Chcesz, żeby zaczął nas swatać?!
- Broń mnie, Panie Boże! Ja jestem człek spokojny i nie lubię sportów ekstremalnych.
Wbrew pozorom mam odrobinę delikatności i jej używam.
- (...) Przypominam, że nie żyjesz! Co tu robisz, zamiast leżeć spokojnie w grobie, spacerować po raju, czy co tam jeszcze? Czy w zaświatach jest aż tak nudno?
- A teraz czy mogłabyś łaskawie zejść z mojego okna i ulotnić się z mego życiorysu?
Parapet zasłany był odłamkami szkła, na białej farbie jaskrawo odcinały się czerwone smugi i ciapki. Podobne ciapki ciągnęły się sznureczkiem po podłodze aż do moich bosych stóp. Tknięta intuicją, uniosłam do światła prawą rękę, nadal ściskającą tłuczek bojowy, i powiedziałam z uczuciem:
– O kurwa mać…
Gdyby się gapił, zaczęłabym się obawiać gwałtu, rabunku i zabójstwa. Niekoniecznie w tej kolejności.
Padało. Siąpiło, lało, chwilami zacinało, kapało, mżyło, kropiło i znów kapało, ale głównie padało.
- Choćbym paradowała tutaj nago, to nie byłoby zaproszenie do tego, aby zrobić mi krzywdę.
imprezowanie do rana to wymysł spotykany w filmach i serialach o nastolatkach.
Przede wszystkim - zazwyczaj, gdy ktoś był wobec mnie bezczelny, dostawał wilczy bilet.
Całość sprawiła, że doszłam, rozsypując się całkowicie na kawałki, również emocjonalnie. Płakałam jak dziecko. Ze strachu. Z żalu. Z nienawiści do siebie. Do swojego ciała, że zawiodło. Z przyjemności. Z nadmiaru dobroci. Ze wzruszenia.
- Gdybyś zmieniła zdanie, zadzwoń. - Odsunął się ode mnie i wyciągnął rękę z nabazgranym na karteczce numerem telefonu.
- A co, wynalazłeś przez noc lek na raka? - próbowałam zażartować.
Mimo że długo broniłam się przed tego typu rozrywkami, nie chcąc być klasyczną zdesperowaną trzydziestką, która daje się ruchać byle komu, o ile tylko ma czym, to w pewnym momencie uległam rytuałowi godowemu. Na biologię nic się nie poradzi.
Po moim ciele pełzło rozluźnienie i poczułam, że pierwsze procenty zaczynają docierać do mojego mózgu. Znak, że warto na chwilę przystopować, bo inaczej mnie walnie naraz i wtedy trzeba będzie mnie zbierać z podłogi.
- Wy, faceci, myślicie tylko fiutami. - Chwyciłam go za podbródek i podniosłam tak, aby jego wzrok skupił się na moich oczach a nie cyckach. - W ogóle nie rozumiecie konceptu poświęcania się dla uczuć - skwitowałam.
- Urocza jesteś. A o czym chcesz zapomnieć?
- O dupie Maryni, która mi się śniła w Gdyni - sarknęłam.
Piątkowy wieczór w klubie to festiwal osobliwości. W ciasnym pomieszczeniu kręcą się przypadkowi ludzie w wieku bliżej nieokreślonym.
Kluby to miejsca, w których każdy zaspokaja swoje potrzeby. Jedni chcą zapomnieć. Drudzy pragną oderwać się od ponurej rzeczywistości. Trzeci z kolei chcą po prostu coś zaliczyć, by nie zasnąć samemu w zimnym łóżku.
Oddech za oddechem zakotwiczam się w bezpiecznej przystani i wypływam na powierzchnię tego czarnego jak smoła wspomnienia.
Trzeba na moment zanurzyć się w innym świecie, aby lepiej zrozumieć swój własny
Poza tym, jesteśmy stworzeni po to, by szukać prawdy, a nie zakładać, że ją znamy.
Czasem najlepszym antidotum na strach jest wkroczenie w samo oko cyklonu, a ja właśnie zmierzam w jego stronę.
Rzuć mi koło ratunkowe, tonę w morzu smutku...
Wywiesić flagę nie jest trudno. Trudniej dostrzec w tłumie tych niewidzialnych bohaterów.
Piekło jest puste, a wszystkie diabły są tu.
„Mrugnij okiem – oto jak szybko może zmienić się twoje życie”.
De­dy­ko­wa­na te­ra­pia suk­ce­syw­nie od­da­la­ła mnie od życia, które to­czy­ło się na ze­wnątrz. A może to ja nie­spe­cjal­nie chcia­łam tam wra­cać?
Lubię ten jej de­ka­denc­ki vibe, w pe­wien spo­sób lubię też de­gra­da­cję, jaką przy­niósł upływ czasu. Nie tylko to mnie w niej uj­mu­je. Takie miej­sca, opusz­czo­ne bu­dyn­ki, ich ta­jem­ni­ce i hi­sto­ria po pro­stu mnie po­cią­ga­ją. A głów­nie chyba nie­do­stęp­ność i ad­re­na­li­na, któ­rej po­ziom ska­cze wraz z wej­ściem na za­ka­za­ny teren. Wła­śnie za to po­ko­cha­łam urbex.
Po­dob­no nie­któ­rzy cho­dzą na cmen­tarz, żeby ukoić tę­sk­no­tę i po­czuć obec­ność swo­ich zmar­łych.
Bez względu na to, czy bierze się w dłonie kądziel, czy też swój los, potrzeba wytrwałości, zapału i wiary, że to, co się robi, ma sens - pomyślała Wiktoria. I choć trafiają się fatalne włókna, trzeba próbować.
© 2007 - 2025 nakanapie.pl