Wyszukiwarka

Wyniki wyszukiwania dla frazy "letter dla", znaleziono 38

(...) I was full of piss and vinegar in those days, not to mention too stupid to know better, in other words still in my twenties (...).
Pa­ni­ka to słowo ostre, gwał­tow­ne. „Anxie­ty” jest jak cicha me­lo­dia na ksy­lo­fo­nie.
– A tak w ogóle: co u was sły­chać?
W ro­dzi­nie Si­mon­sen za­wsze od­po­wia­da­my tak samo.
Mó­wi­my: „Wszyst­ko do­brze”.
Chcia­ła­bym po­wie­dzieć do­kład­nie, jak jest. Ale jak wła­ści­wie jest? Gdy tylko pró­bu­ję to wy­ja­śnić, wszyst­ko się roz­my­wa, bo zda­nia, które wy­po­wia­da­ją ro­dzi­ce, wy­da­ją się takie prze­ko­nu­ją­ce i wy­wa­żo­ne. Naj­dziw­niej­sze, że to wła­śnie przy nich naj­bar­dziej się czuję jak cho­dzą­ca po­raż­ka.
Your mum can’t feel what you feel in­si­de.
You might get an A in your maths. But life is blo­ody dif­fe­rent. You can’t expect life to be an A all the time.
Żyj! Właśnie to, że widzisz martwych, świadczy o tym, że nie powinieneś umierać.
Sammie osuszyła się do końca i z pewną dozą niepewności założyła majtki.
"If having a soul means being able to feel love and loyalty and gratitude, then animals are better off than a lot of humans" /James Herriot/
...słyszy jak Eddie Dean podśpiewuje piosenkę, która jest tak upiornie znajoma, że w pierwszej chwili wydaje się przejawem delirium: Hey Jude... don't make it bad... take a saaad song... and make it better...
Mała Lotte żyła sobie beztrosko. Jak ptaszek fruwała sobie w złotych promykach słońca, na swojej główce o blond włosach nosiła wianek z wiosennych kwiatków. Jej dusza była równie czysta jak jej błękitne oczy. Lubiła przytulać się do swojej matki, troszczyła się o swoją lalkę, dbała o sukienkę i swoje czerwone buciki, pilnowała swoich skrzypiec, lecz nade wszystko lubiła słuchać, kiedy kładła się spać, Anioła Muzyki
Stałam przed choinką, patrząc na swoje odbicie w kulistej bombce. Chaos w mojej głowie nijak się miał do świątecznej atmosfery. Prezent, który podarował mi ojciec mojego dziecka, zgasił wszystkie lampki na choince naszego związku.
Czułam podskórnie, że gdy spotkam go ponownie, nie będę w stanie zachować takiego spokoju jak teraz. Nie chciałam się przed nim rozsypać.
Próbowałam sobie przypomnieć, w którym momencie straciłam Wincentego. Kiedy zaczął od nas uciekać, coraz rzadziej wracając do domu na czas. Skupiona na synu, musiałam przeoczyć tę chwilę.
Błyszcząca czerwona kula bujała się, migocząc odbijającymi się w niej światełkami. Strzeliłam w końcu tak mocno, że bombka spadła na podłogę i rozbiła się u moich stóp na setki małych i dużych kawałków, tworząc srebro-czerwony świąteczny deseń. Wzór mojego obecnego życia.
Wpatrując się w te błyszczące drobiny, widziałam dziesiątki swoich odbić. Gorączkowo zastanawiałam się nad jedną istotną kwestią.
Nigdy wcześniej nie paliłam. To był mój pierwszy papieros w życiu. Zaciągnęłam się, zakrztusiłam ze dwa razy, ale potem poszło już gładko. Z zaciekawieniem odkryłam, że bardzo mnie to relaksuje.
Jest coś magicznego w norweskich fiordach. Wcinają się w głąb lądu, tworząc niezwykłe krajobrazy, wyraz potęgi natury. Strome zbocza gór wyrastających prosto z morza, w którym arktyczna woda lśni zimą wszystkimi odcieniami granatu aż po czerń, zapierają dech w piersi i zmuszają, by je podziwiać. Nie da się przejść obok nich obojętnie.
Zimą w Norwegii świat się zatrzymuje. Drzemie jak niedźwiedź zapadający w letarg. Przykryty białą pierzyną wydaje się uśpiony, choć życie pod nią tęskni, lecz inne, jakby senne.
Kapryśna zimowa pogoda raczyła nas a to sztormem, a to burzą śnieżną. Noc polarna zabierała nam dzień, w zamian dając w południe coś na podobieństwo o zmierzchu.
Po ponad miesiącu nocy polarnej słońce w końcu uniosło swój łeb znad horyzontu. Czekałem na to.
Pusty śmiech ogarniał mnie teraz, gdy przypominałem sobie dawnego siebie. Byłem psem na baby. Im bardziej z buta mnie traktowały, tym bardziej o nie zbiegałem. Moje ego nie znosiło odrzucenia.
Przede wszystkim zapomniałem o kobietach i o tej silnej idiotycznej potrzebie zdobycia każdej Życie nie może być przecież tylko pasmem podbojów i płytkich relacji.
Przede wszystkim zapomniałem o kobietach i o tej silnej idiotycznej potrzebie zdobycia każdej Życie nie może być przecież tylko pasmem podbojów i płytkich relacji.
Wiesz, jak to tutaj jest, ludzie z zewnątrz zakochują się w urodzie wysp i kupują domy, a po kilku srogich zimach czy mocno deszczowych latach mają dość. To nie jest miejsce dla słabych ludzi.
Północna Norwegia, a szczególnie te wietrzne wyspy, mogą zauroczyć człowieka na kilka sposobów. Uduchowić i przynieść spokój, to jest akurat pozytywna strona. Mogą też przytłoczyć, zdławić radość życia, powodując, że będziemy egzystować w marazmie do końca swoich dni.
Bo życie tak blisko szorstkiej natury pogłębia taki stan emocjonalny. Albo przyjmiesz z dobrodziejstwem inwentarza niekończące się noce lub dni, ciągły wiatr i blokady dróg z powodu osuwisk czy burz śnieżnych, albo pozwolisz, by krępowało to twoją wolę życia.
W połowie lutego zaczęło być w końcu trochę przyjemniej. Przez deszcz, sztormy i śnieżyce przebijało się od czasu do czasu słońce, zdarzały się nawet dni, kiedy nie padało i wiatr słabł.
Z wodą zaczęły się dziać bardzo dziwne rzeczy. Obok drobnych białych grzyw fal zaczęły się pojawiać powolne, lecz rozległe wiry. Ledwie krążyły, jakby ktoś mieszał w morzu wielką łychą.
nie ufam do końca mężczyźnie, który jest bardziej zadbany niż kobieta.
© 2007 - 2024 nakanapie.pl