Wyszukiwarka

Wyniki wyszukiwania dla frazy "lize do nas", znaleziono 431

Ludzie zawsze odchodzą. Nie dlatego, że serce zapomina, a żale umierają. Rzeczy trwają ciągle w naszej miłości. Ale ludzie muszą w odpowiednim momencie odejść.
Ponieważ czas nie istnieje, my przemijamy. I kiedy tak przemijamy, kiedy zmieniamy się, nadchodzi godzina rozstania.
Zastanawiam się - rzekł - czy gwiazdy świecą po to, żeby każdy mógł pewnego dnia znaleźć swoją.
Na zawsze ponosisz odpowiedzialność za to, co oswoiłeś.
Bo smutek rodzi się zawsze z czasu, który upływa, a nie zostawia owocu.
Gdy ktoś kocha różę, której jedyny okaz znajduje się na jednej z milionów gwiazd, wystarczy mu na nie spojrzeć, aby być szczęśliwym. Mówi sobie: „Na którejś z nich jest moja róża.”.
Dobrze widzi się tylko sercem, najważniejsze jest niewidoczne dla oczu.
Nawet w obliczu śmierci przyjemna jest świadomość posiadania przyjaciela.
Znacznie trudniej jest sądzić siebie niż bliźniego. Jeśli potrafisz dobrze siebie osądzić, będziesz mądry.
Burze, mgły, śnieżyce, jeszcze nie raz dadzą ci popalić. Myśl wtedy o tych, którzy już doświadczyli tego przed tobą. Powtarzaj sobie: „Jeżeli inni przez to przeszli, to znaczy, że można przez to przejść”.
Ziemia uczy nas więcej o nas samych niż można wyczytać ze wszystkich książek. To dlatego, że stawia opór, nie poddaje się. Człowiek zmagając się z przeszkodą obnaża swoje ja i poznaje samego siebie.
To, co nadaje sens życiu, nadaje także sens śmierci.
Prawdziwa miłość zaczyna się tam, gdzie niczego już w zamian nie oczekuje.
A kiedy twoja miłość jest przyjęta i otwierają się dla ciebie ramiona - wówczas proś Boga, niechaj ocali tę miłość od zepsucia, bo niepokoję się o serca po brzegi szczęściem wypełnione.
Świat nie jest tak zabawny, jak mi się wydawał w marzeniach.
Głupcy są wszak na świecie dla naszej uciechy.
Miłość to uczucie niezależne od nas, od którego roztropność może uchronić, ale którego nie zdołałaby zwalczyć; skoro raz się urodzi, umiera jedynie naturalną śmiercią albo też zdławiona zupełnym brakiem nadziei.
Najprzebieglejszy mężczyzna nie dorówna w fałszu najszczerszej kobiecie.
"Child, to say the very thing you really mean, the whole of it, nothing more or less or other than what you really mean; that's the whole art and joy of words." A glib saying. When the time comes to you at which you will be forced at last to utter the speech which has lain at the center of your soul for years, which you have, all that time, idiot-like, been saying over and over, you'll not talk about joy of words. I saw well why the gods do not speak to us openly, nor let us answer. Till that word can be dug out of us, why should they hear the babble that we think we mean? How can they meet us face to face till we have faces?
Z przerażeniem odkryłem, że ból także łączy, być może bardziej niż radość, o której - jak przystało na niewdzięczników - szybko zapominamy.
Rozmowę kontroluje ten, kto mówi mniej.
Ale cóżby to było za pocieszene szaleństwo, żeby niczego na tym świecie nie kochać! Czy można być szczęśliwym, zapytuję, bez wzajemnej miłości? A czyż można ją zdobyć, nie kochając nikogo!
(...) ale tak już zostałem stworzony, że zawsze wolałem niespodziankę płynącą z niewielkiego choćby odkrycia, na które nie liczyłem, niż radość ze szczodrego daru, którego spodziewałem się z całą pewnością.
Ciało jej było jak owe piękne majowe krzewy różane, których jędrne i drażniące liście ofiarowują urzeczonym wargom świeży i ledwo rozchylony kwiat, soczysty i kwaśno-słodki w pocałunku. Ale najszczególniejszy był jej uśmiech, śmiech Annaleny! Pogodny, prosty, pierwotny i braterski; ten śmiech dziecka, które zdawało się drżeć całe w szmerze źródeł zbudzonych niegdyś na jakimś nocnym postoju w lesie cudów; ten śmiech ogłuszony majowym śpiewem ptaków, który słyszy się w półśnie, w głębi mglistego sadu; śmiech przeniknięty szmerem deszczu i stukotem gradu na dachach (...).
Często również, po rozkosznych odurzeniach, spadała na moją duszę ociężałość kanikularnych dni, poczucie wstrętu bez przyczyny, bezgraniczne zasmucenie.
Jak wszyscy poeci natury, pogrążony byłem w głębokiej niewiedzy. Pragnąłem kochać piękne kwiaty, piękne dale i nawet piękne twarze jedynie dla ich urody.
... Aż nadszedł dzień, kiedy spostrzegłem, że stoję przed lustrem, i obejrzałem się za siebie. Zobaczyłem wówczas źródło świateł i form, świat głębokich, rozumnych i czystych archetypów.
I umarła wówczas kobieta, która we mnie żyła. Ofiarowałem jej jako grobowiec całe jej królestwo, naturę. Pogrzebałem ją w najskrytszym ustroniu zwodniczego ogrodu, tam gdzie spojrzenie księżyca wiecznych obietnic rozprasza się wśród liści i opada na uśpione po tysiąckrotnych stopniach słodyczy.
Jednym z najsmutniejszych skutków pierwszeństwa, jakie przyznajemy rozumowi, jest sprzeniewierzenie się głębokiemu poczuciu rzecz wiecznych i poddanie się wskutek tego obawie wywołanej przez najzupełniej fałszywą ideę, jaką powzieliśmy o czasie. Czy jest większa aberacja niż odmierzenie boskości za pomocą miarki odnoszącej się do naszych kroków na tym świecie? Jak mozna pogodzić potrzebę adoracji z ideą skończoności? Czymże jest miłość miniona albo miłość przyszła? Trudność prawdziwego umiłowania tego, co ludzkie, dała sposobność, by zwątpić o miłości powszechnej; nasze ulotne związki zatrute kłamstwem nauczyły nas poszukiwać granic w nieskończonej Saanie Czułości; i czas stał się dla nas w końcu rzeczywistością, a miłość marzeniem. O słabości umysłu! O pospolitości serca! Umiemy uż obchodzić się bez miłości prawdziwej. Ale żyć bez niej to wegetować z niewiedzą o wieczności, to niedorzecznie przeżuwać, w samym łonie pięknej i żarliwej realności, bluźnierczą skargę czasu zbyt krótkich radości i nazbyt długich niepowodzeń. Wybrane stworzenia miłości, władcy rzeczy wieczystych, przełamaliśmy nasze wszechmocne życie na dwie jałowe i posępne części, z których jedna służy nam d zabijania teraźniejszości, druga zaś do opłakiwania tego, co było; oto dlaczego istoty predestynowane do miłosnych uniesień stają nad grobem nigdy nie poznawszy, w swoim przejściowym stanie na tej ziemi, niczego innego poza znudzeniem i ubolewaniem.
Jestem tutaj, ponieważ jestem wszędzie. Jestem bólem i radością, nadzieją i wspomnieniem; jestem tutaj, ponieważ jestem Chwilą, wielką Chwilą wieczności. (...) Jestem Pięknem i Uwielbieniem, Bólem i Litością; jestem Ojcem na niebie wszystkiego, co wzniosłe, i kamienowanym, krwawiącym, pokrytym plwocinami Synem na ziemi. I jestem w twoim sercu tym, co pragnie, i wielką milczącą nocą, zimną i głuchą, i powszechnym Władaniem, i Zmartwychwstaniem bez końca. Jestem wzrokiem ślepca, słuchem głuchego (...).
Kłamstwo zrodziło się w tej samej chwili, kiedy czlowiek zatracił poczucie bezpośredniego związku z naturą; oceniając bowiem sprawy w oparciu o charakter swoich bliźnich, pzyswoił on sobie fałszywe sądy na temat zła i dobra. Zło tkwi tylko w człowieku i jedynie przz niedorzeczne i zgubne uogólnienie przyjęliśmy poniżające pojęcie zła jako naturalnego prawa. Badanie bliźnich doprowadziło człowieka do gorzkiego poznania swojej osobowości. Ta zasmucająca wiedza dała mu sto powodów, by nie dwierzać własnej duszy; i odkąd zwątpił o wewnętrznym świecie miłości, uznał za marny, okrutny i szpetny świat zewnętrzny, który w świętej rzeczywistości poddany jest wyłącznie regułom piękna i harmonii.
Kochałem głęboką miłością; mam prawo mówić.
© 2007 - 2024 nakanapie.pl