Wyszukiwarka

Wyniki wyszukiwania dla frazy "lub na dawal", znaleziono 29

Jak chcesz zawalić jakąś sprawę, to zleć ją mężczyźnie!
L.
Kiedy dom jest młody, trzeba dbać o niego trochę jak o dziecko. Musisz go prostować i opatrywać, pielęgnować i naprawiać. Ale kiedy dom ma na przykład dwieście lat, radzi już sobie sam. Wszystko, co miało zgnić, już zgniło. Wszystko, co miało się zawalić i popękać, już się zawaliło i popękało. W starym domu trzeba już tylko grzecznie mieszkać, czyli tak, jak mieszkało się w nim dawniej.
Naprawdę nawaliłem. Zdaję sobie z tego sprawę. Ale wiem też, że wszyscy popełniają błędy. Mogę tylko próbować wyciągać z nich wnioski na przyszłość.
Czekam na z Tobą spotkanie
a jeśli się nie spotkamy
co się z nami stanie
czy świat się zawali
widząc nasze nieme pożegnanie
Jeno za wszelką cenę chcę postawić na swoim, jeno niech się świat zawali, byle na moje wyszło.
Na Syberii rozmarzająca ziemia była sklepieniem, które w każdej chwili mogło się zawalić; ciężkim od roztopów i mamucich szczątków prehistorii.
To była jedna z kamienic, które odremontowane od frontu ciągle straszyły zaniedbanym podwórkiem, zawalonym śmieciami, puszkami po piwie i butelkami po wódce.
Można się upodlić, paść na twarz, zawalić coś niezwykle ważnego, a potem i tak dostać od losu szansę, a właściwie - dać ją sobie samemu.
- Ta dzisiejsza młodzież jest przewrażliwiona - denerwowała się. - Nie patrz na takiego krzywo, bo zburzysz jego morale. Nie podnoś głosu, bo będzie miał traumę. Nie krytykuj, bo zawali się jego świat. Już bez przesady! - orzekła.
Największy ogień został opanowany, znudzeni gasnącym dramatyzmem akcji gapie wrócili do łóżek, a budynek mimo niszczycielskiej siły żywiołu jednak się nie zawalił.
Przekonałem się, że nawet jeśli uda się zbudować coś wartościowego, ale nieuczciwymi sposobami, fundamenty będą wadliwe i koniec końców wszystko się zawali. Możemy tego uniknąć, jeżeli staniemy oko w oko z prawdą, nawet niewygodną.
A gdybym miał nie umrzeć, to przynajmniej, żebym mógł tu leżeć bezczynnie jak kamień, bez woli, bez inicjatywy, bez wysiłku! Wszystko naokoło mnie niech się rusza jak chce, wszystko może się zawalić, abym tylko ja palcem nie kiwnął!
- Siostra, gdybyś powiedziała, że widziałaś jak pływam pieskiem w rynsztoku, przebrany za Myszkę Miki i nawalony jak marabut, to pewnie bym się nie wypierał, ale po parkach na pewno się nie szwendam. Mam swoją godność.
A może płakała, ponieważ zawaliło się jej życie? Pierwszy lub kolejny raz? Pewnie tak, ponieważ tak się płacze, gdy kogoś się bardzo kocha albo kocha, a kochać nie powinno. Z bezsilności się wtedy płacze. Bardziej niż ze smutku lub bólu.
Niepokorna policjantka hardo podniosła głowę. -Przestań być taka święta, Mari. A kto mówił o wzajemnej konsumpcji i zdzieraniu ciuchów? -Przecież ja byłam wtedy nawalona! Zresztą to ty mnie spiłaś. -No właśnie. A jak człowiek nawalony, to szczery. Złapała Mariolę mocno za ręce. -Popatrz mi prosto w oczy i powiedz, że niczego nie żałujesz! Mariola bardzo chciała to powiedzieć. Kilka razy otwierała i zamykała usta. W końcu pochyliła głowę.
"Szczęście to wybór. Czasem go nie mamy, bo dopada nas wojna, katastrofa lotnicza czy zawalenie się wiaduktu na autostradzie. Dzieje się to niezależnie od nas. Lecz w większości wypadków to my sami budujemy nasze szczęście lub kreujemy jego brak. "
Gromadzenie pracy stało się moją pasją. Obecnie gabinet mam tak zawalony różnymi pracami, że szpilki byś nie wetknął. Jeśli tak dalej pójdzie, będę musiał w najbliższej przyszłości pomyśleć o przybudówce.
Smerfetko, przecież mi ufasz, pamiętasz? Porozmawiaj ze mną i nie duś tego w sobie. Przysięgam, że nikomu nic nie powiem, ale nie każ mi się domyślać, co cię gryzie, bo jeśli zacznę główkować nad twoimi emocjami, to w końcu zawalę albo szkołę, albo koszykówkę.
Im lepiej bowiem poznaję kobiety, tym częściej przychodzi mi do głowy, że powinno nas chronić przed nimi jakieś prawo. Coś z tą płcią koniecznie trzeba zrobić, w przeciwnym razie zawali się cały gmach społeczeństwa i będziemy się mieli z pyszna.
- Lubię teraz czytać, bo przy każdym słowie wyobrażam sobie twój głos. Podoba mi się to, jaka jesteś szczęśliwa w bibliotece. Podoba mi się też to, jaka jesteś uparta i chcesz, żebym stał się lepszym człowiekiem. I to, jak nie odpuszczałaś, gdy nawaliłem...
Jestem tu dla ciebie. Pozwól sobie pomóc, pozwól mi być teraz, skoro kiedyś nie mogłem, skoro tak bardzo zawaliłem. Nigdy nie wybaczę sobie, że byłaś sama, że nie uratowałem cię przed rozlewem krwi, że patrzyłaś na tyle okropieństwa. Pozwól mi to odpokutować...
Tom Waits śpiewa jak aktor, na którego zawaliła się dekoracja. Zrujnowana scena, złomowisko tektury, deski, szmaty - wszystko, co miało przedstawiać świat, a on w środku tego, tak jak ja w środku tej podróży, sześćdziesiąt na godzinę z jednym niedopalającym cylindrem.
... ludzie wciąż wymyślają preteksty, byle nie brać odpowiedzialności za samych siebie. Nie wyszło mi, bo pieprzona pełnia księżyca, bo spóźnił się autobus, bo ktoś inny nawalił. To broń mięczaków. Chcesz osiągnąć sukces, spinaj dupę i do roboty!
Moje myśli zawierają serca tajne słowa.
Jeśli serce me dla ciebie tajemnice chowa,
Góra by się zawaliła w tak wielkiej udręce,
Ogień wygasłby, a wiatr by nie mógł wiać już więcej.
Ten, co rzekł, że w życiu bywa niejedna rzecz słodka,
Bardziej słodka niźli twe usta na pewno nie spotka.
Wiesz... Kiedy ktoś łamie ci serce po raz pierwszy, to masz wrażenie, że zawalił ci się cały świat. Przez kilka dni leżysz w łóżku, wpatrując się w sufit, i pragniesz tylko tego, by umrzeć. Nie widzisz sensu życia, płaczesz tak długo, aż w końcu nie masz czym, i cierpisz tak wyobrażalnie, że momentami nie możesz oddychać, bo boli cię całe ciało.
Zamelduj to jemu, bo nas wykończą.
— Sam on dobrze wie, co jest — mruczy Jabłczyński. Ale melduje:
— „Tadeusz 1 do Tadeusza: memu kotkowi brak jest bułek i trochę mleka. Mój kotek musi mruczeć, gdyż inaczej katarynka nie będzie grać. Kotek pije stale mleko. Kotek Dolińskiego ma nawaloną katarynkę. Kwiatków własnych koło nas nie ma“.
Dziwnie w tę straszną nadciągającą noc brzmią meldunki nadawane dziecinnym gaworzeniem.
,,Znienawidziłem niespodzianki, byłem jak paranoik na rozdrożu, a tym, którzy zawsze muszą wiedzieć, co będzie dalej, wojna potrafi nieźle dowalić. I żebyś cuda wyczyniał, i tak nie dawało się oswoić z dżunglą, z tym ch*****m klimatem ani z tą dziwnością, którą wszystko tu było przesycone i której wcale z czasem nie ubywało, raczej pęczniała i ciemniała w coraz większą alienację. Jeśli umiałeś się dostosować, to super, i pewnie, że trzeba było się starać, ale niektórzy tu mieli prawdziwą samodyscyplinę, umieli wypracować swój własny wojenny metabolizm, spowolnić akcję serca, kiedy chciało wyskoczyć z piersi, przemieszczać się błyskawicznie, kiedy wszystko dokoła zamierało i jedyną oznaką życia była przewalająca się przez ciebie entropia. Jednym słowem, takie sobie warunki.
Przestępca zawsze wraca na miejsce zbrodni. W tym stwierdzeniu musi być jakieś ziarenko prawdy.W środę na dużej przerwie udałem się do sklepiku. - Spadaj stąd Heniek, i tak nic nie kupisz-próbowała się mnie pozbyć Marta. -Henryk to mój ojciec. Ja mam na imię Łukasz-odparłem. -Jasne. Heniek. Co za zdzira. A przez chwilę było mi jej żal z powodu manka. Zauważyłem, że w zielonym zeszycie dopisuje niewielkie kwoty przy kilku nazwiskach. -Dasz coś na krechę?-zagaiłem -Heńkom nie daję-odparowała. -Ale Jankowi dajesz w każdą sobotę po dyskotece. Dupy mu dajesz-dowaliłem jej tak, że poczerwieniała ze złości. -Żebym cię tu więcej, Łukasz, nie widziała!-krzyknęła. No, chociaż zapamiętała, jak mam na imię, ale pozostałem bezlitosny: -Od Janka wiem, że po ostatnim ruchanku puściłaś wielkiego, śmierdzącego bąka. Rzciła we mnie zeszytem, ale byłem szybszy i nie trafiła.
Bajka o Pawle S. – Pewnie myślicie, że jestem histeryczką – odezwała się. – Ale mnie się to zdarzyło pierwszy raz w życiu. Zawsze byłam silna i dawałam sobie ze wszystkim radę. Tylko teraz – cały świat mi się zawalił. – Doskonale cię rozumiem – odparł z naciskiem Paweł. – W innej sali tego szpitala leży chłopak, który dzisiaj połknął mnóstwo tabletek nasennych, bo rzuciła go dziewczyna. A ja sam – dziwnym zbiegiem okoliczności – przed kilkunastoma minutami myślałem o osobie, która sprawiła, że także chciałem umrzeć. Obie kobiety spojrzały na niego zaskoczone: nie spodziewały się takiego wyznania po kimś, kto wydawał się być uosobieniem spokoju, opanowania i pogody ducha. Widząc niedowierzanie w oczach Beaty, Paweł dodał: – Nie, nie wymyśliłem tego na poczekaniu, żeby cię podnieść na duchu. Tak było naprawdę… Bajka o Joannie D. Skończywszy mówić, Joanna cofnęła rękę i wyprostowała się. Mężczyzna odstawił wcześniej niepotrzebny już kubek i siedział teraz w pozycji ucznia usiłującego odczytać pod ławką ściągę. Kiedy wreszcie podniósł głowę, Joanna zobaczyła, że jej słuchacz z całych sił stara się powstrzymać łzy. – Niech pan sobie popłacze, panie Jacku – powiedziała cicho. – Będzie panu lżej, a ja na pewno nikomu nie powiem. To żaden wstyd. Chłopaki też czasem muszą płakać. Jego reakcja była natychmiastowa. Gwałtownie opuścił głowę, położył ją na splecionych na stole rękach i zaniósł się szlochem. Potrącony przez niego kubek stoczył się na podłogę i roztrzaskał na kawałki, ale żadne z nich nie zwróciło na to uwagi.
© 2007 - 2024 nakanapie.pl