Wyszukiwarka

Wyniki wyszukiwania dla frazy "lubi dywany", znaleziono 22

Tak jednak w życiu bywa, że przyroda nie lubi pustki.
Gdy się kogoś nie lubi, łatwo i chętnie daje się posłuch obmowom.
Rodziny się nie lubi. Rodzinę się kocha bez względu na wszystko, chociaż ta miłość bywa czasami ciężka.
Marek powiedział o niej, że jest jak latawiec. Lubi patrzeć z wysoka, oderwana od rzeczywistości, i daje się nieść w niewiadomym kierunku.
Tak, bywają chwile, kiedy bardzo nie lubię monsieur Herkules Poirot, kiedy buntuję się przeciw dożywotniemu skazaniu na niego
Tak, bywają chwile, kiedy bardzo nie lubię monsieur Herkulesa Poirota, kiedy buntuję się przeciw dożywotniemu skazaniu na niego
” Mój tata lubi mawiać „Życie nigdy nie jest proste”. To jedno z jego ulubionych powiedzonek.
Myślę, że to nieprawda. Życie często bywa proste, ale zauważamy to dopiero wtedy, gdy bardzo się skomplikuje.”
Każdy spotka czasem osobę, której nie lubi od pierwszego wejrzenia. Bez powodu, ot tak. Zazwyczaj nie jest to spowodowane wyglądem, tym bardziej nie charakterem. Może odpowiedzialność spada na intuicję, a może na coś jeszcze innego? To nieistotne, po prostu czasem tak bywa.
Trzeba siebie polubić. A kiedy się siebie lubi? Kiedy robi się coś, co daje przyjemność. Jeśli ktoś ciągle narzeka i nic mu się nie podoba, to gnuśnieje. Ludzie sami potrafią schrzanić sobie życie. Nie ktoś inny. Tylko niewygodnie jest przyznać się do tego przed sobą.
Milczenie jest złotem — mówi półgłosem, zagadkowo się uśmiechając. — A poza tym — ciągnie dalej — najpotężniejszy jestem w ciszy. Ludzie się jej nie spodziewają, co daje mi przewagę. Nie lubię niepotrzebnych słów. Nie sądzisz, że gesty są bardziej wartościowe niż słowa?
Swan Wings (Skrzydła Łabędzia) - tulipan o grubych, aksamitnych płatkach postrzępionych na końcach. Śnieżnobiała barwa kielicha sprawia wrażenie, jakby był oszroniony. Taki jest też jego charakter. Bywa oschły, nieco z dystansem, lubi się trzymać z dala od krzykliwych tulipanów o kolorowych, pustych według niego, główkach.
Należy życie brać z uśmiechem i lubić ludzi. To jest pierwsza rzecz. I wszystko brać trochę z przymrużeniem oka i wybaczać ludziom błędy czy jakieś niedobre rzeczy i zapominać o tym. I ja nie pamiętam, wykreślam to z głowy. I to daje człowiekowi luz. A poza tym druga rzecz najważniejsza w życiu człowieka, żeby robić to, co się lubi.
Cwaniak od razu wyczuł, że to może być też dobre miejsce dla niego. Właściciele byli bardzo mili, wiedzieli, że kot lubi poklepywanie, a nie głaskanie, i dawali mu spokój, kiedy chciał sobie poleżeć na ławeczce przed wejściem. Ale przede wszystkim mógł u nich liczyć na wyborne przysmaki. Na pierwsze danie szynka lub krewetki, na drugie słodka śmietanka lub jogurt.
- Nie lubi pani dziczyzny? (...)
- Nie bardzo.
- To znaczy, że nie została odpowiednio przyrządzona. Albo zwierzę niewłaściwie zabito. Żeby mięso było smaczne, jeleń musi zginąć szybko. Od jednej kuli, bez walki. Jeśli zostaje zraniony i trzeba go ścigać, mięso przesiąka jego strachem. (...)
- A jak smakuje strach?
- Jakby mięso było przypalone. Panika wywołuje wydzielanie hormonów i daje się wyczuć, że zwierzę walczyło.
Najbardziej lubię te momenty, kiedy po prostu wędruję. Marsz daje mi rzadko spotykane na Ziemi poczucie wolności. Jest w tym coś pierwotnego, co zamieszkuje obszary mózgu przeznaczone dla zamierzchłych instynktów, sprzed epoki przepisów, opiekuńczych procedur i instytucji kontrolnych. Oto człowiek wędruje przed siebie.
Patrzę w jej oczy, a ona odwraca wzrok. Pewnie targają nią wątpliwości. Jestem pewien, że będzie mnie przepraszać, tłumaczyć się wypitym alkoholem. Zaznaczy, że między nami nie będzie nic więcej. Nie lubię, gdy się ze mną pogrywa, a ona właśnie tak robi. Daje nadzieję, by za chwile brutalnie ją odebrać
Kto z Was lubi grać w chińczyka? Raz, dwa, trzy… Po niemiecku ta gra nazywa się „Człowieku, nie złość się”. Ciekawa  nazwa, biorąc pod uwagę, że grę wyciąga się za każdym razem,  gdy traci się kontrolę nad podopieczną. Gdy ta chce iść do domu,  będąc w domu. Gdy bywa agresywna, zdezorientowana lub po  prostu znudzona. Tak więc nie złość się, człowieku, i zagraj ze  mną w chińczyka! Dla mnie w tamtym okresie chińczyk to był  tylko chińczyk. Dopiero czas pokazał, że chińczyk to aż chińczyk.
Wyglądała na jakieś pięćdziesiąt lat, ale jak słowo daję brakowało jej tylko gumy do żucia, którą mlaskałaby ze znudzeniem. „Jak ja nie lubię biurokracji” – pomyślałam. Te całe peerelowskie stare pudernice wrośnięte w fotel za odrapanym biurkiem i robiące nam łaskę, że podbije to to papierek. Może i generalizuję, uogólniam czy jak kto sobie to nazwie, a może po prostu mam takiego pecha, że ilekroć jestem zmuszona załatwić jakąś sprawę urzędową trafia mi się obsługa z lamusa.
- No więc - Pawło dyplomatycznie zmienił temat - Prusaków tniesz piłą zardzewiałą, naszym dajesz znieczulenie, reszta normalnie.
- Tatko?
- Hę?
- A którzy to nasi? Po mundurze rozpoznawać można, ale carskich nie lubię, a tamci tu przyleźli...
Pawło zadumał się na chwilę.
- Nasi to Polacy - zawyrokował wreszcie. - Nieważne, w jakim mundurze. No jak któremu Ukraińcowi będzie dobrze z oczu patrzyć, też można wyjątek zrobić.
- I dla Czechów - dodał Igor. - Bo dobre piwo robią.
- Och, Korfis, nie nudź- odparłem.- Powinienem ci jeszcze kazać dopłacić za to, że w tej brudnej norze mieszka inkwizytor.(...).Hoffer z "Pękniętej Beczułki" daje mi pokój i wyżywienie za darmo, żebym tylko chciał u niego zamieszkać, ale pełno tam szczurów, a ja nie lubię, jak w środku nocy budzą mnie szczury. Hoffer mówi, że one jedynie chcą powąchać kogoś nowego. Szkoda tylko, że dziwnym trafem zmysł węchu mają ulokowany w zębach, co?- Roześmiałem się z własnego dowcipu.
Kobiety upadłej patron i promotor. Obojętnie na chłopską dziewkę, spod herbu spoglądać wielmoża nie umiał. Zalotne spojrzenie, polska marka w rulonik się zwijała, w nos wchodziła biała „dróżka”. Obok tańczyła „zielona wróżka”, ze spodni „as” wypadał…
„Stasia lubi, jak ją dotykam, czyż nie tak?”
Amant podchodził i badawcze palce pod brudny fartuch służącej wkładał. Hrabia flirtował, nowe przestrzenie dla żądzy odkrywał.
„Stasia interes mój ku sobie, nadzieję mam, docenia!”
Stasia zachwycona była cała, w każdym kawałku swego ciała radość tą niezmiennie odczuwała. Ofertę milcząco przyjmując, alternatywnych perspektywy nie miała. Chcąc nie chcąc, zdejmując więc swój brudny fartuszek, dawała się „zaskoczyć” przez jaśnie pana.
„Stasia grę naszą widzę doskonale rozumie!”
Stasia wyczucie miała doskonale, wytrawną pokerzystką była. W myślach płynąc, w znanej sobie tylko przestrzeni lekko się unosiła. Gdy pan hrabia pańską powinność pełnił, ona zamykając zmęczone oczy, szybowała.
"No dobrze. Powiedzmy, że jesteś na przyjęciu. W pokoju roi się od przeróżnych
dziewcząt. Widzisz blondynki, brunetki, rude, kilka czarnowłosych. Jedne są rozmowne, inne wyglądają na nieśmiałe. Znajdujesz dziewczynę, która odpowiada twoim wymaganiom:
atrakcyjną, inteligentną i wrażliwą. Jak dajesz jej do zrozumienia, że jesteś nią
zainteresowany?
- Wybieram ją z tłumu i zagaduję.
- Dobrze. Przejdźmy do sedna. Skąd wiesz, czy jest odważna, czy woli, żebyś to ty
wykonał kolejny krok?
- Obserwuję ją - odpowiedział. - Staram się rozgryźć, o czym myśli i co czuje. Sama
mi tego nie zdradzi, więc muszę się jej uważnie przyglądać. Czy się do mnie przybliża? Czy
patrzy mi w oczy, a potem odwraca wzrok? Czy zagryza wargi i bawi się włosami, jak w tej
chwili Nora?
Klasa wybuchnęła śmiechem. Opuściłam ręce na kolana.
- Jest odważna - stwierdził Patch i znów trącił mnie nogą.
Jakby tego było mało, spiekłam raka.
- Świetnie! Doskonale! - z uśmiechem zawołał trener, podekscytowany, że bierzemy
czynny udział w lekcji.
- Naczynka krwionośne na twarzy Nory rozszerzają się i jej skóra się rozgrzewa -
oznajmił Patch. - Wie, że jest oceniana. Lubi być w centrum uwagi, ale nie do końca potrafi
temu sprostać.
- Wcale się nie rumienię.
- Denerwuje się - dodał. - Głaszcze się po ramieniu, żeby odwrócić uwagę od twarzy i
skierować ją na sylwetkę. A może na skórę. To jej silne atuty."
© 2007 - 2024 nakanapie.pl