Wyszukiwarka

Wyniki wyszukiwania dla frazy "mnie dianek", znaleziono 34

DIANE: Pozostaniesz jedyną gorączką, jedyną namiętnością w moim życiu.Wobec tego, z jakim trudem się temu poddałam, nigdy więcej nie ulegnę.
RICHARD: No wiesz? Chyba żartujesz! Nie będziesz w ogóle kochała?
DIANE: Nie.
RICHARD: Ani mnie, ani innego?
DIANE: Tak jak Cię kochałam. Nie. Nikogo. Nigdy.
Klaudia zawsze chciała być mamą. Marzyła o gromadce dzieci, o wyplataniu wianków dla córeczek i o graniu w piłkę z synami.
Czyli już po Euro. Tyle szumu i hałasu, cała ta machina marketingowa, zadyma, cuda-wianki. Teraz kurz opadnie, dojdzie do intratnych transferów.
[...] wciąż się czuję jak wtedy, gdy byłam drobnym stworzeniem splatającym wianki ze stokrotek na starym pastwisku. Człowiek zawsze pozostaje sobą, to się nie zmienia. Lecz on sam zmienia się nieustannie i nic na to nie poradzi.
Godziny między ósmą wieczorem a pierwszą lub drugą w nocy były dla mnie zawsze czasem magicznym. Białe strony książki na błękitnej kołdrze, oświetlone lampką, były wrotami do innego świata.
Lubia sie drapac ocierajac o drzewa lub płoty
nigdy nie bój się spróbować czegoś nowego
talentu nie można się nauczyć
Słowa coś takiego w sobie mają. We wprawnych rękach, gdy zręcznie się nimi operuje potrafią nas zniewolić. Spowijają nasze ciało jak pajęczyna, a kiedy jesteśmy już tak zauroczeni, że nie możemy się ruszyć, przedostają się pod skórę, przenikają do krwi, paraliżują myśli. Czynią w nas swoją magię.
Były sobie kiedyś dwie małe dziewczynki. Był sobie kiedyś dom, nawiedzony dom. Zjawa jak ona pozostawała przeważnie niewidzialna a jednak nie do końca. (...)Stanowiła sekret Angelfield. I jak wszystkie sekrety miała swoich strażników. Ska jednak się wzięła ? Jaka była jej historia? Bo duchy nie nawiedzają przypadkowych miejsc. Przychodzą tylko tam, gdzie czują się jak u siebie.
Bez wybaczenia trudno iść do przodu (...). To tak, jakbyś próbowała tańczyć z ołowianym balastem na ramionach. Gniew może przytłoczyć cię na zawsze.
Niektóre rzeczy wydają się niepojęte nocą, a stają się jasne, kiedy wzejdzie słońce.
Zadziwiające, jak umysł potrafi się ukrywać w cieniu, dopóki nie trafi się odpowiedni powiernik.
Są historie, które można opowiadać na głos, i takie, o których się mówi szeptem, lecz są takie z które pomija się milczeniem.
Zwłoki zawsze opowiadają jakąś historię życia i śmierci, tymczasem martwe ciało tego dziecka przedstawiał prawdziwą niezapisaną kartę.
To czas magii. Kiedy granica między dniem i nocą rozciąga się i zaciera, to samo dzieje się z granicą między światami. Sny i opowieści mieszają się z rzeczywistością, żywi i umarli ocierają się o siebie, przychodząc i odchodząc,przeszłość zbiega się i miesza z teraźniejszością.
Z następnym oddechem rzeka wydała z siebie dziecko. Dziewczynka wpłynęła do środka, zimna i zielonkawoniebieska.
Wyrwij mnie z bagna, abym nie zatonęła. Wybaw mnie z wodnej głębiny. Niechaj mnie nurt wody nie porwie. Niech nie pochłonie mnie głębia, niech otchłań nie zamknie nade mną swej paszczy.
Rzeka bierze swój początek w swoim źródle nie bardziej niż książka zaczyna się na pierwszej stronicy.
Miło pływać w pojedynkę. Można poczuć wolność. Człowiek nie jest tu, ani tam, ciągle w ruchu, zawsze między jednym, a drugim. Przede wszystkim ucieka i do nikogo nie należy.
Takie historie lepiej opowiadać nad rzeką, niż w salonie. Nad rzeką powietrze niesie opowieść w podróż każde zdanie odpływa i robi miejsce dla następnego.
Wspaniała chwila, kiedy ciało, łódź i rzeka tworzą jedność w balecie dawania i powstrzymywania, napinania i rozluźnienia, oporu i poddania. To było cudowne, wzniosłe, a temu, co cudowne, nie wolno ufać.
Całe życie było wielką tajemnicą, jeśli tylko zajrzało się odrobinę pod powierzchnię, a przyczyny i skutki nader często dryfowały z dala od siebie.
Ludzie znikają, kiedy umierają. Ich głosy, śmiech, ciepło ich oddechu. Ich ciało. A w końcu także kości. Wygasa żywa pamięć o nich. To okropne i naturalne zarazem. Niektórzy jednak unikają tego unicestwienia. Bo istnieją nadal w książkach, które piszą. Możemy odkryć ich na nowo.
Milczenie jest naturalnym środowiskiem dla ludzkich historii. One potrzebują słów. Bez nich blakną, chorują i umierają. A potem straszą po nocach.
Człowiek tak się przyzwyczaja do własnych okropności, że zapomina, jakie wrażenie muszą robić na innych.
Wszystkie dzieci mitologizują swoje narodziny. To powszechne. Chcesz kogoś poznać? Jego serce, umysł i duszę? To poproś go, żeby ci opowiedział, jak to było, kiedy się urodził. To, co usłyszysz, nie będzie prawdą, będzie opowieścią. A nic nie jest tak wymowne, jak opowieść.
Rozłączenie bliźnią t nie jest zwykłą rozłąką. To jest tak, jakby się przeżyło trzęsienie ziemi. Kiedy dochodzisz do siebie, nie poznajesz świata. Horyzont się przesunął. Słońce zmieniło kolor. Nic nie pozostało z terenu, który się znało. Żyjesz. Ale to już nie jest to samo życie. Nic dziwnego, że ci, co ocaleli z takiej katastrofy, tak często żałują, że nie zginęli wraz z innymi.
Bywa, że ludzka twarz i ciało wyrażają tak dokładnie tęsknotę serca, że można w nich czytać jak w książce.
Czułam nieludzkie znużenie. Moje urodziny. Rocznica mojej śmierci.
© 2007 - 2024 nakanapie.pl