Wyszukiwarka

Wyniki wyszukiwania dla frazy "pan w toma", znaleziono 92

Najbardziej odpowiadały mi czerń i biel, nie najlepiej radziłam sobie z szarością.
Nie wiesz, ile szkód potrafi wyrządzić jedno oskarżenie.
Prawda jest prosta. A kłamstwa skomplikowane.
(...) jesteśmy dosłownie zbiorem atomów, które kiedyś były gwiazdami i poruszały się chaotycznie, a za sto lat nie będzie nas na świecie i nic z tego, co czuliśmy, czy zrobiliśmy nie będzie miało znaczenia...
Jesteś moim panem. Jestem jak atom, który w kąciku twoich ust wdycha ich tchnienie. Chciałabym palcem zwilżonym łzami dotknąć uciechy.
Prezydent na uchodźstwie, czyli coś z niczego W Polsce symbole pożerają rzeczywistość, miałem na uwadze między innymi takich „prezydentów na uchodźstwie” jak nieboszczyk Ryszard Kaczorowski, stawianych w hierarchii bytów politycznych wyżej od prezydentów całkiem realnych, ale z innej partii. Naród, który daje sobie wmówić takie myślenie, będzie oszukiwany także w innych, stokroć ważniejszych sprawach. Dam jeszcze jeden przykład, jak symboliczne myślenie zniekształca rzeczywistość i do jakich dziwacznych skutków prowadzi. Po dymisji gen. Sosnkowskiego rząd londyński rozważał, kogo mianować na stanowisko naczelnego wodza Polskich Sił Zbrojnych na Zachodzie. Wybór padł na Tadeusza Bora-Komorowskiego, bo najbardziej heroiczny. Okoliczność, że siedział on wówczas w obozie jenieckim, w oczach polskich władz na uchodźstwie nie miała znaczenia. Zamiast realnego wodza ustanowiono sobie symbolicznego, starając się nie uwypuklać za bardzo różnicy. Zdarzało się w historii, że naczelni wodzowie dostawali się do niewoli, ale żeby mianować wodzem kogoś, kto już w niewoli się znajduje, to polski patent. Warto jeszcze dodać, że zanim Bór-Komorowski został tym wodzem, rozważano, czy nie postawić go przed sądem wojennym za powstanie warszawskie. Zmyślenia i prawdy Żeby obchody 150. rocznicy powstania styczniowego w pełni się udały, trzeba by dowieść, że w PRL były zakazane. Trudno tego dowieść. Gdyby dziś, tak jak w czasach Gomułki, chciano wydać 25 tomów dokumentów o tym powstaniu, minister Rostowski podniósłby lament, że budżet się nie domknie i dług publiczny niebezpiecznie wzrośnie. Nie było postanowione przed branką. Jeżeli była ona zarządzeniem niegodziwym, to trzeba pamiętać, o czym przypomina Piłsudski, że powstańcy obok innych aktów przemocy wobec rodaków stosowali też swoją brankę. Przemocą, biciem zmuszali – bywało – wiejskich chłopaków do wstępowania do oddziałów powstańczych. Po jakimś czasie dziwowali się, jacy z nich się zrobili dzielni powstańcy. Gwałt nie lepszy od poboru zarządzonego przez władzę. Historia terroru powstańczego wobec Polaków jest do napisania. Proces beatyfikacyjny Romualda Traugutta potknął się o wyroki śmierci, jakie dyktator podpisywał. Domniemanych zdrajców, to znaczy aktywnych przeciwników powstania, ścigano aż w Galicji. Pamiętnikarz Ludwik Jabłonowski, szwagier Aleksandra Fredry, obok innych przykładów aktów terroru powstańczych konspiratorów w rozdziale „Sztyletniki, nożowniki, żandarmy, prostym słowem: hycle narodowe” wspomina taki przypadek: „W moim sąsiedztwie mieszkał jakiś potulny uciekinier. Bóg wie, za co skazano go na śmierć. (To znaczy, Rząd Narodowy skazał). Dwóch panów (…) zajeżdża tam pewnego dnia, po wesołym obiedzie zapraszają na przechadzkę i zaprowadzonemu w kukurydzę rozpłatawszy brzuch nożem, umieszczają w nim dekret skazujący na śmierć i zostawiają na polu konającego w niewymownych mękach”. Oto rzeczywistość nieprzedstawiona powstania styczniowego. Co odsłania upływ czasu „Antykomunizm” jest synonimem zastępującym trudniejszy w użyciu antypeerelizm. Dla III RP państwem najbardziej wrogim, nieustannie poddawanym rytuałom potępienia jest PRL. Jeśli cokolwiek chce się totalnie zdyskwalifikować, mówi się, że jest „jak w PRL”. Jeśli coś miało wartość nie do zakwestionowania, mówi się, że władza dopuściła to, aby się zalegitymizować. Państwowa machina propagandowa stara się oszkalować lub ośmieszyć wydarzenia cieszące się wielką popularnością, jak Wyścig Pokoju czy festiwale piosenek. Arcybiskup wrocławski Gołębiewski twierdził nawet, że wyświęcanie biskupów w czasie PRL było mniej ważne, „ale w Kościele już pojawiają się biskupi, którzy przyjmowali święcenia po upadku komuny” („Gazeta Wyborcza”, 11 stycznia 2007). Partia rządząca krajem przez 45 lat nie mogła zachować ideologicznej czystości. PZPR była partią lewicową ze względu na swoje pochodzenie i prawicową z konieczności wynikającej z praktyki sprawowania władzy i ponoszenia odpowiedzialności za państwo. SLD, który od tamtej partii się odżegnuje, ale od niej pochodzi, chcąc być wiernym swojej rzeczywistej tradycji i swoim wyborcom, nie może się wyrzec dziedzictwa politycznego realizmu. W przemianach, jakie zaszły po wojnie, powinien rozróżniać zdyskredytowaną utopię komunistyczną narzuconą siłą od rewolucji socjalnej, jaka się wówczas dokonała i która należy do historycznych zdobyczy stuletniego ruchu lewicowego i ludowego. Niestety, SLD milcząco i biernie przypatruje się, jak te zdobycze są przekreślane w propagandzie i realnej polityce. O tym, czy okres PRL był w realnym życiu gospodarczym sukcesem, czy stratą czasu, można dyskutować tylko z rocznikiem statystycznym w ręku. O innym wymiarze można wyrobić sobie zdanie w prostszy sposób. Czy patrząc na mapę, ktoś może pomyśleć, że granice, jakie mamy, mógł Polsce dać wróg? Z cudowności, o jakiej mówił Stefan Kisielewski, granice zachowały się do dziś. Ciekawe, czy na zawsze? W miarę upływu czasu coraz wyraźniej widać, że w tym bycie złożonym z wielu części i wymiarów, jakim była PRL, komunizm mniej znaczył, niż nam się do niedawna wydawało. „Precz z komuną” Maszerują narodowcy i krzyczą: „Precz z komuną”. Manifestuje KOD, transparenty głoszą: „Precz z komuną”. W Sejmie opozycja skanduje: „Precz z komuną”. Partia rządząca wygrała wybory, obiecując, że się rozprawi z komuną. Trudno wymagać od posła Piotrowicza, żeby na zasadzie wyjątku powstrzymał się od wznoszenia okrzyku „Precz z komuną”. To najlepsze, co może odpowiedzieć na zarzuty. Ta walka z komuną musi dawać niesamowitą rozkosz, skoro ćwierć wieku za mało, żeby ją przerwać. Przewidywałem to i zdaje mi się, że pisałem, iż „Solidarność” będzie walczyć z komuną tak długo, jak długo będzie istnieć nie komuna, ale „Solidarność”. Partie solidarnościowe najpierw środkami propagandowymi przesunęły wojsko polskie okresu 1944-1989 do obozu wrogiego. Niedługo trzeba było czekać na szykanowanie materialne żołnierzy zawodowych niektórych formacji – obrona granic, KBW, WOP. Obecnie rządząca frakcja obozu posolidarnościowego rozszerza szykany i głosi, że całe Wojsko Polskie (zwane ludowym, może słusznie) nie było państwu polskiemu potrzebne, wystarczyli żołnierze wyklęci. Dla rządu Kaczyńskiego-Macierewicza kategorie takie jak „Polak”, „polskie” bardzo mało znaczą. Co z tego, że generał jest Polakiem, skoro nie należał do KOR? Co z tego, że wojsko było polskie, skoro nie było antykomunistyczne. KBW walczyło z bandami UPA? Najlepszy dowód, że to była formacja zbrodnicza, skoro strzelała do UPA, naszego obecnego sojusznika. Jarosław Kaczyński oświadczył kiedyś, że Polsce trzeba nadać tożsamość antykomunistyczną. Proszę skupić uwagę na słowie „tożsamość”. W szkołach zreformowanych przez PiS na pytanie: kto ty jesteś? trzeba będzie odpowiadać: antykomunista mały.
(...) Rosjanie to dumni ludzie. Mają dobrych fizyków i wielkie zasoby. Być może, będą musieli obniżyć stopę życiową, lecz zrobią wszystko, by mieć wiele bomb atomowych tak szybko, jak to możliwe.
Prawie każda cząsteczka we wszechświecie była kiedyś cząstką gwiazdy. Każdy atom w twoim ciele. Metal w twoim fotelu, tlen w płucach, węgiel w kościach. Wszystkie atomy zostały wykute w kosmicznym piecu mającym ponad milion kilometrów szerokości, miliardy lat świetlnych stąd. Zbieżność zdarzeń, które doprowadziły do tej chwili, jest tak nieprawdopodobna, że wręcz niemożliwa. Samo nasze istnienie jest cudem.
/Demokryt/
Gdyby człowiek zrozumiał, iż atomy, z których świat jest zbudowany, pozostają w ciągłym ruchu, wchodząc we wciąż odmienne konfiguracje, to nie uganiałby się za rzeczami, w których stałości być nie może, gdyż z natury swej są zmienne.
To nic wielkiego zabić pacjenta. W świecie lekarzy takie rzeczy dzieją się od dawna! A poza tym całe miasto umiera w huku bomb i nikogo już nie zdziwi nawet największa ludzi zabitych.
Informacja zakodowana jest w naszej strukturze na poziomie kwantowym i przechwytywana przez pojedyncze atomy albo całe grupy molekuł, które rezonują ze sobą. Działamy niczym kwantowa fala radiowa.
- Tak, chcę zapomnieć o tym, kim jestem. Chcę zapomnieć o tym, że w ogóle jestem, składam się z atomów, przepełniają mnie pragnienia i tęsknoty. Chciałabym po prostu żyć z dnia na dzień i przestać myśleć.
Wydaje nam się, że jesteśmy czymś w miarę stałym, skończonym, pewnym, a tymczasem wszystko przez nas cały czas przypływa - powietrze, materia, woda. Jesteśmy tylko punktem przeładunkowym dla atomów. I dla zdarzeń, które się wokół nas dzieją.
Pod koniec lat pięćdziesiątych amerykańskie zapasy broni jądrowej zwiększyły się z około 300 do blisko 18 tysięcy głowic i bomb jądrowych. W ciągu następnych pięćdziesięciu lat Stany Zjednoczone wyprodukowały ponad 70 tysięcy bomb i głowic jądrowych, a na programy budowy broni jądrowej wydały oszałamiającą kwotę 5,5 biliona dolarów. Po latach wiemy - a było to jasne już wówczas że decyzja o budowie bomby wodorowej stała się punktem zwrotnym W rozkręcaniu spirali zbrojeń zimnowojennych.
Ta ciemność i cisza kierowały człowieka ku samemu sobie, ku życiu wewnętrznemu, ku własnej samotności. Ku myśleniu, iż każdy z nas jest tylko atomem, krótkim wyładowaniem energetycznym, który szybko gaśnie pośród odwiecznej ciszy...
Kiedy patrzę w niebo, uświadamiam sobie, że jestem zaledwie popiołem po dawno umarłych gwiazdach. Człowiek to zbiór atomów, które przez krótki czas tworzą określony układ, a potem znów się rozpadają. Moja maluczkość przynosi mi pocieszenie.
W XIX wieku chemicy bezskutecznie próbowali sobie wyobrazić wiązanie chemiczne. Myśleli, że atomy mają jakieś haczyki, zatrzaski, magnesiki. W końcu okazało się jednak, że istota wiązania chemicznego są elektrony, które obniżają sobie energię (czyli w naszej metaforze - przyjmują wygodniejszą pozycję).
Spokój. Prostota. Drzewo byłoby drzewem i kropka. Żadnego kretyńskiego, nigdzie nie prowadzącego, a diabelnie męczącego zastanawiania się - na jaką cholerę to rośnie, co to ma znaczyć, że się żyje, po co są rośliny, dlaczego jest się sobą, a nie kimś innym, czy dusza to atomy - i w ogóle żeby już raz przestać!
Rodzaj ludzki nie jest sforą wilków, które jakimś trafem weszły w posiadanie czołgów i bomb atomowych. Jest stadem owiec, które na skutek osobliwego ewolucyjnego przypadku nauczyły się wytwarzać czołgi i bomby atomowe i ich używać. Uzbrojone owce są daleko bardziej niebezpieczne niż uzbrojone wilki.
"Myślał, że rozdawał karty? Ja zamierzałam stawiać z nich domek, a on i jego pieprzona dominacja rozwaliłyby go z łatwością. Tak jak on rozwaliłby mnie. Zniszczyły mnie. Spieprzył, rozłożył na części pierwsze, rozbił moje atomy, tylko po to, by zaprezentować swoją siłę. Cholerny bogacz. Myślał, że uciszy mnie dokumentem? Że kupił mnie w momencie, gdy na mnie spojrzał?"
Teoria chaosu mówi, że nawet maleńka zmiana gdzieś tam może przynieść absolutnie nieprzewidywalne skutki. Motyl macha skrzydłami tu i teraz, a w przyszłości gdzie indzie tworzy się huragan. Myślę, że gdybym znalazła taki moment, rozebrałabym go na części, na cząsteczki, aż dotarłabym do atomu, do niepodzielnego, najbardziej podstawowego elementu.
Czułem jakby moje wnętrzności całe ciało wkładano do niewidzialnej maszyny. Leżałem tak w nocy czując bezsilność i ból, którego nie mogę uniknąć. Czekając na zderzenie. Jestem przekonany, że wszystko jest połączone podobnie jak ja łączę się w myślach z bardzo ważnymi osobami z końca świata i dalej. Od atomu do człowieka aż po granice wszechświata i dalej.
Ludzie zawsze gadają i prędzej czy później są gotowi sprzedać każdego. Niedaleko stąd działał kiedyś pewien rewolucjonista, bomb nie odpalał, ale poglądy miał wywrotowe. Ludzie mówili: fanatyk. Paru naśladowców czciło go jak bóstwo i razem przeszli przez piekło. A potem jeden z nich go sprzedał.[...] Judasz zdradził Jezusa pocałunkiem.
- My mamy swoją solidarność - opowiadała staruszka w czapce z pomponem. - Mieszkamy razem, bo tak taniej.
- My we dwie od dawna już jesteśmy w komunie, a Helę wzięłyśmy. Jak idziemy przez jezdnię, to trzymamy się za ręce, żeby jak nas zabije, to od razu trzy.
- U nas jest podział: Aniela czyta, bo ma oczy, Hela gotuje, bo ma smak, a ja porządkuję, bom najmłodsza.
Gdy nęka cię garb i pokręcenie, a zarazem wierzysz, że jesteś taki, bo w tej postaci pragnął cię Przedwieczny i plan twego pokręcenia wypełniał mgławicę Jego zamysłów jeszcze przed stworzeniem świata, łatwo się wtedy ze swym stanem pogodzisz. Ale gdy ci powiedzą, że to jeno skutek pośliźnięcia się paru atomów, co nie powskakiwały na właściwe miejsca, cóż ci pozostaje prócz nocnego wycia?
Gdy nęka cię garb i pokręcenie, a zarazem wierzysz, że jesteś taki, bo w tej postaci pragnął cię Przedwieczny i plan twego pokręcenia wypełniał mgławicę Jego zamysłów jeszcze przed stworzeniem świata, łatwo się wtedy ze swym stanem pogodzisz. Ale gdy ci powiedzą, że to jeno skutek pośliźnięcia się paru atomów, co nie powskakiwały na właściwe miejsca, cóż ci pozostaje prócz nocnego wycia?
Nie możemy zapomnieć o tym wideo? To sprawa przeszłości i pozwól, że coś ci powiem o przeszłości. Jest właśnie tam, w przeszłości. Pamiętasz to zdanie o przeszłości? Jest już w przeszłości. Ledwie mogę je sobie przypomnieć, poza tym, że zawierało słowo "przeszłość". Przeszłość składa się ze wspomnień, te z kolei zrobione są z martwego materiału, który nie może cię zranić, jak mógłby na przykład spiczasty patyk. Z atomów i tak dalej. Także z kwarków, co wcale by mnie nie zdziwiło. Ale już zmarnowanych, leżących bez ruchy i niczego nikomu nierobiących.
Od każdej najdrobniejszej sprawy i sprawki istnieją odrębni specjaliści. Ja mam być ten „od atomu”. Ktokolwiek z naszego kierownictwa ministerialnego, partyjnego lub rządowego zażyczy sobie teraz informacji o stanowisku Polski na temat pokojowego wykorzystania energii atomowej lub członkostwa w Traktacie o Nierozprzestrzenianiu Broni Jądrowej otrzyma rzeczową, uargumentowaną ekspertyzę od niejakiego A. Janowskiego z MSZ. – Czy to ten były tłumacz od rosyjskiego? Przecież on się na tym nie zna – zareaguje w pierwszym odruchu wysoko postawiony ten czy ów.
Gdzieś za horyzontem zdarzeń Sagittariusa A powstaje lepszy świat. Tworzony jest inny układ słoneczny i nowa Ziemia, które będą początkiem wspaniałego życia. Ma też powstać lepsza ludzkość, która zło zastąpi dobrem, a nienawiść miłością.
Właśnie tworzy się pierwszy gen. Zostałam zamieniona w atomy węgla, aby go współtworzyć. Mam wykorzystać wiedzę i doświadczenie ludzkości, która nadal zamieszkuje starą Ziemię, aby uniknąć powtórzenia podobnych błędów.
Czy podołam zadaniu? Nie wiem.
Podporucznik rezerwy Julian Ochnik cofał się z wojskiem z Chełmna na
Toruń. Znienacka dotarł doń okrzyk od czoła kolumny: Gaz! „Rzeczywiście
w poświacie budzącego się dnia od strony Wisły widać pełzające opary [...].
Niektórzy żołnierze już mają założone maski. Jadę, wyprzedzam kolumny i gdy
znalazłem się w atmosferze niby gazu, poczułem alkohol. I cóż się okazało. Wła-
dze Torunia, obawiając się trafienia bomb i wybuchu zbiorników ze spirytusem,
zadecydowały, aby wypuszczono go do Wisły. Gaz się wyjaśnił 65, za to rzeka
oddychała oparami spirytusu.
© 2007 - 2024 nakanapie.pl