Wyszukiwarka

Wyniki wyszukiwania dla frazy "panga teraz", znaleziono 105

Również dawny szef wywiadu Rumunii, Ion Mihai Pacepa, najwyższy rangą oficer bloku wschodniego, który wybrał ucieczkę do USA, pierwszy otwarcie mówił o współpracy KGB z ugrupowaniami terrorystycznymi.
- Jeżeli ktoś zaproponowałby pani spotkanie - z nim albo z nią - w piekle, to co by pani zrobiła? Panna Lemon, jak zwykle, odpowiedziała bez namysłu. Znała, jak to się mówi, wszystkie odpowiedzi. - Uważam, że byłoby wskazane zarezerwować stolik.
- Co to jest Wszechświat? - chciał wiedzieć Mały Smok.
Wielka Panda spojrzała w rozgwieżdżone niebo i rzekła:
- My nim jesteśmy, mój drogi. Jesteśmy oceanami bez dna i piorunem podczas letniej burzy. I nie ma nic wspanialszego od nas.
Panna zmarszczyła biegnące regularną linią w stronę nasady włosów brwi, nadzwyczaj ciemne jak u osoby z tak jasną karnacją. Papa narzekał, że są zbyt urocze. Kobieta nie potrzebowała uroku, lecz posłusznego i pokornego umysłu.
- Czasem w mojej głowie rozpętuje się podobna burza - stwierdził Mały Smok.
- Jeśli się naprawdę wsłuchasz - poradziła Wielka Panda - usłyszysz, jak krople deszczu rozbijają się o skałę... Nawet podczas burzy można znaleźć odrobinę spokoju.
- Trzeba ją zmuszać do nauki - powiadał jej ojciec do panny Minchin.
Rezultatem tych słów było to, że Ermengarda przez większą część swego życia płakała i zamartwiała się. Uczyła się różnych rzeczy - i natychmiast je zapominała, a jeżeli nawet zdołała zapamiętać, to nie rozumiała ich wcale.
Nad Jezusem widziałam często podczas krzyżowania aniołów płaczących lub świetliste aureole, w których rozpoznawałam małe twarzyczki. Takie postacie aniołów, uosabiających współczucie i troskę, zjawiały się także nad Najświętszą Panną i innymi obecnymi tu przyjaciółmi Jezusa, umacniając ich i pokrzepiając.
- Dobrze, żeśmy zwiali, i mam nadzieję, że nigdy więcej nie będę musiał oglądać pikolonej buźki Teresy. (...)
- Brenda, to kurna, księżniczka w porównaniu z tamtą panną przemądrzałą.
- Ee... dzięki? - odparła Brenda, przewracając oczami.
Masz wszelkie prawo się bać – powiedziała cicho panna Paleforth. – Tylko głupiec może twierdzić, że zło mu niestraszne. Ale każdy z nas prędzej czy później musi stanąć twarzą w twarz ze swoim strachem, inaczej ten strach powróci i zatruje mu całe życie.
- Biały to dla Nocnych Łowców kolor pogrzebowy - wtrącił Luke. - Ale dla Przyziemnych kolor ślubów. Biel symbolizuje czystość panien młodych.
- Jocelyn chyba mówiła, że jej suknia nie jest biała - zauważył Simon.
- Przypuszczam, że ten statek już odpłynął - skomentował Jace.
One są Francuzkami. Tu jest ich cały świat. Wychowałam je według tutejszych zasad, bez kompleksów i całej tej naszej słowiańskiej bogobojności, religijności, zabobonów. Nie chcę, żeby były grzecznymi panienkami, które są ograniczone konwenansami. Nie chcę, by były takie jak ja kiedyś - potulna panna Mania, ugruntowana w cnotach niewieścich.
Tylko że gdy przychodzi do wyborów między równymi rangą oraz stanem, dobrze jest wyborcom schlebiać i zwodzić elektorat. Nikt nie zagłosuje na kandydata tylko dlatego, że on właśnie jest najlepszy. W grę wchodzą układy, znajomości… I w rezultacie każdy wybiera takiego, od jakiego może najwięcej uzyskać.
Starzy filozofowie mają zawsze poorane czoła. Młode panny jednakże ulegają tej katastrofie jedynie w najwyższej rozterce ducha, gdy na nie pada jastrząb troski, czad melancholii, sadza smutku, puchacz rozpaczy i gdy owego niewyrośniętego ducha gryzie szczur rozterki.
- Tak! - Astryda parsknęła śmiechem. - Byłaś nieładną i nieznośną małą dziewczynką. Panny dworskie twojej matki modliły się do zdrowej Marii, gdy Dobrawa kazała im po ciebie iść…
- Nie do „zdrowej Marii”, poganko! - Świętosława pogroziła Astrydzie. - Specjalnie przekręcasz, robisz mi na złość!
Następnego ranka znów zawiąże włosy w ścisły kok., nasadzi na nos grube okulary, a na głowę skromną koronkową czapeczkę. Będzie odgrywała rolę porządnej i zdecydowanie nieciekawej panny, koronczarki Emmy Crepe, ulubienicy arystokratek i kobiet zatrudnionych w pałacu.
Lekarz zatrzasnął notes.
- Wiem, że to wszystko musi być dla ciebie przerażające, ale
postaraj się zachować spokój. Silne emocje tylko pogorszą stan
zapalny.
Wbiła w niego wzrok.
- Stan... co takiego?
- Zapalenie mózgu, panno Scrivener - wyjaśnił cierpliwie.
–-To częsta przypadłość wśród kobiet, które czytają powieści.
Istnieje kilka przełomowych momentów w życiu kobiety. Na przykład pierwszy raz, gdy ktoś jej wytknie, że jest za gruba. Albo pierwszy raz ogólnie (wiadomo jaki). Lub oświadczyny, które dają pewność, że jednak nie zostanie starą panną. Pierwsze złamane serce. Pierwszy siwy włos. Pierwszy poród. Kolejność nie ma znaczenia.
Takie czasy nastały, że jeśli same nie zrobimy pierwszego kroku, to do końca życia zostaniemy pannami. Tak, mówię tu o wszystkich kobietach. Kiedyś wystarczył subtelny delikatny kroczek we właściwą stronę, połączony z uśmiechem do wybranej zdobyczy. Teraz już ten krok musi być twardy i bezpośredni, jak na przykład nadepnięcie obcasem na stopę.
Jedyną osobą, która odczuwała chłód w promieniu wielu mil, była panna Frostbite, asystentka podróżującego magika. Stała na wystawie od trzech dni, zamknięta w bryle lodu, i, jak mówili ludzie, nie oddychała, nie jadła i nie mówiła. Uważałem, że pozbawienie kobiety tego ostatniego przywileju było szczególnym okrucieństwem.
Wybór przyszłego kandydata na męża nie zależał od woli panny. Zarówno prawo świeckie, jak i patriarchalny model rodziny decyzję w tej sprawie pozostały w gestii ojca. Czasami zdarzało się, że pewien wpływ miała także matka, najczęściej jednak decydowała ona dopiero w przypadku wcześniejszej śmierci ojca.
Ludzie zawsze powiedzą to, co chcą powiedzieć, bez względu na to, co zrobimy. Dlaczego im nie pozwolić? Po co nadawać rangę ich słowom? Wszyscy przecież umrzemy. Mało tego: możemy umrzeć w jednej chwili, bez ostrzeżenia. Czy nie fajnie byłoby przeżyć czas, jaki mamy, zgodnie z własnoręcznie napisanym – bez cenzury, ale też autocenzury – scenariuszem?
Tyle morderstw! Chyba trudno popełnić bezkarnie tak wiele zbrodni, prawda? Panna Pinkerton potrząsnęła głową. - Ależ nie, mój drogi, ta pani się myli. Bardzo łatwo jest zabić człowieka. pod warunkiem, że nikt pana o to nie podejrzewa. A ten morderca jest ostatnią osobą, którą ktokolwiek mógłby podejrzewać.
Nie zależało jej na tytułach ani uwadze, której zaczynała mieć powoli dosyć. Kiedy była panną i uganiał się za nią tabun kawalerów, mogła przynajmniej liczyć na powściągliwość z ich strony. [...] Niektórzy mężczyźni potrafili teraz w bardzo niedwuznaczny sposób zaproponować, by została ich kochanką. To nie było miłe. Nigdy nie chciała, by traktowano ją przedmiotowo, a dla większości stała się właśnie przedmiotem pożądania.
Rincewind musiał przyznać, że krzyczący człowiek ma rację. Nie w tym, ma się rozumieć, że ojciec Rincewinda był gnijącą wątrobą pewnej odmiany górskiej pandy, a matka wiadrem żółwiego śluzu. Rincewind nie pamiętał osobistych spotkań z żadnych z rodziców, przypuszczał jednak, że oboje byli przynajmniej w przybliżeniu humanoidalni, choćby i przez krótki czas.
Młoda panna, która właśnie straciła rodziców i popadła w kłopoty finansowe, nie mogła oprzeć się zalotom eleganckiego światowca. Pod wpływem radosnej atmosfery, jaka udzieliła się wszystkim ludziom w Finlandii, adorowana, obsypywana prezentami i komplementami Charlotta miękła niczym wosk. Zanim zdążyła się zorientować, za sprawą porucznika znalazła się w błogosławionym stanie.
Jeszcze niedawno mówili na nią Anka. Rollan i pozostali mieli ją za członkinię Zielonych Płaszczy, za przyjaciółkę. To wszystko okazało się jednak kłamstwem od samego początku. Tak naprawdę była kapitanem Przysięgłych, najemników, którzy uparcie podążali ich śladem. I tak jak wszyscy żołnierze tej formacji o wysokiej randze, ona również nosiła przydomek będący zaprzeczeniem jej prawdziwej natury: Kana Uczciwa.
Mój brat od zeszłego roku studiuje fizykę i astronomię na Sorbonie i właśnie to wydaje się spełnieniem jego marzeń. Tak więc te wszystkie zakochane w nim po uszy panny, których zresztą wciąż przybywa, powinny dać sobie z nim spokój. Nie wierzę, żeby Laurent kiedykolwiek mógł zainteresować się którąś z nich. Nie mówiąc już o tym, by był w stanie taką pokochać. Chyba że miałaby umysł tak światły jak Maria Curie.
Nie mam władzy i nie jestem biskupem. Dlatego też mogę sobie pozwolić na heretycką wizję, w której młode i piękne kobiety zajmują miejsce starych, niezbyt urodziwych mężczyzn. Mogą być zamężne, stanu wolnego, w związkach nieformalnych, rozwiedzione, a nawet ”panny z dzieckiem”. Jeśli Bóg jest miłością, jak z uporem powtarzają starcy, to stan cywilny nie ma tu żadnego znaczenia.
Dziewczyny z ulicy patrzyły zgaszonym wzrokiem, miały szramy na szyi albo rękach, pamiątki po krewkich klientach, oraz twarze usiane purpurowym groszkiem, którym manifestowały się krętki kiły. Dziewczyny z ulicy i zgorzkniałe wdowy, panny na wydaniu i stateczne mężatki chciały wiedzieć to samo: czy znajdzie ich szczęście, czy przeżyją prawdziwą miłość i często pytały o dzieci.
Emmy zmrużyła oczy. W statku kryło się coś, co sprawiło, że przebiegł ją zimny dreszcz. Na najwyższym maszcie wisiał kawałek płótna przypominający kapitańską flagę, którą wojskowe okręty za pomocą różnych, najczęściej jaskrawych symboli, na przykład gwiazdy, sygnalizowały, że na pokładzie przebywał król albo wysoki rangą oficer. Jednak ta flaga była czarna z dwiema skrzyżowanymi szablami.
© 2007 - 2024 nakanapie.pl