Wyszukiwarka

Wyniki wyszukiwania dla frazy "planety", znaleziono 87

Mały Pyzio, ten, co fruwa odrzutowo i mówi f zamiast p (flaneta zamiast planeta, ale za to-spodnie planelowe), wrzucił-teraz się dopiero okazało-kota do zbiornika z sodą, która pochłania nam dwutlenek węgla. Biedne kocisko rozłożyło się na dwukocian sody.
Wyprawy do takich miejsc jak Tambura sprawiły, że zacząłem postrzegać ludzkie ciało jako słabo zbadana wyspę życia, dom istot niespotykanych w świecie zewnętrznym. A przecież jesteśmy tylko jednym z milionów gatunków zamieszkujących Ziemię. Kto wie, może Ziemia to w istocie planeta pasożytów?
Życie bez uczuć, nawet tych najbardziej szalonych, byłoby puste. Martwe jakieś. Chodzilibyśmy po tej planecie jak cyborgi zaprogramowane na sukces i iluzję. Iluzję szczęścia? […] Wiesz, myślę, że tylko uczucia i emocje są w stanie naturalnie wypełnić nasze życie i sprawić, by było realne, prawdziwe.
- Nie odpływam, tylko kontempluję.
- Cóż takiego kontemplujesz?
- Pańską wartość na tej planecie.
- Uważasz się za osobę kompetentną do wystawienia takiej oceny?
-Nawet bezdomny grzebiący w śmietnikach za podrzędnym uniwerkiem byłby dość blisko świata naukowego, żeby zauważyć, że pański wielki intelekt to ściema.
Na przykład na planecie Ziemia ludzie uważali, że są inteligentniejsi od delfinów, tak dużo bowiem dokonali – stworzyli koło, Nowy Jork, wojny i tak dalej – delfiny zaś nie robiły nic poza buszowaniem w wodzie i leżeniem brzuchem do góry.Delfiny uważały na odwrót: że to one są znacznie inteligentniejsze od ludzi – i to z tych samych powodów.
Uśmiechnęła się ciepło, a ten uśmiech, Georg, ten uśmiech mógłby roztopić cały świat, bo gdyby cały świat go zobaczył, ten uśmiech miałby moc wstrzymania wszelkich wojen i położenia kresu nieprzyjaźni na całej planecie, a już na pewno ogłoszono by długie zawieszenie broni.
Zdumiał mnie uśmiech Pieńkowskiego w ostatnim momencie, kiedy po ogłoszeniu kary śmierci wyprowadzano go z sali rozpraw. To był uśmiech szczęśliwego człowieka. Jak to? Skazańca prowadzą na egzekucję, a on jest szczęśliwy! Z drugiej strony, uratować przed zagładą chociażby jedną planetę, nawet nie największą, ale najpiękniejszą - czy to nie wystarczy do szczęścia?
Gdy wydawcy 'Autostopem...' zostali oskarżeni przez rodziny ofiar zbyt dosłownego potraktowania artykułu o planecie Traal. Napisano tam: żarłoczne żuki- paplacze często robią DLA odwiedzających turystów bardzo smaczne jedzenie, a powinno być: żarłoczne żuki- paplacze często robią Z odwiedzających turystów bardzo smaczne jedzenie.
Miliony twoich braci w rodzinie, jaką jest naród, oraz miliony twoich towarzyszy w partii komunistycznej nie mogą dać ci poczucia bliskości, jakie zapewnia jeden prawdziwy brat czy przyjaciel. Wskutek tego ludzie prowadzą coraz bardziej samotne życie na pospinanej coraz większą liczbą połączeń planecie.
W przyrodzie nic nie ginie: Jowisz stracił dokładnie tyle ze swojej szybkości, ile zyskał "Odkrywca". Planeta zwolniła. Ponieważ jednak jej masa była sekstyliony razy większa od masy statku, zmiana orbity globu była zbyt mała, aby można ją było zauważyć. Nie nadszedł jeszcze czas, kiedy człowiek będzie odciskał swój ślad w Układzie Słonecznym.
Jest takie powiedzenie ,ze każda bajka kiedyś się kończy,poparte doświadczeniem miliardów ludzi którzy żyli bądź żyją na tej planecie .Każdy ,rzecz jasna ma swoja własną definicję (..)Jednemu trzeba do tego marmurowych podłóg i złotych klamek w drzwiach,innym wystarczy spokój ,pewność jutra ,dach nad głową i miłość.
W roku 1924 planeta przyjęła tu Franza Kafkę, a w 1973 – Otę Pavla. Dwóch pisarzy.
Pierwszy uświadomił mi w młodości, że podstawowym stanem ludzkiej egzystencji jest oczekiwanie, a drugi – że trzeba cieszyć się ze wszystkiego i nie czekać na przyszłość, która przyniesie coś, co będzie piękniejsze i prawdziwsze. Może prawdziwe przychodzi właśnie teraz, a w przyszłości nic piękniejszego już nie nadejdzie.
Naszą planetą rządzą wariaci. Nie mogą być normalni, pomyśl tylko, co każdy z nich musi przejść, żeby się wdrapać tak wysoko. Muszą mieć wąskie horyzonty, żeby tak ostro iść w kierunku, w którym widzą tylko swój stołek. A poza tym, jakże krótko rządzą. Po parę lat, w najlepszym wypadku dekadę. Są więc nerwowi i dbają tylko o to, co im pozwoli utrzymać władzę na ten krótki czas.
Nie mam nic przeciwko cieniom do powiek i szmince. Ale przecież żyjemy na planecie zawieszonej gdzieś we wszechświecie. Moim zdaniem można oszaleć, gdy człowiek to sobie uświadomi. Wprost niewiarygodne, że w ogóle istnieje wszechświat. Są jednak dziewczyny, które zza tuszu do rzęs nie potrafią dostrzec kosmosu. Są też chyba chłopcy, którzy nie są w stanie spojrzeć ponad horyzont, bo przeszkadza im w tym piłka.
- Po prostu martwiłeś się, że zatrudnią instruktora, który okaże sie gorętszy od ciebie.
Jace uniósł brew.
- Gorętszy ode mnie?
- To może sie zdarzyć. No wiesz, teoretycznie.
- Teoretycznie, planeta może się nagle rozpaść na pół, tak, że ja i ty znajdziemy sie po dwóch stronach, na zawsze i tragicznie rozdzieleni, ale jakoś się tym nie martwię. Niektóre rzeczy są po prostu zbyt nieprawdopodobne, żeby o nich rozmyślać.
Macie na swojej planecie małe stworzonko-zwane jętką, jak mi się wydaje- które żyje przez jeden ziemski dzień, o ile dopisze mu szczęście. Zatem jętka może przeżyć całe życie w jednym pokoju waszego domu. Czy to nie smutne?(...)Wy, ludzie, właśnie takie uczucia we mnie budzicie. Wasze życie jest tak krótkie i ograniczone, że niewielu potrafi w ogóle wyobrazić sobie skalę mojego istnienia...
Ale admirał tylko uśmiechnął się znacząco. Dla Thomasa stało się jasne, że to czy utrzymuje kontakty czy nie, nie ma najmniejszego znaczenia. Historię przodka, który wyjechał na inny świat i tam też się osiedlił, bez problemu można było wykorzystać w czasach wojny do szantażu. Na dobrą sprawę nie trzeba dowodów, wystarczą najzwyklejsze podejrzenia, że młody inżynier na tak ważnym stanowisku utrzymuje kontakt z rodziną na zbuntowanej planecie i zamach na karierę gotowy.
Wyobraź sobie, że stoisz u progu tej wielkiej baśni, wiele miliardów lat temu, kiedy wszystko powstało - pisze. - Możesz zdecydować, czy kiedyś urodzisz się i będziesz żyć na tej planecie. Nie wiesz, kiedy by to miało być ani też jak długo będziesz mógł tu pozostać. Wiesz, że jeśli zdecydujesz się przyjść kiedyś na ten świat, gdy nadejdzie na to pora, będziesz musiał rozstać się kiedyś z nim i wszystko opuścić. Co byś wybrał, Georg, jeśli istniałaby jakaś wyższa moc, która pozwoliłaby Ci na taki wybór?
–Przerosła nas misja – powiedział Neo. – Jesteśmy bezradni i zbyt słabi,
aby sprostać zadaniu. Ziemia będzie zniszczona lada moment. Pomóż
tej planecie, bez twojego wsparcia nie poradzimy sobie.
–Nie jesteście zbyt słabi, ale odpowiedni. Ja was wybrałem spośród wie-
lu.
–Nie wiemy co robić.
–Należy robić to, co jest słuszne – powiedział Duch OZZ.
Wszyscy zamilkli. Mieli wrażenie, że ich przecenił. I co gorsze, nadal
wierzy w ich moc, podczas gdy oni sami wierzyć już przestali.
"Co z tym plemnikiem, który jako jeden z kilkuset milionów dał radę? To byłeś ty, nikt inny. Walczyłeś o to, żeby żyć na tej planecie. Po co? Nie pamiętasz! Nie mogłeś przecież wtedy rejestrować wspomnień. Po prostu byłeś i robiłeś swoje. Zasuwałeś jak szalony, żeby wyprzedzić miliony innych zainteresowanych. Konkurencja spora, a zwycięzca bierze wszystko. Więc niech nikt mi nie mówi, że życie nie ma sensu. Gdyby nie miało sensu, to nikt by tak nie zapierdalał do swojej komórki jajowej. No i co, nagle ci się odmieniło?"
Czasami ów popęd był agresywny, mógł prowadzić do wypaczeń, do napaści, ale to dzięki niemu rodzaj ludzki podbił planetę. Pożądanie przynależało do cywilizacji, miało wiele wspólnego z uwodzeniem.
Popęd był zwierzęcy, służył zachowaniu gatunku. Ta prastara busola kierowała każdym samcem.
I choć stanowiła nieodłączny element człowieczeństwa, Brady często zadawał sobie pytanie, czy pożądanie nie zrodziło się wraz z człowiekiem współczesnym - tym, który stworzył społeczności - i czy nie służyło przeciwstawieniu się popędowi, przejęciu kontroli nad nim.
Teraz ludzie byli przekonani, że w tym roku nastąpi koniec świata. Część sądziła też, że w wigilijny wieczór najpewniej narodził się Antychryst. A gdyby jeszcze było mało tajemniczych zbiegów okoliczności, to dodatkowo w styczniu zaczęła płonąć Australia z powodu ogromnej suszy. Wiele osób potraktowało to jako kolejny znak. Zwiastowali nadejście Apokalipsy przy każdej możliwej okazji. Rozprzestrzenienie się po całej planecie zjadliwego nowego wirusa, który zmusił większość państw do zamknięcia granic i ogłoszenia kwarantanny, także nie pomogło.
Bóg siedział w swoim Królestwie Niebieskim i opowiadał aniołom mnóstwo wymyślonych historii: o nieposłusznych chmurach, gwiazdach, o wietrze, o pustej planecie Ziemi i wszystkich innych planetach we wszechświecie. Pewnego dnia skończyły mu się pomysły i dlatego stworzył człowieka! Ponieważ potrzebował historii, które by Go bawiły i które mógłby opowiadać. Nie tylko anioły się nudziły, również On sam. Stworzył więc człowieka i wyjątkowo perfidnie wymyślił, że może on przeżyć swoje życie tylko raz, ażeby taka historia, która powstaje w wyniku ludzkiego życia, była tym bardziej dramatyczna i ciekawa.
To planeta skrajności, zawrotnych skoków wszystkich znanych nam parametrów. Niesamowita skala wibracji nawet w obrębie jednego gatunku – od najniższych, u nas prawie niespotykanych, do bardzo wysokich, godnych niekłamanego podziwu (…). Nasze badania wskazują, że opisywany stan wysokich frekwencji towarzyszy często relacjom osobników przeciwnej płci, w szczególności procesom bezpośrednio dotyczącym rozmnażania. Ale, jak na ironię, procesom tym towarzyszy wiele specyficznych lęków. Zresztą, uczucie zagrożenia jest tu nagminne, nękające niemal każdą jednostkę w sposób mniej lub bardziej uświadamiany.
Jeśli gdzieś tam, we wszechświecie, są inteligentne stworzenia, zdolne tworzyć skomplikowane struktury społeczne, to powinny być podobne do nas Powinny składać się z materiałów organicznych, być w stanie odbierać światło i dźwięki, mieć zdolność poruszania, przemieszczania i komunikowania, mieć konstruować rzeczy i potrafić argumentować. Zapewne mają coś w rodzaju oczu i uszu, rąk i nóg. Prawdopodobnie po parze rąk i nóg, bo wszechświat wydaje się symetryczny. Muszą być w stanie jeść, to co istnieje na ich planecie (...) Potrafią się rozmnazać - ciągnął Szwed - Dbają o siebie, może potrafią kochać i przeżywać smutek...
Nie będę wam tu robił wykładu z psychoanalizy, ale jestem pewien, że wszyscy tutaj obecni słyszeli o ego, nieświadomości i superego (...). Powiedzmy, że na szczycie jest ego: świadome, racjonalne, obdarzone wolą. Ego to nasza osobowość, to, co sprawia, że jesteśmy świadomi siebie. Pod spodem jest nieświadomość, popędy. Silne, królewskie ego ze spokojem bierze je pod rozwagę, akceptuje lub odrzuca. Słabe ego boi się popędów, usiłuje je wyprzeć. I wtedy pojawiają się objawy nerwicy: lęk, agresywność, poczucie winy. I wreszcie jest superego: niezmienne, surowe, odgrywające rolę sędziego, cenzora, będące przedłużeniem autorytetu rodziców, społeczeństwa, religii. Miliardy ludzkich istnień na tej planecie są mu poddane, niezdolne do najdrobniejszego przejawu wewnętrznej wolności, pozbawione własnego osądu i własnej moralności.
(...) I share almost ninety-nine per cent of my genes with a chimpanzee - and our longevity is virtually the same - but I don't think you have an inkling of how much more I comprehend, and yet I know I must tear myself away from it. For example, I have a good grasp of just how infinitely great outer space is and how it's divided into galaxies and clusters of galaxies, spirals and lone stars, and that there are healthy stars and febrile red giants, white dwarfs and neutron stars, planets ans asteroids. I know everything about the sun and moon, about the evolution of life on earth, about the Pharaohs and the Chinese dynasties, the countries of the world and their peoples as presently constituted, not to mention all the studying I've done on plants and animals, canals and lakes, rivers and mountain passes. Without even a pause for thought I can tell you the names of several hundred cities, I can tell you the names of nearly all the countries in the world, and I know the approximate populations of every one. I have a knowledge of the historical background of the different cultures, their religion and mythology, and to a certain extent also the history of their languages, in particular etymological relationships, especially within the Indo-European family of languages, but I can certainly reel off a goodly number of expressions from the Semitic language too, and the same from Chinese and Japanese, not to mention all the topographical and personal names I know. In addition, I'm acquainted with several hundred individuals personally, and just from my own small country I could, at the drop of a hat, supply you with several thousand names of loving fellow countrymen whom I know something about - fairly extensive biographical knowledge in some cases. And I needn't confine myself to Norwegians, we're living more and more in a global village, and soon the village square will cover the entire galaxy. On another level, there are all the people I'm genuinely fond of, although it isn't just people one gets attached to, but places as well: just think of the all the places I know like the back of my hand, and where I can tell if someone's gone chopped down a bush or moved a stone. Then there are books, especially all those that have taught me so much about the biosphere and outer space, but also literary works, and through them all the imaginary people whose lives I've come to know and who, at times, have meant a great deal to me. And then I couldn't live without music, and I'm very eclectic, everything from folk music and Renaissance music to Schonberg and Penderecki, but I have to admit, and this has a bearing on the very perspective we're trying to gain, I have to admit to having a particular penchant for romantic music, and this, don't forget, can also be found amongst the works of Bach and Gluck, not to mention Albinoni. But romantic music has existed in every age, and even Plato warned against it because he believed that melancholy could actually weaken the state, and it's patently clear when you get to Puccini and Mahler that music has become a direct expression of what I'm trying to get you to comprehend, that life is too short and that the way human beings are fashioned means they must take leave of far too much. If you've heard Mahler's Abschied from Das Lied von the Erde you'll know what I mean. Hopefully you'll have understood that it's the farewell itself I'm referring to, the actual leave- taking, and that this takes place in the self-same organ where everything I'm saying goodbye to is stored.
© 2007 - 2024 nakanapie.pl