Wyszukiwarka

Wyniki wyszukiwania dla frazy "plocka temu", znaleziono 32

Zakochanie jest jak lego: oddzielnie to tylko klocki a jak się połączy to super coś wychodzi
Historia jest sumą pojedynczych zdarzeń. Jedne mają wpływ na drugie, te na kolejne, ale mimo wszystko to są klocki. Konkretne.
Raz na wozie, raz pod wozem...
Tego wieczoru Shelly Bonaventure wyraźnie czuła, że jest pod wozem, i to leży pod nim plackiem i nie może się wygrzebać.
zarośla wykarczowano, a Szczytno od tej pory może być dumne ze swoich dwóch jezior, które otaczają brukowane, rekreacyjne ścieżki. Pięć kilometrów wkoło Dużego i rzut kamieniem wkoło Małego. Zgrzeszyłby ten, kto powiedziałby, że w Szczytnie nie ma gdzie wyjść.
Matematyka to jej pięta Achillesa, a "Pędzel" potrafił to udowodnić.
Danka była jak wakacyjna nawałnica. Niby niegroźna, ale trzeba było ją przeczekać cierpliwie, żeby wyjść z niej suchą stopą.
O wiele ciekawiej jest domyślać się niż wiedzieć na pewno.
Zachód słońca był istotnie wspaniały. Czerwona kula górowała na błękicie nieba. Stali wpatrzeni w ten cud. Chmury zabarwiły się na pomarańczowo, a słońce wolno skryło się za nimi, świeciło coraz słabiej i słabiej, aż wreszcie znikło. Na niebie pozostała czerwona łuna.
Matki chyba rzeczywiście wiedzą i widzą więcej, niż się dzieciom wydaje.
Okazuje się, że moja wiedza o PRL-u ogranicza się do utartych schematów. Najwyraźniej niesłusznie, bo nawet wśród esbeków byli porządni ludzie.
Dopiero dzwonek na kolejną lekcję uwolnił klasę od polonistki, która jak zawsze zdążyła ich zatrzymać stwierdzeniem, że dzwonek jest dla nauczyciela, a nie dla uczniów.
Jak to możliwe, że każdy z nas szuka miłości i potrzebuje jej jak ziemia deszczu, ale ta szczera i cicha wieczna miłość przegrywa w starciu z chwilową namiętnością.
Miłość jest bardziej niebezpieczna, można kochać albo nienawidzić. Przyjaźń nie jest taka radykalna. Przyjaciółki możesz nie widzieć latami, a gdy się spotkacie, to jakby tej przerwy nie było.
Już zdążyłem zapomnieć,jaka jest ostra i dobra w te klocki(…) Widzę,że sięga po broń,więc ruszam w ich stronę.
Koniec przedstawienia
Czy ten tata nic nie rozumie? Jak można jeść albo siusiać, kiedy właśnie dostało się od Mikołaja swój pierwszy zestaw klocków LEGO dla dużych dzieci?
To najgorszy dzień w moim życiu! Okropny jest ten Mikołaj! Nie chcę LEGO! Chcę klocki, które dał Adasiowi! One są fajniejsze!
To najgorszy dzień w moim życiu! Okropny jest ten Mikołaj! Nie chcę LEGO! Chcę klocki, które dał Adasiowi! One są fajniejsze!
Kiedy życie przygniata i ciężar bólu staje się zbyt wielki, człowiek chciałby się schylić, żeby przed nim uciec, przysiąść, położyć się plackiem, przywrzeć do ziemi.
Czasem masz wrażenie, że wszystko w twoim życiu zgrzyta jak niedopasowane klocki, a wystarczy zmienić jeden z nich i cała układanka nagle się dopasowuje.
B ł a g a m, niech wszystko pójdzie, jak trzeba.
B ł a g a m, obym nie okazała się beznadziejna w te klocki.
A właściwie to b ł a g a m, obym była w te klocki choć średnio normalna.
A właściwie to cofam.
B ł a g a m, obym tylko nie zemdlała ze stresu.
Rozkrzyżowane ramiona, torsy jak klocki, oczy okrągłe jak dziury po wielkich kulach, a wszystko w barwach rdzy, która tu była czymś więcej niż kolorem- raczej rozpylonym lękiem chwytającym za serce.
Na pewno dobrze ten moment zapamięta, więcej - nie zapomni go nigdy., choćby dlatego, ze ów finał wywoła najprawdopodobniej efekt domina, który przewróci wiele innych klocków w jej życiu.
- A wie pani, że nasze budowanie jest jak pani praca w policji? Pani tez musi ułożyć całość z niewielkich kawałków.
- Trochę tak, a trochę nie - odparła. - Bo wy przynajmniej macie klocki do tej zabawy, a ja muszę je sobie znaleźć.
Dojechaliśmy szybko, bo hamulców w naszym luksusowym radiowozie właściwie już nie było, ale to żadna nowość. Kumpel mówił, że tarcze są przekrzywione, a klocki już dawno chuj strzelił. Nie znam się na tym, ale mu wierzyłem. Smród mówił sam za siebie - coś o coś cholernie tarło, coś na pewno było nie tak, jak być powinno.
W końcu wyjął jeden Przedmiot - z tych, co mają rękojeść - i podniósł go do żelaznego klocka. Okazało się, że ten przedmiot nadaje się do cięcia żelaza - co prawda nie każdego, ale cienkiego, jak to. No, musiał się trochę namozolić, dlatego że Przedmiot był mocno zardzewiały, choć stary regularnie go czyścił i oliwił - jak wszystkie pozostałe. Klocek się otworzył i od razu rozgrzał, buchnęła zeń para, a ja poczułam, że zapachniało jedzeniem, choć w Domu od rana nie było żadnego żarcia. - To konserwy - powiedział mężczyzna. - Sposób na przechowywanie żywności. A ta wasza sztuczka została zrobiona specjalnie do tego, żeby otwierać takie właśnie puszki. - Skąd mielibyśmy brać takie puszki. - pokręcił głową stary i zapytał podejrzliwie: - A nie nadaje się do czegoś innego?
Mocno pamiętamy o przygotowaniu posiłków, obowiązkach w pracy, godzinach odwiezienia dzieci na korepetycje, do szkoły muzycznej, na basen, na naukę języka, do klubu jeździeckiego, pamiętamy o wymianie oleju, opon, klocków hamulcowych w samochodzie, pielęgnujemy trawniki, kwietniki, naprawiamy ogrodzenia, dachy, ale nie mamy czasu i sił na łagodność, uprzejmość, delikatność...
Gronczewski odwrócił się powoli i zsunął się z biurka, stając naprzeciw wycelowanej w niego lufy glocka. Nie spodziewał się tego. Ważył i oceniał Adama w swojej głowie setki razy, odkąd się o nim dowiedział. Był pewny, że po ich ostatniej rozmowie już go rozgryzł. Myślał, że mógł odgadnąć następny ruch policjanta. Nie spodziewał się jednak, że w Adamie było aż tyle nienawiści, żeby zrobić coś tak głupiego.
Gotyk. Szczyt inżynieryjnych osiągnięć średniowiecza. Istna erupcja matematyki, wyższej sztuki budownictwa, wykonywanych w głowie i patykiem na piasku obliczeń mających sprawić, by miliony cegieł w kilkudziesięciu skomplikowanych kształtach, jak klocki lego złożyły się w strzelistą sylwetkę, wzniosły do nieba i były w stanie przekazywać sobie nawzajem naprężenia konstrukcji, tak by budowle stały wiecznie.
- Czy mogę mu pokazać, co ćwiczyłem z moim klockiem? - dopytywał się Caleb, przeskakując z artretycznej nogi na nogę.
Ninja przyjrzał się blokowi drewna.
- Nawet tego nie wgnieciesz, starcze.
- Tylko popatrz. - Caleb trzymał kloc na wyciągniętej ręce. Uniósł drugą, stękając trochę, kiedy dotarła do wysokości ramienia. - Widzisz tę pięść? Uważasz na moją pięść?
- Uważam - potwierdził ninja, z trudem powstrzymując śmiech.
- Dobrze. - Caleb kopnął go prosto w krocze, a kiedy ninja zgiął się wpół, uderzył klocem drewna w głowę. - Bo powinieneś uważać na stopę.
Źródło * * * Moja matka ma lat piętnaście pod Krzemionką w cieniu błękitnego kamieniołomu zbiera storczyki ostatni raz słońce dzwoni w przeźroczystym błocie Wielki świat kołysze się na horyzoncie zdziwione okna rodzinnego domu ślepną Moja matka ma lat dziewiętnaście w Cygańskim Lesie przyjmuje gałązkę kwitnącej czereśni z rąk mojego ojca biegną razem w otwartą przepaść września 1939 w wypalonej piwnicy z czarnych klocków nocy cierpliwie buduje dzień. * Na górze pod którą się urodziłem bukowe złoto kapie z liści szeleści płonie i ścieka do Wisły.
© 2007 - 2024 nakanapie.pl