Wyszukiwarka

Wyniki wyszukiwania dla frazy "rana ja a", znaleziono 71

Była jak nieuchwytny podmuch szczęścia, który mnie owinął i został ze mną, a ja miałem zamiar podróżować z nią przez życie. Razem wirowaliśmy wokół siebie i byliśmy w stanie uleczyć nasze stare rany.
Domyślam się, że cierpi. Stracił kogoś bardzo bliskiego, a tak głębokie rany potrafią goić się latami. Poza tym tęsknota za kimś, kto odszedł, może na zawsze złamać nawet najtwardszych ludzi.
Nikt nie jest całkowicie odporny na takie ciosy.
Nikt.
Ale marzenia to mrzonki, a ja nie przewidziałam jednego; że zanim moje dorosłe, odpowiedzialne życie rozpocznie się na dobre, to z hukiem, w dodatku z podkulonym ogonem, wrócę na farmę, by lizać rany, jakie zadało mi samo życie.
Ale marzenia to mrzonki, a ja nie przewidziałam jednego; że zanim moje dorosłe, odpowiedzialne życie rozpocznie się na dobre, to z hukiem, w dodatku z podkulonym ogonem, wrócę na farmę, by lizać rany, jakie zadało mi samo życie.
Gdy oddajesz komuś swoje serce, to trochę tak, jakbyś od nowa uczył się jeździć na rowerze. Pozdzierasz sobie łokcie i kolana, ale ból mnie, a rany się zaleczą. Aż pewnego dnia po bliznach pozostaną wyłącznie wspomnienia, nie upadków, tylko wstawania.
Najmłodsza siostra miała roczek, a starsza była dwa lata młodsza ode mnie. Tak, byłem sześciolatkiem, który opiekował się młodszym rodzeństwem, gdy mama pracowała w fabryce do rana, a ojciec był gdzieś. I miał wszystko gdzieś. Przez niego musiałem stać się dorosłym, wciąż pozostając dzieckiem.
Z rana zaczął padać śnieg. Miś Uszatek wybiegł z saneczkami na dwór.
Naraz zobaczył na swojej wiatrówce śliczne białe gwiazdki. Przyglądał się im
z podziwem. A gwiazdek padało coraz więcej. Jedna była piękniejsza od drugiej.
Są sprawy (...), o których nie masz pojęcia. Nie zetknęłaś się nigdy z nimi. I dobrze. Bo je trudno przeżyć, a jeszcze trudniej zapomnieć, okaleczają cię na zawsze. Nie istnieje na nie lekarstwo. Stajesz się żywą raną, która jedynie od czasu do czasu zasklepia się, zasycha, a potem nagle otwiera i i zaczynasz krwawić od nowa.
-Dla ciebie, bękarcie, to zwykła mętna chmura. A dla mnie ten tuman jest przejrzysty niczym lustro.
-Współczuję ci -rzekłem serdecznie, ignorując jego pełną jadu pogardę. -Wolałbym widzieć mgłę niż twoją twarz codziennie z samego rana.
To ból, Rezkinie. Ogłupia mózg. Sprawia, że człowiek nie może klarownie myśleć, może natomiast łatwo stracić świadomość swojego otoczenia, a czasami nawet zapomnieć, kim jest albo jaki stoi przed nim cel. Rana jest szkodliwa. Ból może prowadzić do śmierci.
Taki powinien być również los dawnych przejść granicznych. Powinna je wziąć w posiadanie natura. Powinny zarosnąć lasem, ptaki powinny uwić tam gniazda, a lisy wygrzebać nory. Pejzaż powinien zrosnąć się jak rana, pozostawiając jedynie wstążkę drogi.
Rany. Nienawidziłam tego. Nienawidziłam tego,
że rozbieram na czynniki pierwsze wszystko, co
mówi albo robi, szukając ukrytych znaczeń,
próbując znaleźć jakiś powód, który pozwoliłby mi
liczyć na pojednanie, choć wiedziałam, że do niego
nie dojdzie.
Głupia. Pokładaj nadzieję w czymś właściwym,
a będzie to lina ratunkowa. Pokładaj nadzieję
w czymś niewłaściwym, a będzie to pętla na szyję.
Roz­ma­rzy­łam się. Stu­dia to były pięk­ne czasy. Za­ję­cia i eg­za­miny zu­peł­nie nie prze­szka­dzały mi we włó­cze­niu się po knaj­pach, tań­cze­niu do rana na do­mów­kach czy wy­jaz­dach stu­denc­kich, z któ­rych wra­ca­łam jesz­cze bar­dziej zmę­czona. Wa­ka­cje trwa­ły trzy mie­siące, a nie jak te­raz, wy­li­czone w umo­wie dwa­dzie­ścia dni.
To jedyna torba, która mieści wszystkie sprzęty potrzebne dzieciom. Począwszy od chusteczek nawilżanych, a skończywszy na ulubionej maskotce, gumach rozpuszczalnych, plastrach na rany z Kubusiem Puchatkiem oraz zapasowych długopisach wymazywalnych, które są potrzebne zawsze na wczoraj i jak się okazuje, bez których nie można iść do szkoły, bo nie ma czym pisać.
Nic tak nie rozdziela ludzi jak cisza, jak brak rozmowy, jak zakłamanie. Nic tak nie niszczy relacji między najbliższymi jak milczenie, bo milczenie potrafi zranić bardziej niż przemoc fizyczna. Ból fizyczny w końcu przemija, a ból w sercu pozostaje na zawsze. I chociaż czasami taka rana potrafi się zabliźnić, to wystarczy chwila nieuwagi, a otworzy się ponownie i znów zaboli.
Głodzone dziecko nigdy nie wyrośnie na wysokie i silne. A niekochane dziecko nie potrafi kochać ani odnaleźć miłości. Dziecko, które nigdy się nie śmieje, wyrośnie na kogoś, kto nie widzi na świecie nic wesołego, natomiast to, które głęboko zraniono, będzie szukało sposobów na zagojenie tej rany, choć jednocześnie nigdy nie przestanie lekkomyślnie jej rozdrapywać.
Nie widział nic pięknego w rozwrzeszczanym, pazernym bachorze. Bachorze, który odebrał mu Olgę, wolność i seks. Gówniara darła ryja od rana do nocy. Olga i jej rodzice, u których wciąż mieszkała, już ledwo widzieli na oczy. A do tego musiał zacząć zarabiać. Nie miał wyjścia, rzucił kapelę, zaczął pracować w jakimś urzędzie.
Bo inaczej nie jest się człowiekiem, tylko śmieciem" "Mówił, że z Nangijali pochodzą wszystkie bajki, bo właśnie tam takie rzeczy się dzieją i ten, kto się tam znajdzie, ma przygody i od rana do wieczora, a nawet w nocy" "Obmacałem się dokładnie i poczułem, że jestem zdrowy i wesoły w każdej części ciała. Po co mi w takim razie uroda? I bez niej moje ciało było takie szczęśliwe, jakby się całe śmiało
Pewnie, miłość się zdarza. (...) Ale lepiej patrzeć na świat realistycznie, żeby nie dostawać ciągle po głowie. A miłość znacznie częściej daje po głowie, niż przynosi wieczne szczęście. Jeśli nie rani ciebie, to ty ranisz kogoś innego. Wchodzenie w związek zakrawa na sado­masochizm. Szczególnie kiedy wszystko, czego możesz chcieć od relacji miłosnej, dostajesz też w przyjaźni, a kiedy ta się kończy, nie niszczysz przynajmniej niczyjego życia.
„-Nie mogłam! Babcia i Marcepan dali nogę. – Dziewczynka bezradnie rozłożyła rączki. – A sama mówisz, że trzeba ich pilnować jak Żyda na płachcie.
- Żyda? – zdumiała się Julia. – Jest takie powiedzenie? Dlaczego akurat Żyda?
- Rany julek, ja zaraz zwariuję – jęknęła Klementyna, wznosząc oczy ku niebu. – Żyta na płachcie, nie żadnego Żyda!”
- Z tą windykacją, generalnie rzecz biorąc, świetnie nam poszło - pochwalił Nefrytowski. - Wprawdzie dla nas tym razem tylko dziesięć procent, bo to przysługa dla znajomych, ale robota lekka, łatwa i przyjemna. A do tego zero ryzyka. Bo co to dla was kilka dziurek.
- Gadaj za siebie - odwarknął Igor. - Że coś nas nie zabija, to nie znaczy, że nie boli. No i na wampirach każda taka rana goi się przez wiele miesięcy.
Nikt nawet sobie nie wyobrażał, że całe królestwo może zginąć w taki sposób. Że okrutne czyny jego mieszkańców są w stanie wszystko zniszczyć. Światy żyją dalej bez względu na poczynania tych, którzy je zamieszkują. Wszyscy w to wierzyli. Przyjmowali takie założenie. Rany się goją, niebo rozpogadza, a z morskiego mułu wypełza coś nowego.
Ale nie tym razem.
Zbyt wiele mocy, za dużo zdrad, nazbyt straszliwe, wszechpochłaniające zbrodnie.
Istnieje w świecie siła, która sprawia, że zawsze nadchodzi nowy początek. Z pogorzeliska kiełkują kwiaty, od pnia odrasta młode drzewko, a zmrożona, martwa ziemia staje się żyzną glebą gotową na pług. Szramy zabliźniają się i zmieniają w nowe ciało. Człowiek złamany rozpaczą ociera pewnego dnia łzy, unosi głowę i znowu dostrzega, że świeci słońce. Rany się goją.
Istnieje w świecie siła, która sprawia, że
zawsze nadchodzi nowy początek. Z pogorzeliska kiełkują kwiaty, od pnia odrasta młode drzewko, a zmrożona, martwa ziemia staje się żyzną glebą gotową na pług. Szramy zabliźniają się i zmieniają w nowe ciało. Człowiek złamany rozpaczą ociera pewnego dnia łzy, unosi głowę i znowu dostrzega, że świeci słońce. Rany się goją.
Minęły dopiero dwa lata, odkąd do szpitala w Lenox Hill zgłosił się mężczyzna z bólem klatki piersiowej. Wystarczył jeden dzień, żeby Choroba opanowała cały budynek, a zrekonstruowana trasa Pacjenta Zero przez miasto była jak otwarta rana, z której infekcja rozlała się po całej mapie. Gdy tylko został zidentyfikowany, pojawił się kolejny chory, i następny, i jeszcze jeden, aż stało się jasne, że Choroby nie da się zamknąć w jednym miejscu.
Tu każdy głupiec, ktory się do niczego innego nie nadaje, trudni się polityką. Ale psów się nie obawiam, ponieważ są to bratnie dusze. Tak samo jak ja nie uznają praw ni granic (...). Tu polityką zajmują się ci, co nie potrzebują pracować, żeby jeść. Pyskują od rana do wieczora to na Pnyksie, to w teatrze, to w rynku, uchwalając raz to, raz owo, zależy, kto drugiego przegada, a potem idą do heter, nie troszcząc się zgoła o wykonanie ani co z tego wyniknie. Im kto ma większą gębę, tym większym jest politykiem.
Człowiek zawsze ma jakiś wybór, nawet kiedy mu się wydaje, że go nie ma. Każdego dnia dokonuje wyboru. Każdy dzień to setki małych i większych wyborów, decyzji do podjęcia. Od wyboru sukienki na dzisiejszą kolację poczynając, a kończąc na tym czy nie czas na rozwód. Czy życie czasami za nas wybiera? Na pewno często tak, ale to my decydujemy jak przyjmiemy to życie. Nawet kiedy cierpimy, to my wybieramy, jak będziemy ten ból przeżywać. Można go przeżyć w spokoju, można wykrzyczeć wszystko z całych sił i można każdego dnia rozdrapywać rany.
Najbardziej go jednak bolało - czuł się przez to jak chore dziecko, które ma świadomość jakiegoś potwornego zła, ale nie jest w stanie powiedzieć o nim nikomu, kto mógłby pomóc - że pomimo dowodów, mimo tego, co widzą na własne oczy i słyszą na własne uszy, a czasem i odczuwają własnym ciałem, poprzez siniaki, rany, ropiejące wrzody, duszący kaszel, ci ludzie tutaj wciąż uważają, że ich styl życia jest najlepszy na świecie, i są gotowi eksportować go wszędzie pod lufami karabinów.
W końcu wyjął jeden Przedmiot - z tych, co mają rękojeść - i podniósł go do żelaznego klocka. Okazało się, że ten przedmiot nadaje się do cięcia żelaza - co prawda nie każdego, ale cienkiego, jak to. No, musiał się trochę namozolić, dlatego że Przedmiot był mocno zardzewiały, choć stary regularnie go czyścił i oliwił - jak wszystkie pozostałe. Klocek się otworzył i od razu rozgrzał, buchnęła zeń para, a ja poczułam, że zapachniało jedzeniem, choć w Domu od rana nie było żadnego żarcia. - To konserwy - powiedział mężczyzna. - Sposób na przechowywanie żywności. A ta wasza sztuczka została zrobiona specjalnie do tego, żeby otwierać takie właśnie puszki. - Skąd mielibyśmy brać takie puszki. - pokręcił głową stary i zapytał podejrzliwie: - A nie nadaje się do czegoś innego?
Mówi się, że czas leczy rany, ale to bzdu­ra. Wie o tym każdy, kto do­świad­czył stra­ty tak na­głej, jak trzę­sie­nie ziemi, w któ­rym bez ostrze­że­nia traci się stały grunt pod no­ga­mi i wszyst­ko wokół za­mie­nia się naj­pierw w chaos, a potem w kom­plet­ną ruinę. Stra­ty tak in­ten­syw­nej, że wszyst­kie ko­lo­ry z dnia na dzień blak­ną i już za­wsze wszyst­ko jawi się tylko w od­cie­niach czer­ni i sza­ro­ści. Stra­ty tak wiel­kiej, że pęka serce i nie ma żad­nej na­dziei, że ból, który się wtedy od­czu­wa, kie­dyś ustą­pi. Jest za to pew­ność, że bę­dzie z tobą już na za­wsze i wro­śnie tak głę­bo­ko, że sta­nie się czę­ścią cie­bie i nigdy się go nie po­zbę­dziesz.
© 2007 - 2025 nakanapie.pl