Wyszukiwarka

Wyniki wyszukiwania dla frazy "ranka jest", znaleziono 95

Ludzie nie lubią być niedoinformowani, nie lubią nosić w sobie fałszywego obrazu swoich bliźnich, chociaż do stworzenia prawdziwego nie są zdolni
To dla miłości ludzie są stworzeni, to ona jest w życiu jedynie najważniejsza i człowiek jest nieszczęśliwy naprawdę tylko przez jej brak
Ciągle za mało wiem. Już myślę, że wiem, a potem okazuje się, że to wcale nie tak. Więc niszczę. I piszę znów
Decyzja, rozumiesz: na decyzję zdobyć się można zawsze. Sama decyzja czasem nic nie kosztuje. Tyle razy człowiek mówi sobie: od dzisiaj będę... Albo: już nigdy więcej. Ale dochowaj tej decyzji. Uczyń ją własnym przyzwyczajeniem: ciężko
...ludzie przegrywają najczęściej przez strach przed pamiętaniem. Starzejemy się nie przez to, mówiła, że coraz więcej jest w nas wspomnień, twarzy, zdarzeń, zakończonych spraw, tylko przez oddalanie się od nich, przez przyzwalanie na rosnący w nas dystans odległości
Jeśli ceną szczęścia jest naprawianie własnego błędu, stawianie oporu samemu sobie, ta cena wydaje się zawsze za wysoka. Prawie nigdy nie chcemy jej płacić
Nikt nigdy tak na mnie nie patrzył.
Jakby widział.
Tylko.
Mnie.
Wszystko przepadło. Wszystko się rozsypało. Życie w totalnym rozpadzie. Co było pewnikiem, zostało zaprzeczone. Co miało trwać wiecznie – umarło.
Tymczasem niestabilność harcuje w najlepsze, z nasileniem porównywalnym do cyklonu. Emocjonalnie rozwala na łopatki. Cykle kilkugodzinne lub niecałogodzinne wywracają życie moje i Mrówka do góry nogami. Na szczęście od weekendu między nami jest dobrze.
Patrzę na tę rękę i jest mi siebie żal. Jak można doprowadzić się do takiego stanu? A jak można chcieć skrzywdzić się jeszcze bardziej? Coraz częściej dochodzę do wniosku, że ta terapia na początek była złym pomysłem. Obawiam się, że niewiele z niej skorzystam. Że nasilenie zaburzeń i rozchwianie uniemożliwią mi wyniesienie z niej czegokolwiek.
Nie potrafię wejść w relację partnerską. Albo jestem totalnie zależna, uległa i czekam aż się za mnie zadecyduje i pokieruje moim życiem albo się buntuję, chcę rządzić, czuję się pokrzywdzona, mam poczucie wyższości. Ze skrajności w skrajność.
Nie chcę z niczego rezygnować! To wszystko jest moje! Niczego nie oddam! Muszę się nauczyć kontrolować moje wszystkie ja. Nie chcę sobie pomóc! Muszę się niszczyć! Nie chcę się krzywdzić! Chcę się krzywdzić! Nie będę brać leków! Muszę brać leki!” - wewnętrzna walka trwała. Wciąż ta pieprzona ambiwalencja miesza w głowie. Nie wiem czego chcę. Nie wiem kim jestem. Co chwilę zmieniam zdanie i priorytety. Kocham. Nie kocham. Kocham. Nie wiem co to miłość.
Było na niej życie, zdrowie, szacunek dla siebie, terapia, narzeczony. Tak? To pani ją napisała, samodzielnie. Więc to są dla pani ważne kwestie. Proszę sobie przypomnieć, jak wysoko na tej liście znalazła się terapia. Ma pani ze sobą tą kartkę?
Nie zanudzając, przejdę do konkretów: alkohol, autoagresja, próby i tendencje samobójcze, depresja, nerwica, pograniczne zaburzenie osobowości, ataki paniki, niedojrzałość emocjonalna, lęk przed ludźmi i bliskością, problemy z wyrażaniem złości.
Dziewczyno! Miałaś 19 lat, a zachowywałaś się jak 10-latka. Trzeba było zrobić mu taką samą awanturę, jak on tobie. Ochrzanić go, że się tak zachowuje. Przypomnieć, że jesteś dorosłym człowiekiem i nie życzysz sobie takiego traktowania. A nie przepraszać za to, że masz hasło w komputerze i tłumaczyć się, gdzie jesteś. Rozumiesz?
Usiądź wygodnie Mróweczko. Jestem panią Psycholog, kształciłam się na renomowanej uczelni w twojej podświadomości. Potem ukończyłam czytany kurs psychoterapii. Długo się opierałaś, ale cieszę się, że w końcu zdecydowałaś się zmienić swoje życie. Na początek powiedz mi, ile masz lat?
Podjęłam decyzję. Chcę się zmienić! A właściwie - chcę chcieć się zmienić. Bo ile można żyć z taką zadymiarą emocjonalną? No właśnie. A ja żyję z nią już 29 lat! I tak sobie siedziałam i myślałam, aż wymyśliłam. A gdyby tak. terapią szokową zastosowaną na sobie samej, przez siebie samą, zmienić swój sposób myślenia? I dawaj się besztać! I dawaj siebie wyśmiewać! Aż do skutku. I wiecie co? W tym szaleństwie jest metoda!
Nie miała telefonu stacjonarnego, komórki z abonamentem, konta w banku ani znajomych na Facebooku. Złodziejskie pieniądze wkładała do słoików i zakopywała w ogródku.
Jeśli dany rejon cieszy się popularnością wśród fotografów, masz jak w banku, że jakiś miejscowy fotograf sprzedaje album z popularnymi miejscami, które warto sfotografować.
Zadzwoniła do mnie kiedyś pani z banku i zapytała, czy rozmawia "z panem Michałem Rusinek". Odpowiedziałem uprzejmie, że tak, ale ja się deklinuję. Na co ona: "A, to przepraszam. Zadzwonię później".
Dlaczego w katolickiej moralności słowo wojna zostaje w niektórych sytuacjach opatrzone upiększającym słówkiem "sprawiedliwa", a zapobieganie ciąży nie. Czy nie jest tak, że w chrześcijaństwie coś się przewartościowało? Wojny, ewentualnie tak, antykoncepcja nawet z ważkich powodów - nigdy.
Wśród czekających jest Ruby, która określa się jako moja największa fanka i rzeczywiście może nią być, oraz pewna dama z książkami, na których chce dostać dedykację dla swojego psychiatry. Podpisuję i radzę, żeby zmieniła psychiatrę.
Problem z wykształceniem polega na tym, że zajmuje ono tyle czasu. Człowiek poświęca na nie najlepszą część życia, a kiedy dochodzi do końca, widzi, że lepiej by zrobił, pracując w banku.
Ja to sobie przynajmniej kapitał na start wypracowałam sama – powtarzała w myślach swą mantrę o wyższości pożyczania hajsu od banku nad długami u rodziny i od razu poczuła się lepiej. (s.73)
Szczęśliwym jest nie ten, który dużo posiada, ale ten, który mało potrzebuje Odbywał się kiedyś zjazd koleżeński, kilkanaście lat po maturze. A na nim licytacja: Mazda, BMW, dom nad morzem, konto w banku, udział w dobrze prosperującej spółce. A ty? - pytają Bogdana. Ja? - odpowiada z uśmiechem - mam Syrenkę, chorowite dziecko i długi w banku. I żyję - i wcale nie uważani się za pokrzywdzonego. Kiedyś pięknie wyraził tę prawdę św. Franciszek w słowach: „Im mniej człowiek posiada, tym bardziej jest wolny".
Najwyraźniej tatuś uczył go włamywania się, otwierania wytrychami kłódek, wyceniania kosztowności na oko i rozbrajania systemów alarmowych w bankach. Szeroka specjalizacja.
- Nauczył mnie też robić świetne jagodzianki i przybijać obrazki tak, by zawsze równo wisiały, więc nie można mu zarzucić, że miał na mnie tylko zły wpływ.
- Z trupem na barkach w koronę nie pójdziecie. Ale dożywotkę macie jak w banku. Zatem jak sami widzicie, wasze życie jest teraz w moich rękach. To ja decyduję o waszej przyszłości, a wasza przeszłość mnie nie obchodzi. I żebym, kurwa, miał psie gówno wjebać, jeśli skłamię, nie przyjmę tłumaczenia, że coś się wam wymsknęło po koksie czy wódzie, jasne?
Małe, przytulne mieszkanie. Trochę pieniędzy na koncie w zagranicznym banku, gdzie nikt nie zadaje niepotrzebnych pytań a lepkie palce ministra finansów nie mają szans sięgnąć. Czego jeszcze można chcieć od życia? Przydałaby się praca zaspokajająca ambicje, przynosząca radość i dająca poczucie obcowania z ludźmi. Na przykład posada w szkole.
W ten sposób, kosztem wziętej w dwa ognie antykomunistycznej "ekstremy", holowano wiernego neosolidarnościowego partnera z Matką Boską w klapie, z którym można było w przyszłości zawrzeć prawdziwą transakcję epoki - Okrągły Stół i bezkonfliktowe przejście z PRL do postkomunizmu III RP, dla jednych z solidarnościowego styropianu na salony władzy, dla drugich z SB do UOP, z PZPR do SDRP, z Komitetu Centralnego do zarządu banku...
Ci młodzi mają wyprane mózgi. Nawet nie zauważają, że sami są ofiarami banków. "Moja" pani Beatka nawet przed sądem twardo się upierała: "jestem pracownicą banku". W końcu sędzia zapytała ją: "Kto płacił za panią ZUS?", "No, ja sama płaciłam". Chyba dopiero wtedy zrozumiała, że miała własną działalność gospodarczą, że z bankiem była związana luźno, że była kimś od brudnej roboty, kto miał nie zdawać sobie sprawy, że oszukuje niewinnych ludzi.
© 2007 - 2025 nakanapie.pl