Wyszukiwarka

Wyniki wyszukiwania dla frazy "razem jakie", znaleziono 1706

Weź każde wspomnienie, każdą sekundę, każdy dotyk, każdy zapach i każdy dźwięk, każdą iskrę w sercu i szept w uszach, tylko uważaj, żeby nie dotykać: włóż rękawiczki, bo jeśli dotkniesz tego jeszcze raz, już nie zdołasz się uwolnić. Weź każdy kolor i każdą pieszczotę. Zwiąż je razem, ściśnij porządnie i spal, nie patrząc, jak się kurczą i zmieniają w popiół. Potem wyrzuć nawet ten popiół. Właśnie to należy zrobić.
Zamknął oczy i pozwolił, żeby pocałunki przekazały wszystko to, czego nie był w stanie ująć w słowa z powodu uporu lub głupoty.
Delikatnie przygryzł jej wargę: „Przepraszam”.
Odszukał ustami wrażliwe miejsce pod brodą:„Zachowałem się jak idiota”.
Pocałował ją w zagłębienie pod obojczykiem „Pragnę cię”.
Zaczęła oddychać głębiej, drżąc za każdym razem, kiedy muskał ustami jej skórę.
Dotknął ustami jej ucha: „Kocham cię”.
Co mu się przydarzyło? - zadumał się na głos Magnus. - Niech się zastanowię. Ukradł rower i jeździł nim po Trafalgar Square, ani razu nie korzystając z pomocy rąk. Próbował wspiąć się na kolumnę Nelsona i stoczyć z nim walkę. Potem na krótki czas straciłem go z oczu i zanim znowu go dogoniłem, zawędrował do Hyde Parku, gdzie brnął przez Serpentine z szeroko rozłożonymi rękami i krzyczał: "Kaczki, przyjmijcie swego króla!".
-Ona go nienawidziła. Nienawidziła ich obu.
- Mówiła o tym?
- Gorzej, milczała o tym.
- To można milczeć o nienawiści, a pan i tak to wypatrzy?
- Panie komisarzu, w moim zawodzie jestem świadkiem, jak ludzie plują nienawiścią po kilka razy dziennie. (...) Tym większe wrażenie robi, gdy ktoś nienawidzi bez słów.
(...) Nikt nie potrafi bardziej nienawidzić niż ci, którzy przysięgali sobie nawzajem, że póki śmierć ich nie rozłączy... w zdrowiu, w chorobie... i podobne głupstwa.
Mary wtrąciła się zdecydowanym tonem:
– Jak ty to sobie wyobrażasz? Mam zabronić jedynemu synowi odwiedzić mnie i ojca, żeby potajemnie zajmować się córką jego byłej żony? Co mam wymyślić? Że nas nie ma w domu,
że wyjeżdżamy na urlop, w podróż służbową? Mam kłamać?
– Do tej pory nie mówiłaś mu prawdy, więc chyba dodatkowe kilka tygodni nie zrobią ci różnicy. – Leanne od razu pożałowała tych słów, ale było już za późno, by je cofnąć.
Moja miłość do chemii jest pochodną mojej miłości do Nauki. Uważam Naukę całkiem serio za najcenniejsze, co wymyśliła nasza cywilizacja. Osiągnięcia Newtona, Einsteina i Skłodowskiej-Curie w moich oczach przebijają dokonania Mozarta, Szekspira i sióstr Brontë (razem wziętych).
Nie chodzi o to, że nie cenię tych ostatnich - wprost przeciwnie! - tylko o to, że nauka ma znacznie silniejszy wpływ na nasze życie niż literatura czy muzyka.
Za górami, za lasami, niedaleko, ale nie tak znowu, kurrrwa, blisko... miał skowronek młode w gniazdku na ziemi... No bo co - mógł se mieć!
A tu kret spod kretowiska chujowy łepek wysunie i tak do skowronka:
- Spierdalaj ty mi stąd, i to w podskokach... bo cię razem z bachorami podkopię!
Na to skowronek dziób swój zawiesi i do lasu na noc się schroni, i dalej tam ryczeć, ale tak na cały dziób: łęęęę! łęęęęę!
 – Czuję, że wy­two­rzy­ła się mię­dzy nami nić po­ro­zu­mie­nia. I wła­śnie dla­te­go nie chcę od razu iść na ca­łość. Wo­la­ła­bym, że­by­śmy się naj­pierw do­brze po­zna­li. Lu­dzie zwy­kle bu­du­ją re­la­cję, opie­ra­jąc się na sfe­rze fi­zycz­nej. Wy­bie­ra­ją sobie na part­ne­rów osoby, które po­do­ba­ją im się wi­zu­al­nie i są dobre w łóżku. Żeby jed­nak mówić o re­al­nych szan­sach na stwo­rze­nie cze­goś trwa­łe­go, na­le­ży też za­dbać o do­pa­so­wa­nie emo­cjo­nal­ne.
Klęska przerodziła się w wielki triumf. Śmierć jako krok naprzód. Pojąłeś, że sens rosyjskiego życia to odrzucenie poczucia miary. Rosyjska dusza nie zna jej wcale. I to jedyna znana jej bariera. Sens polega na ostentacyjnym ignorowaniu granic. Jeżeli literatura, to od razu przepiękna. Jak rewolucja, to najokrutniejsza. Zwłaszcza dla samych Rosjan. I to jest najważniejszy warunek. Wszystkich na kolana! Ale sami też w błocie, na dnie, w zalewającym duszę szambie.
Z Seulu Pjongjang wygląda jak wiszący nad Półwyspem złowieszczy cień, oddalony o dwieście kilometrów, tak bliski, ale niedający się dotknąć. Po dekadach takiej tęsknoty w narodzie budzi się rozgoryczenie. Ludzie wciąż rozpamiętują stratę, jak nieuleczalną chorobę, nieusuwalny zawód i ból. Mogą się tylko zastanawiać, co się stało z życiem, które mieli razem prowadzić. Dla tych z nas wychowanych przez matki i ojców, którzy doświadczyli takiej traumy na własnej skórze, przerwanie tego rozpamiętywania jest niemożliwe.
- Moim zdaniem- mówił Kłapouchy- to wszystko nie ma sensu. Ja wcale nie chciałem pójść na tę Przy...Poszedłem tylko przez grzeczność. Ale trudno, stało się. A jeżeli jestem szarym końcem tej waszej Przy...- jak to się nazywa- to pozwólcie mi być tym szarym końcem. A jeśli za każdym razem, kiedy zechcę usiąść, żeby trochę wypocząć, będę musiał uprzątać co najmniej z półtora tuzina krewnych-i- znajomych Królika, w takim razie to nie jest żadna Przy...- jak to się nazywa- tylko wielki Bałagan. Ot moje zdanie.
Od dzieciństwa niemal codziennie słyszałem o miłosierdziu, jakim obdarza nas Bóg, i nie mogłem zrozumieć, jak to możliwe, że kochający nas Allah pozwala na to, byśmy głodowali, mieszkali w tak złych warunkach, nie rozumiałem, dlaczego pozwala na łzy mojej mamy, na śmierć moich sióstr, ale wierzyłem w to miłosierdzie z rozpędu. Tak mnie nauczono. Modliłem się pięć razy dziennie, dziękowałem za wszystko, choć nie miałem nic. Prosiłem o pomoc, choć nigdy jej nie otrzymałem. Przepraszałem za swoje grzechy, choć niczemu nie zawiniłem.
Był zwyczaj, że gdy kobieta nakryła skazańcowi głowę chustką
i krzyknęła, że bierze go sobie za męża, uwalniano go.
Pewnego razu mieli powiesić zbója. Stał już pod szubienicą, gdy jakaś kobieta, mocno posunięta w latach, przedarła się przez tłum, nakryła faceta chustką i zaczęła krzyczeć, że bierze go sobie za męża. Koleś zdjął chustkę z głowy, popatrzył na babę, a potem zwrócił się do kata: "Wieszaj, mistrzu Jakubie".
Czasem, kiedy tata nie zachowuje się jak kompletny palant, w chwilach jego największej bezbronności, na przykład kiedy siedzą razem na kanapie, oglądając film, i tata zasypia z brodą na piersi, jego twarz wygląda spokojnie i staro - wtedy Theo czuje przypływ czułości do niego. A potem ojciec się budzi i przełącza się na zwykły gburliwy, nakazujący tryb i wszelkie pozytywne uczucia, jakie Theo miał jeszcze sekundę wcześniej, wyparowują.
- Nie ukrywam, że czas, gdy włosy wpadały, był trudny. Zwłaszcza na początku. Młode osoby chcą mieć poczucie przynależności do grupy, zależy im na tym, by być atrakcyjnym. Ja zaczęłam wątpić w swoją kobiecość. Ludzie potrafią być okropni, ciągle słyszę, że kobieta powinna mieć włosy, najlepiej długie. Pamiętam, jak razem z mamą poszłam do bioenergoterapeutki. Zobaczyła mnie i krzyknęła: Dziecko biedne, przecież ty męża nie znajdziesz!
Wolność musi pociągać za sobą możliwość zła. Dobro moralne zakłada wolną osobę. Innymi słowy: Bóg mógł stworzyć automaty, które zawsze wykonują dobro. Byłyby to jednak zwierzęta, które nie mają rozumu. (…) Dobro przejawia się w działaniu. A to musi być świadome, musi być wybrane. Musi być poprzedzone namysłem. Wszystko to razem należy do istoty racjonalności. (…)Powiedzieć tyle, to stwierdzić, że byt rozumny, który ma czynić dobro moralne, może dokonywać czynów niegodziwych
Większość ludzi nie może zacząć wszystkiego od nowa. (...) Bez całkowitego wymazania wspomnień nie ma mowy o nowym początku, co najwyżej o zmianie. Nawet gdyby spaliło się dom, w którym stało się coś złego, ten dom nadal tkwiłby w naszej pamięci. Przez ostatnich kilka dni Reni wiele razy wyobrażała sobie, że jedzie na pustynię i zamalowuje wyrytego w skale ptaka. Dobrałaby farbę tak, że nikt nie dowiedziałby się o jego istnieniu.
Ale ona wiedziałaby, że ten szkic tam jest pod warstwą farby.
– Co ty tutaj robisz? – zapytałam drżącym głosem, gapiąc się na niego jak na kosmitę.
– Mieszkam, a ty nie powinnaś leżeć w łóżku i oglądać? Albo już spać?
– Eee…eh. Zabrakło mi mojego przenośnego tlenu i idę na stację – powiedziałam, spuszczając głowę.
– Czego? – Jego śmiech odbił się echem.
– No papierosów, a o czym pomyślałeś?
Teraz to oboje zaczęliśmy się śmiać. Winda stanęła i razem wyszliśmy przed klatkę.
Zacząłem przeciskać się przez czterech facetów stojących blisko niej i wtedy ją zobaczyłem. Skulona i zapłakana siedziała pod ścianą. Nie miała na sobie spodni, a bluzka ledwo zakrywała jej drobne ciało. Uniosła wzrok, kiedy usłyszała moje kroki, a na jej twarzy pojawiła się mieszanina różnych uczuć. Od szczęścia i ulgi, po wściekłość i zawiedzenie. Jednak pierwsze uczucia wygrały, bo od razu wstała i biegiem rzuciła się w moje ramiona.
Obsesja. Zaczyna się powoli. Jest niczym pociąg, który rusza ze stacji. Nadal widzisz domyi drzewa, ludzi w oknach i ciemnozielone ciągniki na soczyście zielonych polach. Potem nabiera rozpędu. Domy wciąż są widoczne, ale ludzie za oknami już nie. Kolory zaczynają się rozmazywać, smugi ciemnej zieleni zlewają się i jaśnieją, a ty uświadamiasz sobie, że nie możesz już wysiąść i razem z całym składem wypadniesz z torów.
Obsesja. Zaczyna się powoli. Jest niczym pociąg, który rusza ze stacji. Nadal widzisz domyi drzewa, ludzi w oknach i ciemnozielone ciągniki na soczyście zielonych polach. Potem nabiera rozpędu. Domy wciąż są widoczne, ale ludzie za oknami już nie. Kolory zaczynają się rozmazywać, smugi ciemnej zieleni zlewają się i jaśnieją, a ty uświadamiasz sobie, że nie możesz już wysiąść i razem z całym składem wypadniesz z torów.
Kto z Was lubi grać w chińczyka? Raz, dwa, trzy… Po niemiecku ta gra nazywa się „Człowieku, nie złość się”. Ciekawa  nazwa, biorąc pod uwagę, że grę wyciąga się za każdym razem,  gdy traci się kontrolę nad podopieczną. Gdy ta chce iść do domu,  będąc w domu. Gdy bywa agresywna, zdezorientowana lub po  prostu znudzona. Tak więc nie złość się, człowieku, i zagraj ze  mną w chińczyka! Dla mnie w tamtym okresie chińczyk to był  tylko chińczyk. Dopiero czas pokazał, że chińczyk to aż chińczyk.
Plan ułożył mi się w kilka sekund. Najpierw potrzebowałyśmy zdrowego dziecka, jako dowodu, że Daria nadaje się na dawczynię. Po jego urodzeniu agencja przydzieli jej ważniejszych klientów, da lepsze wynagrodzenie, a ona będzie w stanie odłożyć do skarpety wystarczająco dużo, żeby potem w porę zrezygnować. Podda się procedurze kilka razy, nie więcej /... /W tym czasie ja uzbieram kapitał i stopniowo zaczniemy myśleć o wprowadzeniu Darii do świata modelingu.
Beleth był niesamowicie przystojny. Nie mogłam oderwać wzroku od jego klatki piersiowej. Zmierzwione włosy, tym razem nieułożone w misternego irokeza, opadały mu na czoło. - Skup się na tym, co mówię, a nie na tym, jak wyglądam - zagrzmiał, ale już spokojniej. W jego oczach zobaczyłam błysk rozbawienia. - Znowu podsłuchujesz moje myśli - mruknęłam zła, że mnie przejrzał. - Jak jesteś pijana, to w ogóle ich nie pilnujesz - stwierdził już spokojny i usiadł na brzegu łóżka, oddając mi poduszkę.
Ze wszystkich rzeczy na świecie najbardziej miłosierna jest niezdolność ludzkiego umysłu do skorelowania swojej zawartości . Poszczególne dziedziny nauki, każda ciągnąca w swoim kierunku, jak dotychczas uczyniły nam wielką krzywdę; jednak pewnego dnia zgromadzenie razem całej rozproszonej wiedzy odsłoni tak straszliwe horyzonty rzeczywistości , że albo zwariujemy od tych rewelacji, albo uciekniemy od śmiertelnie groźnego świata w spokój i bezpieczeństwo nowych mrocznych wieków.
Dwa razy to zrobił, a już taki był śpiący, że Cora mówi, że na twarzy to wyglądał, jakby kawał czasu leżał zakopany w ziemi i teraz go wykopano, aż wreszcie ją włożyli do środka i zabili wieko gwoździami, tak że już jej nie musiał otwierać okna. A na drugi dzień rano znaleźli go w koszuli śpiącego na podłodzie jak padły wołek, i wieko całe było podziurawione. W dwóch miejscach świder wszedł jej w twarz.
Weszli do środka i zbliżyli się do wolnej kasy. -Trzy razy mielone świńskie racice - czarująco uśmiechnął się Net. - Z emuglatorami, w papce z benzoesansu sodu i glutaminianu potasu polanego utwardzonymi tłuszczami z dodatkiem wypełniacza, spulchniacza i aromatu ponoć identycznego z naturalnym. Dziewczyna za kasą wolno wydukała: -Nie mamy czegoś takiego. -Macie, macie - zapewnił ją Net. - Nazywacie to cheeseburgerem. Trzy poprosimy na wynos.
Tym razem Brudna Elka zacisnęła zęby, dając znak,że nie ruszy więcej brodą, jeśli nie doczeka się kolejnej porcji trunku. Dodger bez trudu czytał jej w myślach; w końcu nie było ich wiele. Zadzwonił monetami w kieszeni-to międzynarodowy język-i na okrągłym obliczu Elki pojawił się kolejny błysk myśli. -ciekawostka z tym powozem: gdy odjeżdżał, strasznie skrzypiało mu koło. Właściwie to kwiczało jak zarzynany prosiak. Słychać je było jeszcze z daleka.
- Baranie, do niczego w życiu nie dojdziesz, ty kaleko, łamago jeden - krzyczał, kiedy coś nie szło po jego myśli. Podnosił rękę, otwierał dłoń, a któregoś razu złamał mi nos, aż poczułem na wargach krew, a dodam, że nie miałem prawa krwawić, nawet jakby mnie rozpłatał jak półtuszę wieprzową czy dłoń swą w bok mój włożył i wyjął ją potem z fragmentem wnętrza mego ze ścierwem, z sercem, żołądkiem, wątrobą czy jelitami.
Camille tysiące razy w życiu potrafił wczuć się w emocje ludzi, którzy dopuścili się zbrodni w afekcie. Takich, którzy zamordowali bez premedytacji, pod wpływem gniewu, zaślepienia. Mężczyzn, którzy udusili żonę, żon, które zadźgały męża, synów, którzy wypchnęli ojca przez okno, ludzi, którzy strzelali do swoich przyjaciół, którzy zamordowali syna sąsiada; aresztował takich dziesiątki i teraz szuka w pamięci przypadku inspektora policji, który z broni służbowej oddałby strzał prosto w czoło sędziego.