“Gdyby królowa Jadwiga żyła dłużej i miała z Jagiełłą syna, Polska zapewne byłaby normalną monarchią, gdzie władcy następują po sobie na mocy powiązań rodzinnych.”
“Marzena stała jeszcze przez chwilę, zastanawiając się, czy Jadwiga faktycznie jest taka cnotliwa, czy to może tylko cicha woda, która spokojnie drąży brzeg, aby w odpowiednim momencie przerwać tamę i wylać się szerokim potokiem na okoliczne pola.”
“Przeżyłam z nią, pod jej dachem, 25 ostatnich lat jej życia i na wezwanie wielu osób chciałabym je opowiedzieć bardzo prosto, jak proste i jasne było to nasze życie pod kochanym hruszowskim dachem.”
“Jadąc koleją, spotykało się pociągi całe wiozące błękitnych chłopców, twarze się rozjaśniały, kiedy na ulicach mijały nas przeciągające błękitne oddziały, a generała Hallera, spotykanego często, każdy witał promiennym uśmiechem!”
“Dom hruszowski umiał w razie potrzeby rozszerzać swoje ściany i serce i miewaliśmy w tych pierwszych latach różnych przygodnych domowników.”
“Wspomniałam już o tym, że często przyjeżdżali do nas nieznajomi ze świata, chcący Rodziewiczównę osobiście poznać, a wiedziano już, że każdego przyjmowała sercem całym i gotowa była zawsze usłużyć i pomóc, tym bardziej jeżeli to było złączone z usługą dla polskiej sprawy.”
“Ale tymczasem życie w hruszowskim domu płynęło tak zgodnie, przy takiej pogodzie ducha, że lata mijały niepostrzeżenie, bo nam ludziom szczęśliwym godziny życia głośno nie biły i mijały za prędko.”
“Wisiały też na ścianie hruszowskie przykazania domowe, spisane ręką Rodziewiczówny i "obowiązujące wszystkich dłużej niż trzy dni w tym domu przebywających".”
“Dobrze było żyć w tym kochanym pogodnym domu!”
“Ducha żarem, serca miłosierdziem, hojną ofiarnością, mocą żywego i pisanego słowa służyła sprawie Bożej i umiłowanej Polskiej Macierzy.”
“Na czyjąś uwagę, że niektóre narody dzięki swym kompromisom mają zamożność i kraj niezniszczony, odpowiedziała:
"Niechże choć w jednym narodzie zostanie zachowana po dawnemu pojęta idea rycerstwa i honoru, niech choć jeden naród wyżej ceni honor od dobrobytu".”
“Poeta rzuca nagrzany słońcem owoc o miękkim miąższu. Nadstawcie dłonie; wychylcie serca, zanim. zatopicie w nim zęby. (Wieczór poetycki w Bukareszcie)”
“Wykręcił numer do połowy, kiedy do jego gabinetu ktoś wszedł. Była to Jadwiga Telak. (…) Kiedy wyciągnęła z torebki papierosa, o mało nie parsknął śmiechem. Jak to szło? Ze wszystkich zawszonych biur, wszystkich niedopłaconych prokuratorów tego zepsutego miasta, ona musiała przyjść akurat do mnie.”
“Moja miłość pogłębia się z dnia na dzień, chociaż broniłem się przed tym uczuciem.”
“Wdzięczność, to piękne uczucie; tylko zacne serce potrafi być wdzięcznym.”
“Dozwolone jest to wszystko, co jest dobre, piękne i szlachetne.”
“Szczęśliwi ludzie są zawsze dobrzy, ale dobrzy ludzie nie zawsze są szczęśliwi.”
“Dobra wola uszlachetnia każdy czyn.”
“Czasem w drobnych uczynkach objawiają się wzniosłe myśli...”
“Utrzymuje się u nas w narodzie legenda, że największymi pieniaczami była u nas szlachta, ale my adwokaci wiemy, że gdyby przyszło do konkurs...”
“Anthony spał na podłodze z głową na pluszowym misiu Krzysia, blokując wejście do sypialni. W dłoni trzymał rękojeść nieznanej Feliksowi broni zanurzonej w całości w szerokim czarnym pokrowcu. Otworzył jedno oko na odgłos ich kroków, ale natychmiast je przymknął. Dopiero, gdy przez zmrużone powieki rozpoznał osoby, powiedział: - Nikt Anthonego nie zaskoczyć, Anthony spać, a wszystko słyszeć i widzieć. - Możesz komuś krzywdę tym tasakiem zrobić – powiedział Feliks. – Gdzieś ty to znalazł? - Anthony nie znaleźć tylko kupić za pięć naira na kasuwa. Jutro uczyć Krysio, jak tym machać, żeby głowę odciąć od złodzieja. Kiedy spotkać Tuarega, Anthony kupić miecz. Dał się wreszcie namówić, aby pójść do domu, gdy mu Zasadny obiecał, że dziś Krzysio będzie spał w dużym łóżku z rodzicami. Na wszelki wypadek broń zostawił Zasadnemu. Zanim odszedł, poinstruował go, jak należy tym „machać, aby głowę odciąć od złodzieja”. - I masa nie myśleć długo aż sam być bez głowa, masa od razu wiedzieć, która ma zostać.”
“Feliks usiadł na najbliżej stojącym krześle. Nie, tego się nie spodziewał. Oczy czterech młodych ludzi pracujących przy stole i pięciu stojących obok wpatrzone były teraz w niego. Nikt nie wydawał się zaskoczony tym, co usłyszeli, jedynie on. Wszyscy wyglądali jednak na szczerze zaniepokojonych. Zrozumiał: zaniepokojeni, że teraz i on wie. Oto największa tajemnica plemienna skrywana przed białym człowiekiem: sposób wyznaczania ofiary spośród własnej społeczności została mu ujawniona. Przy pozostałych stołach najwyraźniej zorientowano się, że coś niezwykłego musiało się zdarzyć, bo na sali zaległa cisza. Trwało chwilę zanim Feliks otrząsnął się z pierwszego wrażenia. Wstał, przeszedł przez salę, wziął krzesło, postawił na podium. Już wiedział, co zrobi.”
“Nieznajomy patrzył na niego przenikliwym wzrokiem. - I tak, i nie – odparł – Jestem lekarzem i księdzem, czarownikiem i jasnowidzem. Przepowiadam przyszłość i odczytuję przeszłość. Feliks uśmiechnął się: - Na tym ja się już nie znam – mruknął. - Domyślam się, pan jest profesorem i pracuje na tutejszym Uniwersytecie - odpowiedział człowiek o kulach. - A ja pana mogę wprowadzić w inny świat, gdzie ślepi zaczynają widzieć, a głusi słyszeć. - A jak pan leczy ślepotę? – zainteresował się. - Za tymi skałkami jest jeszcze jedna szopa. W niej urządziliśmy świątynię, na miejscu- dawnych wykopalisk archeologicznych. Podobno znajdowano tu stare skorupy, drogie kamienie. Cudowne, czarne, uzdrawiające minerały. Im właśnie tutejsze źródło zawdzięcza cud uzdrawiania. Niech pan przyjdzie wieczorem. Ta niespodziewana propozycja zaskoczyła Feliksa. Zastanowił się. - Może i przyjdę. A jak jest z tymi ślepymi? Jak ich pan leczy? - Uzdrawiam – poprawił nieznajomy. - Nie leczę, tylko uzdrawiam. To różnica. Jak powiedziałem, w świątyni jest cudowne źródło. Sam je odkryłem i potem jeszcze pogłębiłem. Przyszła kiedyś do mnie ślepa kobieta i błagała o pomoc. Oczy miała tak zaropiałe, że od much nie mogła się opędzić. Prowadził ją wnuczek. Jak pan na pewno zauważył, tu chodzi dużo ślepców prowadzanych przez dzieci. Ślepcy opierają ręce na ich ramionach i tak oboje wędrują kilometrami. Przeważnie do miasta na żebry. Wielu się nie leczy, bo po co? Wtedy nie da się już żebrać. Skoro nie jesteś ślepym albo trędowatym, nikt ci nic nie da.”
“To, co powiesz, niczego nie zmieni. - Może zmieni pana myślenie. - Prawdę mówiąc. w ogóle o tym nie myślę. może jestem trochę ciekaw – przyznał szczerze. – To wszystko. - Dlatego właśnie powinien pan wiedzieć. Przynajmniej zmieni tyle, że nie będzie pan już ciekaw, bo będzie pan wiedział. Wysunęła rękę z jego dłoni. Ten gest, ton i te słowa wydały mu się podbarwione ironią. - Tak, miałam zamiar zostać prostytutką, gdy tam szłam. Nawet sobie myślałam, że jeśli ktoś taki, jak na przykład pan, będzie się tym gorszył, to trudno. Zarabiać sprzątaniem, jak robiłam w szkole, nie udałoby mi się; studia medyczne są zbyt czasochłonne. Wolę tak zarabiać, niż nie zostać lekarzem, myślałam. Wtedy po raz pierwszy zdałam sobie sprawę, że mogę nie zostać lekarzem, że tak się może stać. One, te dziewczyny, wyrzuciły mnie ze swego terenu. Zorientowały się bardzo szybko, po co przyszłam. Nie zostałam prostytutką tylko przez przypadek. Zamilkła na chwilę. Gdy znów zaczęła mówić, ton głosu miała łagodniejszy. - Nie wiem, czy zrobiłabym tak jeszcze raz, ale wtedy zrobiłam i to się liczy. To właśnie chciałam panu powiedzieć. Potem spotkałam Poradnego. Ale to też była prostytucja. Płacił mi tyle, że szybko uzbierałam na pokrycie kolejnego semestru. Milczał. Mówi, jak prokurator, pomyślał. Zimno, ostro, bez cienia współczucia, jakby o kimś obcym, nie o osobie. Oryginalny sposób spowiedzi.”
“W środku był już tłum ludzi, ale stale jeszcze przybywali nowi. Wszyscy byli odświętnie ubrani, nie tylko kobiety, również większość mężczyzn miała kolorowe stroje. Byli jedynymi białymi w tym towarzystwie. Poprowadzono ich przez cały kościół aż do ołtarza. Nie był to zwykły ołtarz, od biedy mógł imitować styl barokowy z masą zaokrąglonych kształtów. Wszystko błyszczało kolorami złota, srebra i żółci. Wśród tych zakamarków, wypukłości i przepastnych nisz można było zauważyć fotografie ludzkich postaci. Drgały w świetle migocących, gęsto porozstawianych przy ołtarzu świec i robiły wrażenie, jakby i one poruszały się, wydłużały, to znów skracały, wykrzywiały, jednym słowem żyły własnym życiem. Zasadny pociągnął Feliksa wskazując boczne drzwi.”
“Trudno zmusić usta do milczenia, kiedy serce rwie się, by krzyczeć.”
“Czekanie na szczęście jest bardzo miłym uczuciem, zwłaszcza gdy się wie, że ono przyjdzie na pewno.”
“A dzieci potrzebują rodzinnego ciepła jak rośliny słońca; w przeciwnym razie rosną z trudem.”
“Gdy bieda puka do drzwi, miłość ucieka przez okno.”
“- Do kolacji musi pani sobie dać radę sama. Życzę pani, aby ten czas się nie dłużył.
- Nigdy się nie nudzę, kiedy jestem sama.
- Jest pani wówczas w najlepszym towarzystwie.”