Wyszukiwarka

Wyniki wyszukiwania dla frazy "sily z stan", znaleziono 21

Musisz być silna, nigdy nie wiesz, jak silna jesteś, dopóki siła nie stanie się twoją słabością.
Nigdy nie wiesz, jak silny jesteś, dopóki bycie silnym nie stanie się jedynym wyjściem, jakie masz.
Stan zapalny kojarzy się zwykle z miejscowym zaczerwienieniem, obrzękiem tkanek i bólem. Owszem, silny miejscowy stan zapalny właśnie tak się objawia.
Człowiek jest silny w takim samym stopniu, w jakim jest w stanie wybaczyć tym, którzy go zranili. Człowiek jest słaby w takim samym stopniu,w jakim nie jest w stanie wybaczyć.
Kiedy kochasz kogoś szczerze, nic nie jest w stanie tego zmienić. Nie można przestać czuć tego, co jest tak silne i obezwładniające, z dnia na dzień.
"Miłość to też nie złota klatka. To również nie przemoc. Miłość to wolność, uśmiech na twarzy, tak  silne pragnienie bliskości drugiej osoby, że nie jesteś w stanie nad nim zapanować."
Tym razem bycie silną oznaczało, że stanie na nogi sama, z dzieckiem na rękach. Była to samotna pozycja, nawet jeśli wydawała się słuszna. Julia była przecież dorosła, była matką.
Napoleon bierze głęboki oddech i robi powolny wydech. To stanie się jutro o siódmej. Jest podekscytowany, ale będzie dzielny. Silny. Dla matki na Korsyce, ponieważ ojciec nie żyje.
Nasze emocje są niezwykle silne. Nie jesteśmy w stanie kazać im zniknąć ani nie powinniśmy tego chcieć. Jednak możemy i powinniśmy próbować zauważyć sytuacje, w których emocje zaburzają ocenę.
Walka z bólem jest jedną z najsilniejszych walk jakie przyjdzie Ci stoczyć. Ale każde uderzenie stanowi dla Ciebie kolejny stopień do tego, aby nie bać się niczego. Aby być coraz silniejszym. Rozumiesz to?
Lekarz zatrzasnął notes.
- Wiem, że to wszystko musi być dla ciebie przerażające, ale
postaraj się zachować spokój. Silne emocje tylko pogorszą stan
zapalny.
Wbiła w niego wzrok.
- Stan... co takiego?
- Zapalenie mózgu, panno Scrivener - wyjaśnił cierpliwie.
–-To częsta przypadłość wśród kobiet, które czytają powieści.
"Przywykliśmy do życia w silnie stechnicyzowanym społeczeństwie, przez co nie potrafimy pogodzić się z tym, że zdarzają się jeszcze dziedziny, o których nie mamy bladego pojęcia. Których nie jesteśmy w stanie rozebrać na czynniki pierwsze, nazwać i sklasyfikować. Na przykład człowiek. "
-Ale skoro superinteligencja stanowi także zagrożenie dla egzysencji, to dlaczego w ogóle ją budujemy? [...]
-Bodźce do jej rozwijania są zbyt silne. Korzyści finansowe, produkcyjne, militarne. Wojny będą wygrywać wojska w dużej mierze złożone ze sztucznych inteligencji.
Uderzył ją tylko parę razy, zawsze w stanie silnego wzburzenia, które sama wywołała. Sprowokowała go, więc wina leżała po jej stronie. Ba, nawet nie nazywała tego przemocą, biciem, znęcaniem, za każdym razem był to tylko "incydent". W tym słowie kryła się niewinność, delikatność i sporadyczność.
Ludzie, wzięci jako masa, wykazują silną tendencję, by wszystko spłaszczać i rozumieć najprościej, jak się da, stają się niechętni czy wręcz wrodzy wszystkim tym, którzy nie chcą rezygnować ze swych wyższych aspiracji. Tłum będzie oklaskiwał tego, kto stanie się wyrazicielem jego niskich i pospolitych potrzeb, a pogrąży tego, kto szuka własnej drogi, siłą rzeczy od opinii tłumu niezależnej.
Już wtedy, między rokiem 1991 a 1994, bo tak datowane są nagrania, próbowała zrozumieć, o co Kaczyńskiemu i innym chodzi. Poświęciła mu bardzo dużo czasu, może już wiedziała, że w przyszłości stanie się czołową postacią w państwie. Przecież to jej powiedział, mając czterdzieści pięć lat, że chciałby być emerytowanym zbawcą narodu, szefem silnej, bardzo wpływowej, rządowej, współtworzącej albo tworzącej rząd partii.
Trzymali mnie na intensywnej terapii trzy dni. Pierwszej nocy przyszedł młody lekarz. Stał nade mną i obserwował te wszystkie szalejące zygzaki na monitorach, a ja się dopytywałam, czy za dwa dni będę w stanie zaśpiewać Carmen. Patrzył na mnie, jakbym z księżyca spadła. Byłam na silnych lekach i dopiero drugiego dnia uzmysłowiłam sobie, że jestem na OIOM-ie.
Moje życie nie jest łatwe. Zawsze chciałem mieć przy sobie kogoś, kto byłby w stanie
mnie wysłuchać i zapewnić, że mam prawo czuć się tak, a nie inaczej. Nie potrzebuję bohatera,
który rozwiąże moje problemy – jestem wystarczająco silny, by sam sobie z nimi poradzić.
Chcę tylko ciepła zaufanych ramion. Bezpieczeństwa. Miejsca, gdzie mógłbym zdjąć swoją
maskę i pokazać prawdziwą twarz.
Każdy człowiek nosi w sobie jakiś motyw, temat, który kształtuje partyturę i melodie jego życia. Najczęściej ten motyw jest silnie spleciony z pochodzeniem, rozciąga się później na całe życie i nabiera mocy. Człowiekowi nie udaje się od niego uciec, nieważne jak bardzo się stara o to, by przynajmniej przybladł. Niektórzy ludzie są doskonale świadomi tematu swojego życia, przynajmniej w pewnych jego fazach, inni z kolei nie, często dlatego, że nie są w stanie się do tego przyznać. I często jakiś drugi motyw współgra z tym pierwszym i nadaje mu wyjątkową, osobista nutę.
Otworzył oczy. Snape patrzył na niego z przerażeniem.
- Chroniłeś go, utrzymywałeś tak długo przy życiu tylko po to, by umarł we właściwym momencie?
-To cię tak szokuje, Severusie? A ilu ludzi umarło na twoich oczach?
- Ostatnio tylko ci,których nie byłem w stanie ocalić- odparł Snape,wstając.
- Wykorzystałeś mnie.
- To znaczy?
- Szpiegowałem dla ciebie,kłamałem dla ciebie, narażałem dla ciebie życie,a wszystko to robiłem , by zapewnić bezpieczeństwo synowi Lily. A teraz mówisz mi, że hodowałes go jak prosiaka na rzeź...
- To bardzo wzruszające, Severusie- powiedział z powagą Dumbldore.- A więc w końcu dojrzałeś do tego, by przejmować się losem tego chłopca?
- Jego losem?-wykrzyknął Snape.- Expecto patronum!
Z końca jego różdżki wystrzeliła srebrna łanai. Wylądowała na podłodze, przebiegła przez pokój i wyskoczyła przez okno. Dumbldore patrzył, aż jej srebrna poświata znikła w ciemności, a potem odwrócił się do Snape'a. Oczy miał pełne łez.
-Przez te wszystkie lata?...
-Zawsze.
Serce zatrzepotało jej w piersi niczym spłoszony ptak. Nie myliła się! Była obserwowana! Na stromym, skalnym szczycie urwistego nadbrzeża stał jakiś mężczyzna. Było w jego postaci coś tak niezwykłego, tajemniczego i jednocześnie władczego, że aż zadrżała. Patrzył wprost na nią, czuła to wyraźnie, mimo że nie widziała jego twarzy, bowiem odziany w długi, czarny płaszcz, ukrywał swe oblicze pod głęboko nasuniętym na głowę kapturem. Stał nieporuszenie, jedynie silny wiatr szarpał wściekle połami jego długiego okrycia. Był bardzo wysoki, co rzucało się w oczy nawet z tej odległości. Nagle ogarnął ją prawdziwy strach. Czuła, że patrzy on jej prosto w oczy, a przecież twarz miał skrytą w cieniu kaptura. Przejęta lękiem chciała jak najszybciej odsunąć się od okna. Ku swemu przerażeniu odkryła, iż nie jest w stanie tego uczynić. Jakaś tajemnicza siła trzymała ją w miejscu. Nie umiałaby tego wyjaśnić, ale nie miała wątpliwości, że to mężczyzna ze wzgórza nie pozwala jej odejść. Jakby tego było mało, nagle poczuła, iż on zna jej myśli, wie o jej strachu. Gdy usłyszała, gdzieś we własnej podświadomości, płynące od niego słowa, bez wątpienia przeznaczone dla niej, z trudem łapiąc oddech w piersi, czuła iż jest blisko omdlenia.
© 2007 - 2024 nakanapie.pl