Wyszukiwarka

Wyniki wyszukiwania dla frazy "sobie spadnie i", znaleziono 116

- Mówi się, że przyjaźń jest jedną z najszlachetniejszych wartości, która pomaga kształtować wnętrze ludzi. Szlifuje je niczym diament. Jednak w pewnej chwili zapomina się, że to nie innych mamy zmieniać, ale siebie samych, i dopiero dzięki temu być wsparciem dla innych...
Czasem zdarzają się tacy ludzie, których wyjątkowość jest bardziej widoczna niż u innych. Ale to nie oznacza, że są oni bardziej interesującymi osobami, bo takich nie ma. Każdy z nas ma tyle samo wyjątkowości w sobie.
Każdy ma w sobie tyle samo wyjątkowości i piękna, tyle że inaczej ujętych, inaczej się przejawiających.
Czasami warto zaryzykować i być może zyskać jeszcze więcej, aniżeli stracić wszystko.
To, że nie potrafimy zapanować nad czasem, nie oznacza, że nie możemy go dobrze wykorzystać.
Bo miłość to nie ślepe zapatrzenie w jedną osobę, ale spoglądanie we wspólnym kierunku.
Gwiazdy są wszędzie. Jak wielki jest kosmos, tak wiele jest gwiazd.
Jeśli słowa innych potrafią ranić, to myśli kłębiące się w głowie człowieka mogą zabić.
Musimy ocalić każdą chwilę, którą mamy...
"Anna zauważyła inną pościel, Black senior był przebrany i ogolony. Ale pozostał tym samym, leżącym bez ruchu ciałem "
Umieszczone w mitologicznych realiach Exodusu zalecenie świętowania Paschy zdradza swe powygnaniowe pochodzenie. Zawarte tu przepisy ustalają zasady rytualne święta, które zmieniają wcześniejszą Paschę odbywaną w Jerozolimie pod przewodnictwem króla.
Miłość jest mgłą, która wytwarza się w głowie. Jeśli owa mgła opada na dół - na serce - następuje pogoda życia; jeśli pozostaje w głowie - pada deszcz łez.
(...) kiedy wiatr dmie, woda podnosi się i szumi, a kiedy dąć przestanie, opada i cichnie. Uciszysz się i ty we własnej chacie, na jednym miejscu siedząc, uciszysz się...
Życie toczy się dalej. To dobrze, prawda? Płomień gniewu opada i powoli przygasa. Rany się goją. Kiedy jednak pozwalasz, żeby tak się stało, umiera też część twojej duszy.
Ryle próbuje zamknąć mi usta swoimi.
Gryzę go w język.
Uderza mnie głową w czoło.
W jednej chwili cały ból ustępuje, a na mnie opada całkowita ciemność.
Kolejny dzień lało jak z cebra. Dla mieszkańców Zabrzeźna nie było w tym nic dziwnego, bo w ich miasteczku roczna suma opadów biła na głowę średnią krajową, a niektórzy twierdzili, że nawet światową.
Musisz wiedzieć jedno: ta twoja twarz to błogosławieństwo, a nie przekleństwo, jak myślisz. Wreszcie opada zasłona i dowiesz się prawdy: kto jest kim i co rzeczywiście myśli. Już nie będzie udawania i kłamstw. To dobre, choć bolesne.
Mężczyzna z pistoletem klepie Adriana w ramie. On odwraca się powoli w lewo i gdy znajdują się twarzą w twarz, mężczyzna znowu przyciska mu do twarzy śmierdzącą szmatkę, a on się krztusi. Potem opada na siedzenie, po jego brodzie spływa strużka śliny.
Lecz w wielkim, mrówczo licznym tłumie znienacka opada najmężniejsze serca poczucie samotności. Wprawdzie Jugosłowianka wspiera Polkę, staruszka obejmuje młodą dziewczynę i lubi, żeby ją nazywać babcią – lecz to poczucia samotności nie głuszy. To je pogłębia. Człowiek jest sam.
"Nie trzeba przypominać tych wszystkich ludzi, którzy "odchodzą z ziemskich ścieżek", (bo zostali z nami na każdym kroku).są przecież nadal w WIELKIEJ DUSZY ŚWIATA, bo wszyscy jesteśmy Jej fasetami i kiedy iluzja materialnej "zasłony" z naszych oczu opada, istnieje jedna Świadomość, NIE JESTEŚMY JUŻ ODDZIELENI".
Trzydzieści dziewięć lat to idealny wiek dla mężczyzny. Ludzkie istnienie zamknięte w swej najdoskonalszej formie. Kobietę w okolicach czterdziestki zaczyna naznaczać biologiczne zmęczenie, skórę stygmatyzują przebyte ciąże, porody, karmienia. Wszystko więdnie, rozciąga się i opada. Tymczasem mężczyzna wtedy rozkwita.
Ja miał­bym iPad na biur­ku i wi­dział­bym każde żą­da­nie go­ścia, któ­rym mógł­bym się zająć. Z tego, na ile się zo­rien­to­wa­łem, moja rola spro­wa­dza­ła­by się do od­gry­wa­nia osła. Za­miast roz­ma­wiać z go­ść­mi, mia­łem apor­to­wać i przy­no­sić. Więk­szość próśb, któ­ry­mi bym się zaj­mo­wał, miała tra­fiać przez sys­tem iPa­dów do kwa­te­ry odźwier­nych.
- Mój tata zawsze powtarzał, że należy być dumnym z tego, kim się jest. Zrobił w życiu mnóstwo szalonych rzeczy, na przykład lubił nosić bardzo głupie czapki. Wspinał się po skałach przez cały rok, nawet podczas opadów śniegu. Zanim umarł, powiedział mi, bym nie pozwolił nikomu mówić, że nie powinienem być taki, jaki jestem. Jedyną osobą, która może to ocenić, jestem ja sam - mówi Zack, ściskając swój kamień.
Zimowa noc panoszy się za oknem, wybałusza czarne ślepia i ze zdumieniem spogląda na ludzi. Maskami otula domy, a jej aksamitne stopy w czarnych kaloszach bezszelestnie suną po świecie. Niebo opada na wysokość wyciągniętej ręki. Boję się, że może mi spaść na głowę. Gwiazdy w bezkresnej przestrzeni — malutkie perełki — straszą swym blaskiem. Całun zaległ na świecie, chociaż biała ziemia iskrzy się kryształkami lodu. Ale wszystko, wszystko na nic w porównaniu z okrucieństwem czarnej lutowej nocy.
Szykuję sama śniadanie. Podaję tabletki. Raz,  dwa, trzy… Toczą się tabletki, toczą… Helga patrzy na mnie 
i mówi: „Wczoraj były inne”. Oczy wychodzą mi z orbit. Szczęka opada. Podchodzę do Helgi. Toczę tabletki. Raz, dwa, trzy…  Mówię: „Takie same, takie same”. W odpowiedzi teoria spiskowa,  że chcę ją otruć. Dar przekonywania, próba wzbudzenia zaufania, rezygnacja… Nagle ulga! Podopieczna odzyskuje na chwilkę  zdrowy rozsądek. Połyka tabletki i pyta, gdzie tu jest recepcja.  Chce zapłacić za pobyt w pensjonacie. Witaj, Demencjo!
Jak wszyscy poeci natury, pogrążony byłem w głębokiej niewiedzy. Pragnąłem kochać piękne kwiaty, piękne dale i nawet piękne twarze jedynie dla ich urody.
... Aż nadszedł dzień, kiedy spostrzegłem, że stoję przed lustrem, i obejrzałem się za siebie. Zobaczyłem wówczas źródło świateł i form, świat głębokich, rozumnych i czystych archetypów.
I umarła wówczas kobieta, która we mnie żyła. Ofiarowałem jej jako grobowiec całe jej królestwo, naturę. Pogrzebałem ją w najskrytszym ustroniu zwodniczego ogrodu, tam gdzie spojrzenie księżyca wiecznych obietnic rozprasza się wśród liści i opada na uśpione po tysiąckrotnych stopniach słodyczy.