Wyszukiwarka

Wyniki wyszukiwania dla frazy "spotkac siebie", znaleziono 112

- Kup mi piwa, Śpiący na Drzewie. - słyszę skrzypiący, zrzędliwy głos.
- Miło cię widzieć, Kruczy Cieniu. Co, kiepsko interes idzie?
- Nie, ale skoro cię już spotkałem, to niech będzie z tego przynajmniej jakaś korzyść.
- A co ja zyskam poza tym, że zmarnuje się trochę tego kiepskiego piwa?
- Kiedy głupi spotka mądrego, zawsze ma z tego pożytek. Ludzie mogą pomyśleć, że może ma trochę rozumu, skoro z mądrym siedzi.
- To znowu korzyść dla ciebie.
Jest taki moment w życiu - kiedy osiągniemy pewien wiek i zobaczymy przed sobą swoją przyszłość - że musimy podjąć decyzję. Bez względu na to jakie spotkały nas krzywdy, bez względu na pustkę czy rany musimy znów stać się całością, bo zbliża się ten moment.
Nadszedł czas, by odpuścić.
Wiem, jak szybko miłość potrafi rozsypać się w proch. W jednej chwili jesteś szczęśliwy i zakochany i świat wydaje się piękny. Myślisz, że nie może cię spotkać nic złego. I nagle przeżywasz katastrofę.
Nie pozwól, by lęk dyktował ci, co masz robić. Raz jest dobrze, raz gorzej, a niekiedy naprawdę paskudnie, ale wszystko przemija. Jeśli znowu spotka cię coś złego, pamiętaj, coś dobrego już czeka za progiem.
(...) nigdy się nie spotkają i Lisey się boi, że to także przedsmak śmierci, miejsce, gdzie mogą być sny, ale nie miłość. Nie dom, nie dłoń trzymającą cię za rękę, kiedy ławice ptaków krążą na tle ciemnofioletowego nieba u kresu dnia.
Dokonujesz własnego wyboru – odezwał się, gdy chłopak nacisnął klamkę, uchylając drzwi. – Jednak muszę cię ostrzec. Gdy wyjdziesz stamtąd, nie będziesz już nigdy tym samym człowiekiem… Spotkasz tam kogoś, kto raz na zawsze, odmieni twoje życie.
Zdał sobie sprawę, że właśnie tak wygląda życie. Że wśród paru osób, które chcą Cię oszukać, wykorzystać - jest na pewno przynajmniej jedna, która naprawdę potrzebuje pomocy. I nie wolno jej ominąć, bez względu na to, ile razy nam się zdarzają spotkania z tymi innymi.
Kiedy rozmawiamy z ludźmi, ci wkładają dużo wysiłku w interpretowanie tego, co mówimy. A komputery nie. Wyłapują nasze najdrobniejsze błędy, co do jednego i wymachują nam nimi przed nosem, aż je naprawimy. To się odbija na naszym umyśle i na osobowości. Kiedy spotkasz kodera masz przed sobą osobę, której codziennym podstawowym doświadczeniem są niekończące się porażki i skrajna frustracja.
A może chodzi o samą naturę przyjaźni i intymnego związku. Tworząc z kimś związek, masz świadomość, że to może się skończyć. Możecie się od siebie oddalić, spotkać kogoś innego albo po prostu się odkochać. Jednak przyjaźń nie jest grą o wszystko albo nic i dlatego zakładasz, że będzie trwała wiecznie, zwłaszcza jeśli to stara przyjaźń. Traktujesz jej trwałość jako coś oczywistego i może właśnie to stanowi o jej wartości.
A może chodzi o samą naturę przyjaźni i intymnego związku. Tworząc z kimś związek, masz świadomość, ze to może się skończyć. Możecie się od siebie oddalić, spotkać kogoś innego albo po prostu się odkochać. Jednak przyjaźń nie jest grą o wszystko albo nic i dlatego zakładasz, że będzie trwała wiecznie, zwłaszcza jeśli to stara przyjaźń. Traktujesz jej trwałość jako coś oczywistego i może to stanowi jej wartość.
Księżycowi żeś podobna, jak wierzbowa gałąź wiotka,
Ambry woń rozsiewasz wokół, a wejrzenie masz gazeli.
Smutek w moim sercu gościł, pókim oto cię nie spotkał.
Gdy odchodzisz - smutek wróci, bym się bez ciebie nie weselił.
- Spodziewasz się kłopotów? - spytał.
Gilan położył mu dłoń na ramieniu.
- Zawsze należy się ich spodziewać - odpowiedział. - Możesz mi wierzyć, jeśli
spodziewasz się kłopotów niesłusznie, nie spotka cię rozczarowanie. A jeśli słusznie,
pozostajesz w gotowości. Wtedy łatwiej sobie z kłopotami poradzisz.
W ciągu kilku napiętych lat zdołałam zostać snobką na każdej płaszczyźnie: rasowej, kulturowej i intelektualnej. Byłam burdelmamą i uważałam się za moralnie lepszą od dziwek. Byłam kelnerką i wierzyłam, że jestem mądrzejsza od obsługiwanych przez siebie klientów. Byłam samotną matką bez ślubu i żyłam w przekonaniu, że mam więcej swobody niż spotkane przeze mnie mężatki.
Wyłuskiwali się z bielizny, a wraz z nią opadały z nich płyty zbroi, fiszbiny gorsetu, pękały skorupy nieufności, kolczugi wyobrażeń, aż spotkali się w połowie drogi, na ziemi niczyjej, między jej palisadą a jego ostrokołem, nadzy, bezbronni i zadziwieni. Doprowadzili się nawzajem do śmiechu, płaczu i krzyku, otulili i wypełnili się sobą, w sobie się zapomnieli.
„Jeśli drzwi nie zamkniesz w porę, szeptać zacznie ktoś wieczorem.
Jeśli na dwór wyjdziesz sam, złego pana spotkasz tam.
Jeśli okno uchylisz choć trochę, pukanie w szybę usłyszysz przed zmrokiem.
Jeśli jesteś sam i miewasz się źle, pan Szeptacz na pewno odwiedzi cię . „
Do tej pory uważała, że najstraszniejsze rzeczy już ją spotkały. Podobnie sądziła uciekając z domu, i dwukrotne się pomyliła, gdyż właśnie zrozumiałą, że najgorsze miało dopiero nadejść. Dotarł do niej jeszcze jeden wniosek, równie tragiczny, jeśli nie tragiczniejszy. Śmierć to łaska, której nie dostąpi szybko. A dodatkowo dzisiaj widziała twarz swojego oprawcy, czym podpisała na siebie wyrok.
… przybywaj na „Wyspy Pieprzowe” po kolejną porcję przygód! Z radością Cię powitam, ugoszczę i sprawię, że zapomnisz o wszelkich strapieniach i obawach. A tymczasem pozdrawiam Cię serdecznie i… już zmykam. Do zobaczenia niebawem! – pisze w zakończeniu Aneta Skarżyński. Czekamy zatem, licząc, że na ponowne spotkanie faktycznie nie będziemy musieli czekać zbyt długo.
Przeszłość zawsze wydaje się lepsza, gdy na nią spoglądasz z przyszłości. A teraźniejszość też nie wygląda tak dobrze jak wtedy, gdy będzie się na nią patrzeć z przyszłości. To przygnębiające, jeśli spędzasz zbyt dużo czasu, wracając do starych radości. Myślisz, potem, że nie spotka cię już nic równie dobrego.
Wiesz, jak ludzie pragną nieśmiertelności. A jednak umierają z każdym mijającym dniem. Kiedy ich spotykasz, nie są tymi, których spotkałeś poprzednio. W każdej godzinie zabijają cząstkę siebie. Zmieniają się, zaprzeczają, odwracają - i nazywają to rozwojem. W końcu nie zostaje nic, co nie byłoby przeinaczone ani zdradzone; tak jakby nigdy nie istniała jednostka, tylko procesja przymiotników znikających i pojawiających się w nieforemnej masie.
Nie ma nic świętszego niż unia pokrewnych dusz w sztuce. W chwili spotkania miłośnik sztuki wykracza poza samego siebie. Jest i nie ma go jednocześnie. Uchwycił mgnienie Nieskończoności, ale nie znajduje słów dla wyrażenia rozkoszy, gdyż oczy nie mają języka. Zrzuciwszy okowy materii, duch jego porusza się w rytmie rzeczy. Tak oto sztuka staje się pokrewna religii i uszlachetnia ludzkość. To właśnie uświęca dzieło sztuki.
... Obaj wyczekiwani z utęsknieniem książęta z bajki tego ranka pozostawili swe konie w stajni i przyjechali metrem - zadeklarował uroczystym tonem Xemerius.- Na ich widok księżniczkom zalśniły oczy i gdy spotkał się ze sobą zmasowany ładunek młodzieńczych hormonów w postaci zakłopotanych całusków na powitanie i kretyńskich uśmiechów, mądry i niezrównanie piękny demon musiał niestety zwymiotować do kosza na śmieci.
Czasem zdarzało im się dzwonić do siebie kilka razy dziennie, czasem miewały tygodnie, a nawet miesiące przerw, ale kiedy tylko się spotkały, odnosiły wrażenie, że widziały się zaledwie wczoraj. Taki układ był możliwy tylko w prawdziwej przyjaźni. Żadnych pretensji, ustalonych odgórnie terminów i obowiązku informowanie się o wszystkim. Kiedy któraś czuła potrzebę, dzwoniła do tej drugiej i nagle świat wydawał się prostszy.
Czasem mrok przysłania ci widok na światło, przez co odbiera ostatki niknącej nadziei. Czujesz się bezradny wobec tego, co cię spotkało. W takich chwilach masz dwie opcje: albo się poddasz i przegrasz, albo będziesz walczył do końca, aż zabraknie ci oddechu, wierząc głęboko w siłę woli przetrwania.
- Rozumiem, co masz na myśli, ale sztuka polega na tym, abyś projektował sobie tę postać jako kogoś innego. Drugi, oddzielny byt. Ten ktoś to ty, owszem, ale inny. Gorszy. Jeszcze nieświadomy tego, co czyni. Taki paradoks. Ty i jednocześnie nie ty. On już nie ma w stu procentach twoich cech i wszystko, co cię spotkało, to jego wina, nie twoja.
Wielu chłopców będzie przynosić ci kwiaty, ale pewnego dnia spotkasz tego, który pozna twój ulubiony kwiat, twoją ulubioną piosenkę, twóje ulubione słodycze. Nawet jeśli będzie za biedny, żeby dać ci któreś z nich, to nie będzie miało znaczenia, bo poświęci czas, żeby poznać cię jak nikt inny. Tylko ten chłopiec zasłuży na twoje serce.
"- Tak to już jest z przełożonymi - powiedział. - Jeśli robisz coś dobrze, nikt cię nie widzi.
Dopiero jak coś spieprzysz, masz szansę spotkać prezesa. Ale gdy przychodzi do ogłoszenia
wyników firmy, kogo zaproszą na przyjęcie?
Archanioł przetarł oczy i uśmiechnął się.
- Równy z ciebie gość, Kłamco - powiedział.
- Nie zapominaj o tym przy wypłacie - rzucił wesoło Loki."
Wielu chłopców będzie przynosić ci kwiaty, ale pewnego dnia spotkasz tego, który pozna twój ulubiony kwiat, twoją ulubioną piosenkę, twóje ulubione słodycze. Nawet jeśli będzie za biedny, żeby dać ci któreś z nich, to nie będzie miało znaczenia, bo poświęci czas, żeby poznać cię jak nikt inny. Tylko ten chłopiec zasłuży na twoje serce
Z Hrabalem [Egon Bondy] rozstał się tak (w 1954 roku):
„Któregoś dnia wstałem rano, to znaczy w południe, i miałem przed sobą swój normalny program – pięć spotkań z celem: napić się piwa, z Honzą, Hrabalem i innymi. I nagle poczułem, że nie chcę nigdzie iść. Usiadłem i napisałem do każdego krótki list, że przyjdę jutro. Ale jutro też nie przyszedłem. I od tego dnia nikogo z moich przyjaciół nie widziałem przez lata. Zostałem sam. Chodziłem do bibliotek, studiowałem buddyzm i taoizm. Chodziłem do knajp z zeszytem i ołówkiem w ręku i pisałem. Dzięki temu mogłem przemyśleć to wszystko, co potem złożyło się na moją pracę filozoficzną ‘Radość z ontologii’. Hrabala spotkałem po dziesięciu latach przypadkiem na ulicy”.
Za nimi sunęły osoby starsze, emeryci i renciści, którzy swoim zwyczajem koniecznie musieli o tak wczesnej porze iść do przychodni, gdzie można było spotkać znajomych i dać upust swojej złośliwości wobec ludzi. Inni najpierw uczestniczyli w najwcześniejszej porannej mszy, aby powierzyć swe dusze Bogu. Zaciekle bili się w piersi, wyznawali grzechy, aby tuż po wyjściu ze świątyni dołączyć do tych z przychodni i obgadać całe otoczenie, siebie uważając za świętych.
Zresztą przymoim nowym, dojrzałym podejściu do naszej relacji, pewnie i tak nie będziemy się więcej kłócić.Możemy zamiast tego organizować „spotkania rodzinne”, podczas których będziemy po kolei przedstawiać swoje zarzuty i oczyszczać atmosferę bez wzajemnego obwiniania się, a potem wspólnie pracować nad rozwiązaniami, innymi niż rzucanie w siebie pudełkiem ciastek (na przykład po tym, jak kolejny raz zapyta mnie, dlaczego piekarnik jest włączony, a przecież każdy kretyn by się domyślił, że jest włączony po to, żeby UPIEC MU COŚ NA OBIAD).
© 2007 - 2025 nakanapie.pl