Wyszukiwarka

Wyniki wyszukiwania dla frazy "spotkaj stajemy", znaleziono 18

Owszem, kochała córkę. Kasia była najlepszym, ale i najgorszym, co ją w życiu spotkało. Dziewczynka rosła i opieka nad nią stawała się ponad jej siły.
Vimes, jak umiał, zawiązał pod szyją chustę. Stawał już twarzą w twarz ze smokami i trollami, ale teraz miał spotkać całkiem nowy gatunek: bogaczy.
Myślę, że większość ludzi, którzy ponoszą w życiu dotkliwą stratę - przeżywają wielką tragedię - staje na rozstaju dróg. Może nie od razu, ale wtedy, kiedy mija szok. Może to nastąpić po kilku miesiącach; może po kilku latach. Albo się rozwijają pod wpływem tego, co ich spotkało, albo się kurczą.
Niebezpieczeństwo nie sprawia, że coś staje się mniej piękne - w rzeczywistości działa wręcz wzmacniająco. Podobnie jak świeca wydaje się najjaśniejsza w najciemniejszą noc. Zabójcze piękno jest najbardziej wyraziste. I nigdy nie spotkacie morderczyni bardziej upajającej, bardziej urzekającej niż morze.
Teraz cała sprawa stawała się dla Lomelego jaśniejsza. O tak, świetnie rozumiał, dlaczego ten ksiądz misjonarz zafascynował Ojca Świętego, który tak często powtarzał, że Boga prędzej spotka się w najuboższych i najbardziej zacofanych miejscach na ziemi niż w bogatych parafiach Pierwszego Świata i że szukanie Go tam wymaga odwagi.
Uważam, że zdrowo jest być samemu przez większość czasu. Przebywanie w towarzystwie, nawet najlepszym, szybko staje się nużące i wyczerpujące. Uwielbiam być sam. Nigdy nie spotkałem przyjaciela, który byłby równie przyjazny jak samotność. Jesteśmy zwykle bardziej samotni, kiedy wychodzimy między ludzi, niż kiedy zostajemy w domu.
Nie ma nic świętszego niż unia pokrewnych dusz w sztuce. W chwili spotkania miłośnik sztuki wykracza poza samego siebie. Jest i nie ma go jednocześnie. Uchwycił mgnienie Nieskończoności, ale nie znajduje słów dla wyrażenia rozkoszy, gdyż oczy nie mają języka. Zrzuciwszy okowy materii, duch jego porusza się w rytmie rzeczy. Tak oto sztuka staje się pokrewna religii i uszlachetnia ludzkość. To właśnie uświęca dzieło sztuki.
Przyjaźń jest czymś najpiękniejszym, co może nas spotkać. Być przyjacielem, to myśleć o drugiej osobie, martwić się o nią, troszczyć o jej bezpieczeństwo. Być przyjacielem, to wspólnie bawić się i śmiać, ale kiedy trzeba, to wspólnie płakać. Być przyjacielem, to nie poddawać się, gdy pojawiają się trudności, ale pomagać z całych sił. Być przyjacielem, to nie myśleć tylko o sobie i swoich przyjemnościach. Być przyjacielem, to nigdy nie zapomnieć. W przyjaźni tkwi nasza moc, która sprawia, że stajemy się lepsi i odważniejsi.
Jeśli morderstwo było zaplanowane i dobrze wykonane, to w sposób oczywisty pozostają one jedynym namacalnym śladem po zbrodni. Jeżeli do zabójstwa doszło w afekcie, w wyniku przypadku lub choćby scysji po suto zakrapianym spotkaniu, ciało staje się niewygodne. A tego, co niewygodne, szybko chcemy się pozbyć. W tym wypadku zbrodniarz może popełnić błędy, duże bądź małe, zależnie od intelektu, przebiegłości i umiejętności logicznego myślenia w stanie wzburzenia i olbrzymiej presji czasu.
Kiedyś byliśmy plamkami w oceanie, potem rybami, następnie jaszczurami i małymi ssakami, a wreszcie małpami. I mnóstwo nas było pomiędzy. Ta ręka była niegdyś płetwą, była także szponem! W moich ludzkich ustach mam ostre kły wilka i siekacze królika, i żujące zęby krowy! Nasza krew jest słona jak morze, z którego wyszliśmy! Kiedy ogarnia nas lęk, nasza skóra zachowuje się, jakby rosło na niej futro, które powinno się zjeżyć. Jesteśmy historią. Wszystko, czymkolwiek stawaliśmy się w naszej drodze, wciąż w nas jest. (...) Jestem ulepiona ze wspomnień moich rodziców, dziadków i przodków. Od nich pochodzi to, jak wyglądam, jaki kolor mają moje włosy. Jestem też po trosze każdą z osób, które spotkałam w swoim życiu i która zmieniła to, jak myślę. Więc co właściwie znaczy „ja”?
Z Egonem Bondym spotkałem się tak: W mieszkaniu w centrum przyjmuje gości: młodych autorów i studentów. W drugim – większym, w blokowisku Petrzalka na peryferiach Bratysławy – odpoczywa i pisze. Jedziemy z moją współpracownicą do tego drugiego. Bondy dokładnie namalował plan i dopisał: „Domofon jest zepsuty, proszę krzyczeć”. Pokój z socjalistyczną meblościanką, zakurzony, pełen książek, przypadkowych przedmiotów. Niewysoki, brodaty pan w brązowym golfie, zachwycony wizytą.
- Podejrzewałem, że pan żyje – mówię. – W związku z tym przywiozłem prezent.
Wyciągam fartuch kuchenny z ceraty. Zakładany na szyję i wiązany z tyłu. Kupiony w Tate Modern Gallery, specjalnie z myślą o Bondym. Jest szaro-biały, a z przodu ma naturalnej wielkości nagie męskie pośladki.
- Kutwa fix – wykrzykuje Egon Bondy – będę miał dupę i z przodu, i z tyłu!
(Justyna wiąże Bondy’emu troczek na plecach). Gospodarz staje wyprostowany na baczność i oznajmia:
- Teraz w nim będę wykładał filozofię.
Obraca się w fartuchu.
- Jutro tak pójdę na uczelnię i wiecie, będę się zachowywał, jakby się nic nie stało, kurwa fix!
Dni mijają, treningi przybierają na intensywności, dziewczyna staje się coraz mocniejsza, a na jej ramionach zaczynają pojawiać się przeróżne dziwne znaki. Powodują one niewyobrażalny ból, kiedy się wypalają, a towarzyszą temu koszmarnie ciężkie sny. Miłość kwitnie, ale niestety do bazy docierają przykre informacje, które są przeszkodą w związku Michaela i dziewczyny. Kapitan dostaje wiadomość o tym, że Orlando został ciężko ranny podczas próby zwiadu niedalekiej katedry aniołów. Musi te informacje przekazać dziewczynie, która jest szczęśliwie zakochana i nie wyobraża sobie innego życia. Po upojnej nocy, którą spędzają razem, Michael jest zmuszony do tego, aby przekazać wieści swojej ukochanej. Niestety one wstrząsają nią tak bardzo, że dziewczyna uważa, iż powinna wyruszyć do tamtejszej bazy, aby spotkać się z Orlandem. Nikt nie chce się na to zgodzić, dlatego upiera się i chce iść sama. Wtedy Michael ulega i udaje się z nią w tę niebezpieczną podróż. Napięcie, które wytwarza się podczas wędrówki, jest przeszkodą dla ich uczucia. Michael jest zmieszany, nie wie, co się dzieje, a dziewczyna widzi to bardzo dokładnie. Sny, które do niej przychodzą, są prorocze i dziewczyna boi się ich, ponieważ widzi w nich drugie oblicze swojego ukochanego. Rozmowy między nimi stają się napięte i niezrozumiałe. Jedno i drugie próbuje iść do przodu, bo wiedzą, że priorytetem jest dotarcie do bazy, gdzie znajduje się ranny Orlando. Po drodze dopada ich w końcu znużenie i zmęczenie. Michael proponuje zatrzymać się w jaskini, którą znalazł niedaleko, jest w niej jezioro i piękne kamienie. Tam dochodzi między nimi do zbliżenia, a dziewczyna zdaje sobie sprawę, że uczucia, które żywi w stosunku do Michaela, są czyste i piękne. Postanawia, że przekaże Orlandowi informacje o tym, że po pierwsze straciła dziecko, a po drugie, że zawsze i wszędzie była wyłącznie dla Michaela.
Jest jakieś ziarno prawdy w tym, co mówią o ludziach, których spotykamy w swoim życiu. Im lepsi ludzie nas otaczają, tym lepszymi ludźmi stajemy się my sami.
Chodził od miasta do miasta, od wioski do wioski, spotykał najróżniejszych ludzi, dobrze ich traktował i odpowiadał na pytania, a po jego odwiedzinach każde miejsce stawało się lepsze.
Gdy tylko przyjeżdżamy do obcego miasta, ogarnia nas uczucie bezdennej samotności. Myśl powraca uparcie do krajobrazu, murów, ulic, które opuściliśmy. Ale kiedy spotykamy kobietę, która gotowa jest nam się oddać, staję się ona dla nas natychmiast nowym światem, nową ojczyzną, jej szczera lub udana czułość otacza nas niby ochronna tarcza. Staje się dla nas ostoją, przytułkiem. Kobieta jest dla cudzoziemca cząstką ojczyzny na obcej ziemi. Komitet emigracyjny powinien utworzyć na granicach stacje, na których kobiety byłyby przydzielone samotnym podróżującym.
[…] Polacy, którzy wciąż pamiętają wojnę.[…]Większość nie chce nawet mówić o tym, co maja w głowach i pod powiekami, kiedy je zamykają przed zaśnięciem, a każdy Niemiec, którego spotykają, samym swym widokiem sprawiają, że te obrazy znów wyskakują im gdzieś z tyłu głowy, z szufladek, w które były powciskane, nabierają barw i stają przed oczami jak żywe.
Niektórzy szukają mnie przez życie całe, lecz nigdy się nie spotykamy, Pocałunek zaś ofiarowuję tym, którzy nie depczą mnie swymi stopami. Niektórzy mówią, że łaskami swymi obdarzam mądrych i gładkich, Lecz me błogosławieństwo jest dla tych, którym nie brak odwagi. Zazwyczaj me działanie zdaje się wszystkim darem cudnym, Lecz wzgardzona staję się potworem do pokonania trudnym I chociaż każdy cios mój góry kruszyć by pozwolił, Gdy zabijam, robię to bardzo powoli...
"Niektórzy szukają mnie przez życie całe, lecz nigdy się nie spotykamy. Pocałunek zaś ofiarowuję tym, którzy nie depczą mnie swymi stopami.
Niektórzy mówią, że łaskami swymi obdarzam mądrych i gładkich. Lecz me błogosławieństwo jest dla tych, którym nie brak odwagi.
Zazwyczaj me działanie zdaje się wszystkim darem cudnym. Lecz wzgardzona staje się potworem do pokonania trudnym.
I chociaż każdy cios mój góry kruszyć by pozwolił. Gdy zabijam robię to bardzo powoli."
© 2007 - 2024 nakanapie.pl