“Muzyka sprawia, że życie staje się piękniejsze. W każdej, nawet najgorszej sytuacji staramy się dostrzec jego pozytywną stronę. W końcu muzyka to najwierniejsza towarzyszka człowieka, nieprawdaż?”
“Spokój duszy rodzi się wtedy, gdy krok za krokiem idziemy przez swoją codzienność, starając się nie mieć oczekiwań, że ktoś nas za to doceni. Zwyczajność staje się świętością, gdy przestajemy się uganiać za "wielkimi" rzeczami tego świata.”
“Wszystko staje się trudne, kiedy chce się posiadać różne rzeczy, nosić je ze sobą i mieć je na własność. A ja tylko patrzę na nie, a odchodząc staram się zachować je w pamięci. I w ten sposób unikam noszenia walizek, bo to wcale nie należy do przyjemności.”
“Łatwo jest się poddać. Wystarczy, że przestaniesz się starać i nie będziesz już walczyć o to, co i tak od początku było stracone. Wtedy jedynie egzystujesz i czekasz na to, co przygotowali dla ciebie inni. Stajesz się niewolnikiem własnego życia. Trwasz, licząc kolejne zachody słońca.”
“Naprawdę zawsze starała się patrzeć w stronę światła. Ale im dłużej człowiek wpatruje się w jasność, tym mocniej go wypala, aż wreszcie nadchodzi pokusa, aby się odwrócić i zobaczyć, jak długi, gęsty, mocny i ciemny staje się ciągnący z tyłu cień.”
“Ponadto demokratycznie wybrani autokraci często starają się uciszyć osobistości ze świata kultury - artystów, intelektualistów, gwiazdy muzyki pop, sportowców, których popularność lub poważanie, jakim się cieszą, sprawiają, że stają się potencjalnym zagrożeniem.”
“(...) Mężczyźni często tak robią, podejmując decyzje, których następstwa sterczą jak ostre rybie ości, do czasu, aż kobiety nie znajdą sposobu na owinięcie i ukrycie ich niewielkimi, ale codziennymi, drobniutkimi staraniami, dzięki którym życie znów staje się zrozumiałe, a wszystko, co się wydarzyło, nie tylko można wytłumaczyć, lecz także usprawiedliwić.”
“Niewielu ludzi wie, jakie cudowności otwierają się przed nami w historiach i wizjach z ich młodości, kiedy bowiem jesteśmy dziećmi, nasze myśli są jakby na wpół uformowane. Potem, jako dorośli - choć staramy się sobie wszystko to przypomnieć - nie możemy, zatruwa nas bowiem trucizna życia, sprawiająca, że stajemy się znudzeni, zblazowani i prozaiczni (...).”
“Freud postępuje tu (teoria uwodzenia) całkiem odwrotnie niż naukowcy, którzy stawiają jakąś hipotezę, a następnie starają się ją zweryfikować przez wielokrotne eksperymenty - zaczyna wierzyć w jakąś rzecz i ta natychmiast staje się prawdą. Potem niestrudzenie dopatruje się jej u wszystkich naokoło, czyli dokonuje projekcji własnej monomanii na wszystko, co jest w stanie objąć intelektem.”
“(...) goście odwiedzający chorych na raka nie są szczególnie wylewni. Niezależnie od tego, jacy są gadatliwi, stają się małomówni, gdy widzą, co choroba zrobiła z ich przyjacielem lub członkiem rodziny. Zwykle po prostu stoją, najczęściej w milczeniu, starając się wyglądać na mocnych. Kiedy wiemy, że ktoś umiera, trudno znaleźć odpowiednie słowa.”
“Wielu ludzi formuje się, czyta mądre książki, przychodzi na rozmowę do księży, ale tylko po to, żeby brać. Chcą dostać, coś dla siebie. Żeby Mi było fajnie z mężem, żeby Mnie przestało uwierac sumienie. Żebym Ja już nie banał głębiej w ten grzech. Okej. Staraj się stawać lepszym człowiekiem. Ale to, co dostajesz przekaz potem potem innym. Sam wykorzystaj, ubiegać się A potem oddaj.”
“Potem zaś poczułam, że coś niedobego dzieje się ze mną w środku. Że wirusy wędrują po wszystkich żyłach i włażą do mózgu, i przemieniają każdą jedną komórkę na swój obraz i podobieństwo. I że ja sam staję się jednym, wielkim, gigantycznym wirusem i żeby żyć, muszę wysysać innych jak wampi. A ja przecież zawsze starałam się być dobrą. To było straszne uczucie, jakbym posuwała się prosto do piekła.”
“Kolejno przychodzą: starania, by zdobyć ową cenną rzecz czy osobę; przywiązanie, gdy zostanie zdobyta, i przeciwdziałanie jakiejkolwiek możliwości utraty zdobytego skarbu. W taki oto sposób dochodzi do godnej pilotowania uczuciowej zależności. Przedmiot, do którego jesteś przywiązany, jest źródłem wzruszeń, kiedy go zdobywasz; napełnia cię lękiem, gdy grozi ci jego utrata; wreszcie staje się powodem nieszczęścia, gdy go stracisz.”
“Z tych wszystkich względów wielebny Klaudiusz, zasmucony i zawiedziony w swych ludzkich uczuciach rzucił się z jeszcze większym uniesieniem w ramiona nauki, tej siostry, która przynajmniej nie śmieje ci się w sam nos i odpłaca zawsze - choć czasami monetą nieco wytartą - za troskliwość i staranie. Stawał się więc coraz bardziej uczony, a zarazem - naturalnym biegiem rzeczy - coraz bardziej surowy jako ksiądz, coraz bardziej smutny jako człowiek.”
“Bo przecież jesteśmy zwierzętami, chociaż ze wszystkich sił staramy się o tym zapomnieć. Nieustannie się przebieramy, myjemy bez końca i wciąż paplamy, stłoczeni przy stołach we własnym towarzystwie, bo wydaje nam się, że tak wygląda życie człowieka. A jesteśmy bydlętami i czasem powinniśmy zakosztować ciszy i samotności. Takiej, jakiej doświadcza zwierzę, które nie wie, że się narodziło, i nie wie, że umrze. Staje o świcie na przeciw świata i nie ma pojęcia, że ktoś oprócz niego jeszcze jest.”
“Wielkie tajemnice są katastrofalne. Nieważne, jak bardzo starasz się je ukryć i zapomnieć, one zawsze wypływają na powierzchnię i musisz się z nimi ponownie zmierzyć. Sięga się do nich i dotyka ich tak często, że stają się zużyte, gładkie jak przyrzeczny głaz. Musisz je nosić wszędzie ze sobą jak małe dziecko. Twoja tajemnica rośnie, aż w końcu czujesz, że jest wszystkim, z czego się składasz, oprócz skóry, która ją pokrywa, cienkiej skóry, łatwo pękającej, dojrzałej.”
“Zawsze staraj się zmierzyć z tym, czego się lękasz. Miej przy sobie tyle pieniędzy, ile trzeba, nigdy za dużo, i kawałek sznurka. Nawet jeśli to nie twoja wina, to twoja odpowiedzialność. Czarownice rozwiązują problemy. Nigdy nie stawaj między dwoma lustrami. Nigdy nie chichocz. Rób to, co musisz. Nigdy nie kłam, chociaż nie zawsze musisz być szczera. Nie wypowiadaj życzeń. A już zwłaszcza nie wypowiadaj życzeń, kiedy zobaczysz spadającą gwiazdę, co jest astronomicznie bezsensowne. Otwórz oczy, a potem otwórz oczy jeszcze raz.”
“Fragment z memoriału ppłk. Mariana Drobika Niewielki fragment z niezwykle obszernego memoriału ppłk. Drobika z grudnia 1943(!), zatytułowanego „Bieżąca polityka polska a rzeczywistość”, w którym przewidział nie tylko to, co się będzie działo po wkroczeniu Armii Czerwonej na ziemie II Rzeczpospolitej. „Lipcowa ofensywa niemiecka załamuje się już po paru dniach trwania. Potężna kontrofensywa sowiecka [chodzi o bitwę na Łuku Kurskim] ujawnia olbrzymią potęgę tego państwa. Wszelkie rachuby na sowieckie załamanie się, muszą być przekreślone. Staje się jasne, że Rosja nie tylko weźmie udział w finiszu, ale – ponad wszelką wątpliwość – dojdzie do mety w nienajgorszej formie. Można liczyć jedynie jeszcze na to, że sprzymierzeni wymuszą na Sowietach zatrzymanie się na takiej czy innej linii granicznej z nami. (…) O ile do tego czasu rząd nasz nie potrafi zawrzeć z Rosją kompromisu tak, by został uznany przez rząd sowiecki, jako prawowita władza naszego kraju, musimy się liczyć z tym, że obok okupacji wojskowej, czeka nas okupacja polityczna w postaci “demokratycznego” rządu, opartego o bagnety sowieckie. (…) Ideą Marszałka [Piłsudskiego] była bezwzględna walka z rosyjskim imperializmem. Ale czy rzuciłby do niej wykrwawiony i osłabły naród dziś, kiedy nie ma żadnych szans zwycięstwa? Czy nie szukałby inaczej kompromisu, który by nam umożliwił skrzepnięcie i nabranie siły? (…) Elementarna (…) logika nakazywała polskiej polityce począwszy od lipca [1943] parcie do wznowienia stosunków dyplomatycznych z Rosją za każdą możliwą do zapłacenia cenę. Żądaną przez Rosję ceną była zgoda na rewizję granic i wyrzeczenie się białorusko-ukraińskich Piemontów. Nie ulega już dziś wątpliwości, że cenę tę tak czy owak zapłacimy. (…) Z fikcji “nienaruszalności” narodziła się najszkodliwsza, jaką można wymyślić, teza, że odłożenie załatwienia sprawy granic na okres powojenny jest dla nas korzystne. Jakież będą praktyczne konsekwencje przyjęcia tej tezy, zwłaszcza wobec zbliżającej się do naszych granic okupacji sowieckiej? My będziemy się starali odbudować administrację na całym swoim terytorium sprzed września 1939 r. Bolszewicy utworzą ją co najmniej po linię [graniczną z Rzeszą z] 1940 r., do której roszczą sobie pretensje. Wewnątrz kraju rozgorzeje walka wewnętrzna między stronnikami Delegatury i PPR-u. Zaczną się wzajemne wyrzynania, rozstrzeliwania, samosądy, których my nie potrafimy przeciąć mieczem. Potrafi zaś to zrobić w kraju PPR, a na kresach administracja sowiecka, mając pełne poparcie rosyjskich bagnetów. Poleje się darmo nowe morze polskiej krwi. Rząd będzie nadal przebywał na emigracji, z której zapewne już nigdy nie powróci. Olbrzymia większość rozsianych po świecie Polaków, zasili kadry szoferów, kelnerów itp. zajmując miejsca wymierającej już emigracji rosyjskiej. Nasze wojsko na obczyźnie stanie się wojskiem najemnym, zdobywając dla Anglosasów różne San Dominga. Oto najprawdopodobniejsza – jak mi się wydaje – wizja skutków naszej niechęci do męskiego spojrzenia prawdzie w oczy i odkładania w nieokreśloną przyszłość problemów dla naszego bytu najistotniejszych”.”