“Modlitwa na początku człowieka nudzi, męczy.Potem wchodzi w nałóg, a wreszcie zacznie być przyjemną jak czysta, cała koszulka dla nędzarza, który chodził w znoszonym łachmanie, którego wszy jadły.”
“Gdybyś kiedy we śnie poczuła, że oczy moje już nie patrzą na ciebie z miłością, wiedz, żem żyć przestał.”
“Macież wy odwagę Lenina, żeby wszcząć dzieło nieznane, zburzyć stare i wszcząć nowe?”
“Biednym nic z tego nie przyjdzie, że bogaci też zbiednieją.”
“Czas zmarnowany nie istnieje we wspomnieniach.”
“Człowiek zmienia się od dzieciństwa po grób. Kiedy więc jest sobą?”
“Nie ma przestrzeni absolutnych.”
“Co krok można spotkać osoby zadowolone (z siebie), ale nigdzie nie widać wesołych.”
“Człowiek jest to rzecz święta, której krzywdzić nikomu nie wolno. Granica krzywdy leży w sumieniu, leży w sercu ludzkim.”
“Człowiek stworzony jest do szczęścia! Cierpienie trzeba zwalczać i niszczyć jak tyfus i ospę.”
“Dawniej myślałam, że złą jest nienawiść. Gniewać się, mieć urazę – to inna rzecz, ale nienawiść. Przecie to jest pragnienie krzywdy.”
“Konie były głodne i zgonione tak dalece, że co pewien czas ustawały. Nic dziwnego: koła zarzynały się w błoto po szynkle, a na drabiniastym wozie pod trochą olszowego chrustu, siana i słomy leżało samych karabinków sztuk sześćdziesiąt i kilkanaście pałaszów, nie licząc broni drobniejszej. Były to wcale niezłe szkapy: rosłe, podkasane, prawie chude, ale ze świetnej rasy pociągowej. Mogły jak nic robić dziesięć mil na dobę, byleby im pozwolić dobrze wytchnąć dwa razy i uczciwie je popaść. Konie należały do pewnego sztachetki z okolic Mławy. Stanowiły one znaczną część jego majątku, bo posiadał summa summarum trzy szkapy, jednakże pożyczał ich Winrychowi na każde zapotrzebowanie.”
“– Proszę, żeby pan odpowiadał mi słowami, bo to przesłuchanie, a nie pantomima. ”
“Na Steffensweg widziała, jak dwóch robotników przybijało do ściany domu Horovitzów emaliowaną tabliczkę z napisem "ul. Stefana Batorego". Mirchauer Weg nazywało się teraz Partyzantów, a Hochstriess - Słowackiego. Na Langfuhr mówiono "Wrzeszcz", na Neufahrwasser "Nowy Port", a na Brösen "Brzeźno". Były to nazwy trudne do wymówienia i zapamiętania.”
“Oddzielenie przeszłości grubą kreską nie sprawia, że ona znika. ”
“Jej ogród wygląda jak ofiara gwałtu.”
“Trzepały się nad tym żywym trupem, wzlatywały, spadały i krążyły wron całe gromady. Zorza szybko gasła. Zza świata szła noc, rozpacz i śmierć.”
“Kiedy cierpimy, Bóg dotyka nas gołą ręką? Biedny Retz ... Cóż za filozoficzne pompatyczności plótł ten melancholijny młodzieniec o palcach tak zręcznych, że bez wahania można mu już powierzyć każdą, najtrudniejszą nawet operację. Dotknięcie Boga? Teraz Hanemann czuł tylko nagi ból, że jej już nie ma ani na Steffensweg, ani nigdzie ... Żadnej łzy. Tylko policzki napięte do bólu i ściśnięte gardło. Nie potrafił zrozumieć. Skąd ta kara ? Lecz jeśli nawet miał zostać dotknięty - dlaczego ona?”
“Leniwa apatia nałożyła mu na wyciągniętą do zgody rękę obmierzłe kajdany zniechęcenia. (Pojednanie)”
“Nasz dozorca powiedział mamie, że pan Stefan to szemrany gość. Podobno działa w szajce, która okrada niemieckie pociągi jeżdżące na front. Mama zastanawiała się, czy nie poprosić go żeby się wyprowadził, ale doszła do wniosku, że okradanie Niemców właściwie jest działalnością patriotyczną.”
“Wiem, że pożałuję, że o to zapytałem – powiedział Matt, odwracając zaczerwienione oczy od szosy 1-95, w którą się wpatrywał, i zerkając na Stefano, siedzącego na siedzeniu pasażera. – Ale czy możesz mi wyjaśnić, po co nam te ekstraniezwykłe, nigdzie na miejscu nie do zdobycia, na wpół tropikalne zielsko dla Eleny?”
“Łzy, które nie popłynęły, gdy Elena pogodziła się ze Stefano, teraz trysnęły strumieniem. Płakała w objęciach Bonnie, czując, że Meredith otacza je ramionami. Teraz wszystkie szlochały. Meredith bezgłośnie, Bonnie jak dziecko, a Elena z niepohamowaną rozpaczą. Dopiero teraz płakała nad tym, co się z nią stało i nad tym, co straciła, nad samotnością, strachem i bólem”
“- Lubi pan obserwować mrówki? - spytał Stefan.
- Nie lubię, ale muszę czasem. Gdyby nie my, owady byłyby najprzeraźliwszym tworem przyrody. Bo życie jest zaprzeczeniem mechanizmu, a mechanizm - życia, owady zaś to ożywione mechanizmy, kpina, szyderstwo natury… Muszki, liszki, żuczki… a tu drżeć by przed tym! Groza, groza na wysokościach.”
“Nie znam Boga ani ludzi, ale wiem, że są tacy, co żyją i umierają po cichu. Cichą śmierć miała moja babka Hanna. Cichą śmierć miał jej brat Stefan. W ciszę zamienialiśmy nasze rozmowy. W milczenie wkładaliśmy to, co nas najbardziej bolało. Po cichu kochaliśmy tych, którzy byli nam przeznaczeni. Sprawy załatwialiśmy tak, żeby nikt przypadkiem nie usłyszał. ”
“Sonja Lyubomirski z Uniwersity of California wymieniła osiem praktycznych sposobów powiększania poczucia szczęścia. Po pierwsze, należy pielęgnować uczucie wdzięczności, nawet jeśli to tylko wdzięczność wobec natury za piękno peonii. Po drugie, dobrze robi praktykowanie dobrych uczynków i okazywanie życzliwości bliźnim. Po trzecie, trzeba zauważać drobne przyjemności. Po czwarte, należy umieć wyrażać podziękowanie za pomoc i dobrą radę. Po piąte, trzeba umieć wybaczać. Po szóste, należy inwestować czas i energię w rodzinę i przyjaciół. Po siódme, dobrze służy dbanie o kondycję fizyczną. Po ósme wreszcie, należy wypracować sobie sposoby radzenia sobie ze stresem.”
“Szanuj gości i cudzoziemców! Tak jak ten, co przestrzega drugiego przykazania, przedłuża swe życie poza granice czasu, tak ten, co przestrzega trzeciego, przedłuża je poza granice miejsca. Pomyśl, jak ciasne byłoby to życie, gdyby na świecie nie istniała gościnność!”
“I kto wie, mój synu: może i ty będziesz kiedyś wygnany ze swego ojczystego Jolkos, może i ty będziesz się tułał po obcych miastach z żoną, z dziećmi? Jakież będą wówczas twe uczucia, jeżeli sumienie ci powie, że sam byłeś nieuprzejmy dla gości, cudzoziemców, wygnańców ?”
“Hm. I dlatego potrzebujesz mojego samochodu. – Tak. Pożyczysz mi go? – Czy pożyczę swój samochód facetowi, który odbił mi dziewczynę, a teraz chce pojechać na przejażdżkę na południe, żeby znaleźć dla niej jakieś specjalne kwiaty, które koniecznie, ale to koniecznie musi jej dać? Zwariowałeś? – Matt, który wpatrywał się w niebo nad dachami drewnianych domów po drugiej stronie ulicy, odwrócił się i wreszcie spojrzał na Stefano. Jego błękitne oczy, zwykle pogodne i szczere, teraz pełne były niedowierzania. – Nie, nie zwariowałem – powiedział cicho i zawrócił, chcąc odejść. – Ja też nie – odparł Matt. – A musiałbym być wariatem, żeby ci dać samochód. Nie, do diabła. Jadę z tobą. Kiedy Stefano znów na niego spojrzał, Matt patrzył na samochód, a nie na niego, wysuwając dolną wargę z miną nieufnego zdecydowania. – No bo wiesz. – dodał, pocierając obłażący plastik dachu – mógłbyś mi porysować lakier.”
“Damon patrzył na nią bez wyrazu. -Wiesz, gdzie jesteś? - zapytał. Elena rozejrzała się wokół. Drzewa. -W lesie - powiedziała, śmiało patrząc mu prosto w oczy. -A wiesz, kto to jest? Podążyła wzrokiem za jego dłonią. -To Stefano - odparła obojętnie. - Twój brat. -A ja? Wiesz, kim ja jestem? Uśmiechnęła się do niego, odsłaniając kły. -Oczywiście. Ty jesteś Damon. Kocham cię.”
“- Pozwólmy naszym dzieciom dokonywać własnych wyrobów - zaczął Stefan. (...) Dziewczęta są już dorosłe i wiem, że może trudno ci się z tym pogodzić, ale same wiedzą, co jest dla nich najlepsze. Nie przeżyjesz życia za swoje dzieci. Możesz nie zgadzać się z ich wyborami, niektóre decyzje mogą cię ranić, ale one nie oczekują już, że będziesz podejmowała je za nie. Teraz potrzebują twojego ciche wsparcia. Tej świadomości, że żyjesz sobie gdzieś obok i gdyby potrzebowały twojej pomocy, albo po prostu chciały się wyżalić, to zawsze mogą się do ciebie zwrócić. A ty nigdy ich nie odtrącisz.”