Wyszukiwarka

Wyniki wyszukiwania dla frazy "strata sobie", znaleziono 256

Jeżeli można coś kupić za pieniądze, trzeba to zrobić, nie zastanawiając się nad zyskiem czy stratą. Nadmiar energii należy zachować na załatwienie rzeczy, których nie da się kupić.
wszystko jest stratą czasu, chyba że człowiek pieprzy się w najlepsze, tworzy w najlepsze, ma się jak najlepiej albo zmierza w kierunku ułudy pod tytułem miłość i szczęście
Uwierz dupku, że jeśli dziewczyna wciąż daje Ci kolejne szansę, mimo że ciągle ją zawodzisz, to jest tą jedyną, na stratę której nigdy nie powinieneś sobie pozwolić.
Bardzo trudno jest znieść stratę dziecka, lecz świadomość, że ta bolesna śmierć - to umieranie - trwa w niekończącej się cyfrowej pętli w Internecie, musi się składać na straszliwą egzystencję.
Opłakiwała wszystko naraz – ból, stratę, gniew i strach, wojnę i to, co z nimi uczyniła, potworność obozu i wiedzę o złu, z której nigdy nie zdoła się otrząsnąć.
Czy to ma być szczyt ziemskiego szczęścia, cel życia – kochać? Nie sądzę, aby tak było. Raczej może to być największą klęską dla śmiertelnika, stratą czasu jedynie, bezpłodną udręką uczucia.
Momentalnie do głowy przychodzi mi postać zjawy, która ujrzałam w sypialni tuż przed stratą rodziców. Ona również stałą nieruchomo, wpatrując się w jedno miejsce.
Przedmioty psują się i czasami są naprawiane, ale w większości przypadków uświadamiamy sobie, że bez względu na to, co się zniszczyło, życie układa się na nowo, by zrekompensować nam stratę, niekiedy w sposób cudowny.
Śmierć człowieka bez powodu jest stratą cząstki ludzkości. Ludzie! Dokąd my zmierzamy?! Ludzie! Jak wygląda nasze życie? Kim jesteśmy? Co robimy?
Nie możemy wszyscy mieć dobrego startu, ale w ostatecznym rozrachunku Ollie może uznać, że ta katastrofa była w rzeczywistości błogosławieństwem, jeśli dzięki temu zyska wykształcenie i lepsze życie.
Zapadła obezwładniająca cisza żałoby. Czas, w którym już wszystko zostało powiedziane. I teraz można już tylko siedzieć i patrzeć na świat okaleczony stratą, w którym nie da się żyć ani nie ma powodu czegokolwiek robić.
Oczy miały decydujące znaczenie. Odzwierciedlały tajemnice. Nawet jeśli ktoś próbował udawać, w jego oczach i tak było widać stratę, miłość, strach lub nienawiść. Były to wizualne portale duszy.
Patrioci przy rajzbrecie Z Bogdanem Wyporkiem, architekt, urbanista, współautor wielu planów Warszawy rozmawia Krzysztof Pilawski Jak zapamiętał pan odbudowę? – Po wojnie w Warszawie były dwie instytucje, które wszyscy znali: Stołeczne Przedsiębiorstwo Budowlane i Biuro Odbudowy Stolicy. Ciężarówki wywożące gruz miały napis SPB. Nazwę BOS utrwalały tysiące tablic ostrzegawczych: „Biuro Odbudowy Stolicy, obiekt zabytkowy, naruszenie istniejącego stanu będzie karane”. Mnie, młodego chłopaka, te tablice nieraz śmieszyły. Nie rozumiałem, jaką wartość może mieć kupa gruzu, jakieś szczątki. Ale w ruinach leżały fragmenty gzymsów, kolumn, które ułatwiały odbudowę zabytku. Wkrótce przestałem się śmiać, kilofem i łopatą usuwałem gruz, chodziłem na budowę Trasy W-Z, by popatrzeć, jak miasto wraca do życia. A to przecież nie było wcale przesądzone. W pierwszych miesiącach po wyzwoleniu zastanawiano się, czy w ogóle odbudowywać Warszawę. Skala zniszczeń materialnych i strat ludzkich przytłaczała, brakowało pieniędzy, materiałów, narzędzi, urządzeń, maszyn, fachowców. Dwustumetrowy tunel Trasy W-Z kopano metodą odkrywkową… – Bo nie było czym go wydrążyć. To niesłychanie śmiała inwestycja, w której pogodzono interesy modernistów i zabytkowiczów. Poświęcono kilka zabytkowych kamienic, ale efekt zachwycił wszystkich. Przed wojną połowa ruchu z Pragi szła przez most Kierbedzia (na jego filarach oparto potem most Śląsko-Dąbrowski – przyp. red.) i wiadukt Pancera (łączył most Kierbedzia z placem Zamkowym – przyp. red.), a dalej bezpośrednio na Krakowskie Przedmieście lub Podwale. Budowa tunelu udrożniła komunikację z Pragi do innych dzielnic: na Wolę oraz – dzięki przedłużeniu Marszałkowskiej – do Śródmieścia i na Żoliborz. W wyniku likwidacji wiaduktu Pancera pojawiło się jedno z najpiękniejszych miejsc widokowych w Warszawie: panorama Wisły, pałac Pod Blachą, którego wcześniej nie było widać, wyeksponowana bryła Zamku Królewskiego i wysoko posadowionego kościoła św. Anny. Pamiętam, że przed wojną to miejsce wyglądało dużo gorzej. „Królu Zygmuncie, powiedz nam, czyś / Widział Warszawę tak piękną jak dziś?”… – Nie odbieram słów piosenki jak ironii. Odbudowa Starego Miasta była majstersztykiem. Wielka w tym zasługa profesorów Jana Zachwatowicza i Piotra Biegańskiego. Stare Miasto zrekonstruowano w kształcie nie przedwojennym, lecz historycznym. Np. katedra św. Jana miała fasadę w stylu gotyku angielskiego, nadaną w XIX w. Przywrócono jej znacznie wcześniejszą formę, pasującą do otoczenia. Odsłonięto i odbudowano duże fragmenty murów obronnych otaczających Starówkę, rozebrano resztki przyklejonych do nich kamienic. Na ich miejscu urządzono pas zieleni, którego przed wojną nie było. Podobnie jak nie było Barbakanu łączącego Stare i Nowe Miasto. Ten nawiązujący do dawnej budowli obiekt jest powojennym dziełem prof. Zachwatowicza. Takie działanie było sprzeczne z uchwaloną w 1931 r. Kartą ateńską: stare musiało być stare i dokładnie takie samo jak dawniej. – Decyzja o odbudowie zabytkowej części Warszawy szła absolutnie wbrew ówczesnemu modelowi europejskiej sztuki konserwatorskiej. Gdyby działać zgodnie z nim, należałoby rozebrać ruiny albo pozostawić je w nienaruszonym stanie – taki pomysł zresztą się pojawił jako propozycja swego rodzaju pomnika zbrodni dokonanych przez hitlerowców. Moim zdaniem wybrano model najlepszy z możliwych. Odtworzono wiernie najcenniejsze zabytki, opierając się na zachowanej dokumentacji, zdjęciach, a nawet obrazach Canaletta. Gdy brakowało dokumentacji, projektowano obiekty, dbając, by charakterem, bryłą, detalami architektonicznymi dopasowały się do historycznego układu. W ten sposób powstał spójny, harmonijny układ urbanistyczno-architektoniczny: Nowe Miasto, Stare Miasto, plac Zamkowy, Krakowskie Przedmieście, Nowy Świat. W Europie znajdziemy setki starówek wspanialszych niż warszawska. – Nie tylko w Europie, także w naszym kraju, np. w Krakowie i we Wrocławiu. Skoro tak, to dlaczego wysiłek skupiono na pałacowych kolumnach i gzymsach, a nie na wydobyciu ludzi z piwnic, lepianek i ze strychów? – Odbudowa zabytkowej części odbywała się bez wątpienia kosztem budownictwa mieszkaniowego. Ale po spaleniu miasta, wymordowaniu 700 tys. mieszkańców, ograbieniu i zniszczeniu gromadzonego przez pokolenia dobytku pozostałych przy życiu Warszawa musiała nawiązać kontakt z historią. Z miastem, którym była przed zniszczeniem. Jej tożsamość kryła się w najstarszej, położonej na Skarpie Warszawskiej części, która za czasów Stanisława Augusta Poniatowskiego i Królestwa Kongresowego (do powstania listopadowego) uzyskała najpiękniejszy kształt. Dlatego warszawiacy nie mieli wątpliwości, że Stare Miasto, Trakt Królewski i Łazienki muszą zostać odbudowane. Czym byłaby Warszawa bez tych zabytków? Dlaczego warto pamiętać o odbudowie Warszawy? – To był piękny patriotyczny zryw – tyle że znaczony nie krwawą walką, lecz ciężką i twórczą pracą. Odbudowa to przykład, jak wspaniałych rzeczy mogą dokonać ludzie o krańcowo różnych życiorysach – jak komunista Józef Sigalin i adiutant Bora-Komorowskiego Stanisław Jankowski – jeśli połączy ich wspólny cel. To także niezwykły przykład ciągłości historycznej – od czasów dawnych, poprzez przedwojenne plany i wizje, ich okupacyjną kontynuację, wreszcie powojenną realizację. Wielu architektów i urbanistów, którzy odbudowywali Warszawę, pracowało przed wojną u Starzyńskiego albo na Politechnice Warszawskiej. Nie doszło do gwałtownego zerwania ciągłości, charakterystycznego dla okresu przemiany ustrojowej. Nie objawili się młodzi gniewni, którzy z definicji wiedzą lepiej, negują dorobek poprzedników, wyrzucają ich pracę do kosza.
To cholernie niesprawiedliwe. Czuję wręcz fizyczny ból na myśl o tym, jak wiele jest dzieci takich jak oni. Jak wielu „złych” dorosłych to wciąż tak naprawdę dzieciaki, które nie miały dobrego startu...
Tymczasem dla dziennikarzy w Polsce starty reprezentacji są jednak rozczarowaniem i dowodem na to, że Polska nie była gotowa na Chamonix i nie jest gotowa na Paryż. Większość nie odmawia sportowcom woli walki, nie zawsze to jednak wystarczy.
Doskonale cię rozumiem, kochanie. Ale daliśmy naszym dzieciom na start wszystkie narzędzia, jakie były w zasięgu możliwości. Teraz wychodzą w świat i jestem przekonana, że znakomicie dadzą sobie radę.
Troszczyłem się o nią. Byłem dobrym mężem. Nie mam sobie nic do zarzucenia. Jednak z czasem uporałem się ze stratą. Chciałem pójść naprzód, a moja żona nie. I tutaj pojawił się problem.
Stracił córkę i nie pogodził się z jej stratą, a winą za jej śmierć jest gotów obarczyć każdego. Dlatego wszedł w to towarzystwo, dlatego z ich pomocą chwycił temat i opisuje wszystko co mu ta trójka poda.
It is a great thing to start life with a small number of really good books which are your very own.
Ja to sobie przynajmniej kapitał na start wypracowałam sama – powtarzała w myślach swą mantrę o wyższości pożyczania hajsu od banku nad długami u rodziny i od razu poczuła się lepiej. (s.73)
Zastanawiam się, jak by wyglądało moje życie, gdybym mogła wszystkie wspomnienia, które zgromadziłam do tej pory w głowie, wykasować jak z pamięci komputera. Czysta karta. Nowy początek. Świeży start.
Złość, strach, smutek, rozpacz przychodzą do nas zawsze po coś. Coś ważnego chcą nam przekazać – zapraszają do jakiejś służącej życiu i rozwojowi reakcji. Ignorowanie tych komunikatów i ostrzeżeń jest dla każdego z nas wielką stratą.
- Mogę pracować nad taką duszą.
Spuścił wzrok na wykrochmalony biały obrus.
- Tylko traciłabyś czas.
Złapałam go za kłującą od zarostu brodę i zmusiłam, by na mnie spojrzał.
-Żadna wartościowa dusza nie jest stratą czasu”.
Wszystko jest stratą czasu, chyba że człowiek pieprzy się w najlepsze, tworzy w najlepsze, ma się jak najlepiej albo zmierza w kierunku ułudy pod tytułem miłość i szczęście. Wszyscy skończymy w gnojówce porażki – czy nazwiemy to śmiercią czy błędem.
Mówiłem: jesteś w Ameryce chłopcze. Długi karciane są mocniejszym zobowiązaniem niż obligacje rządu Stanów Zjednoczonych. Za stratę na obligacjach nikt cię nawet nie przeprosi, a za niezapłacone długi karciane wolno zabić.
Do śledzenia ofiary miał kilka kupionych za grosze starych samochodowych strucli. Jeśli uznawał, że jakimś jeździ za nią już za długo, to po prostu przesiadał się do innego, a tamten odstawiał na jakiś czas albo sprzedawał z niewielką stratą.
Myślę, że większość ludzi, którzy ponoszą w życiu dotkliwą stratę - przeżywają wielką tragedię - staje na rozstaju dróg. Może nie od razu, ale wtedy, kiedy mija szok. Może to nastąpić po kilku miesiącach; może po kilku latach. Albo się rozwijają pod wpływem tego, co ich spotkało, albo się kurczą.
Śmierć nie była dla niej czymś obcym; towarzyszyła jej od dzieciństwa, deptała po piętach, zerkała przez ramię. (...) miewała niekiedy wrażenie, że została przeklęta przez jakąś nieżyczliwa boginię z greckiego mitu, która skazała ją na stratę każdego, kogo pokochała.
Odruchowo jej świadomość poszukiwała demona. Nie było nic, żadnego śladu dawnych odczuć, lęku, obcej obecności. Zasypane Uroczysko pozostawało czyste, jak gdyby nigdy niczym nieskalane. Opadła na kolana i modląc się żarliwie, opłakiwała stratę.
Obserwatorium kształtem przypominało trzy latające talerze, które jakby szykowały się do startu albo do lądowania na specjalnie przygotowanych platformach. Zanim je wzniesiono, stało tu poniemieckie schronisko - klasyczna śląska buda, jakich wiele w tej części Karkonoszy.
© 2007 - 2025 nakanapie.pl