Wyszukiwarka

Wyniki wyszukiwania dla frazy "ze na michal", znaleziono 566

- Ależ ta ziemia się zmienia, raz jest zielona, raz kolorowa, później znowu złota, a teraz taka biała - dziwił się Gaik.
- I dlatego wnuczusiu jest taka ciekawa -odpowiedział Bór.
...na ziemi wszystko się tak zmienia jakby było zaczarowane. To chyba pory roku są czarodziejami, bo kiedy wychodzimy zwiedzać ziemię, to zawsze wygląda ona inaczej.
- Posłuchaj, Gaiku. Największym czarodziejem na ziemi jest przyroda. To ona sprawia, że wszystko na ziemi się zmienia i każda pora roku jest piękna, nawet zima.
Dzieje, dzieje, eh pradzieje
w lesie ciągle coś się dzieje.
W górę uszu dobrodzieju,
świat jest piękny, panie dzieju.
Hop hop hop , hyc hyc hyc,
jestem Gaik, nie mam nic.
Hop hop hop, cap cap cap,
jestem Gaik leśny skrzat.
Nieuczciwe chwyty mogą być stosowane tylko przez najuczciwszych ludzi
Musimy się pogodzić z tym, że niektóre obyczaje, uchodzące jeszcze sto czy dwieście lat temu za wykwintne i bardzo eleganckie, dzisiaj są już nie na miejscu, a nawet bywają śmieszne.
Osobom zasiadającym przy wspólnym stole prawdziwą przykrość mogą sprawić nie niestosowne do potraw nakrycia czy sztućce, ale słowa.
Wzajemne codzienne złośliwości mogą sprawić, że życie stanie się nieznośne...dobrosąsiedzkie stosunki to wielkie szczęście.
Bycie w posiadaniu tajemnicy często czyni nas w oczach rozmówców bardziej atrakcyjnymi towarzysko. Dlatego "w zaufaniu" lubimy dzielić się sekretem z innymi.
/Zachowujmy się tak, jak byśmy byli cały czas podsłuchiwani./Czyli nie mówmy tego, co myślimy, tylkoto, co podsłuchujący chce usłyszeć. Możemy być wrednymi prostakami, ale udawajmy ludzi życzliwych i kulturalnych.
Prawdziwie wierzący człowiek nie obnosi się ze swoją wiarą. Modli się czy to w kościele, czy w domu w skupieniu. Nie wykrzykuje o tym na ulicach.
Prawdziwym patriotą jest ten, który słowa "patriotyzm" nie wypowiada wcale!
Kobietę - dobry obyczaj nakazuje uważać za tę znamienitszą od mężczyzny.
Niezmiennie na pytanie, na kogo zagłosuję, odpowiadam: /na kogoś inteligentnego, co oznacza oczytanego/. Ktoś obyty z literaturą ma najczęściej na wiele spraw wyrobione zdanie. SWOJE ZDANIE!
Każdy ma prawo do szcześcia, co jasno dowodzi, że prawo szczęścia nie daje. Nie ufam profesorom finansów, którzy są biedni. Ci, których pieniądze nie czynią szczęśliwymi, powinni je oddać tym, którzy wiedzą, jak ich używać.
Żadna, choćby najbardziej uzdolniona, małpa nie wpadłaby na pomysł, by wykłócać się o demokratyczne układy, nie mówiąc już o poświęceniu bananów za obietnicę jakiejś wspaniałej nagrody w zaświatach.
-(...) Co cenisz w innych?
- Prawdziwą cnotę, która krytyk się nie boi.
- A co powiesz o szczerości? - spytał Kac.
(...)
- Szczerość jest przereklamowana.
- Jak to?
- Człowiek szczery musi mówić przyjaciołom wszystko. A czasem lepiej tego nie robić.
- Podaj jakiś przykład.
- Na przykład przyjaciółka pyta, czy w jakichś dżinsach wygląda grubo. Jeśli potwierdzę, to mnie znienawidzi.
- Nawet jeśli mówisz prawdę?
- Zwłaszcza. Prawdziwy przyjaciel skłamie, że dżinsy leżą świetnie.
(str 128).
Dziwnie to brzmi: zabić się. Jakby człowiek chciał zamordować samego siebie. Ale zabijanie ludzi to coś złego, a samobójstwo według mnie - nie. To przecież moje życie, nie? Wolno mi je zakończyć, jeśli taka jest moja wola Nie uważam tego za grzech. [...] Dlaczego można kogoś skazać na śmierć, ale jemu samemu nie pozwala się o niej zadecydować? (str. 61).
Za długo tu jesteśmy, by zaklęcie podróżne mogące wstrzymać upływ czasu wciąż działało - wszystko znów mija niepostrzeżenie, dzień nie zdaje się już tygodniem, a głowa coraz częściej nurza się w mętnym mule bezradności. Podróż jest zawsze ucieczką, unikaniem śmierci, kuszącym pławieniem się w próżni, ale w końcu też zawsze powraca codzienność, by kąsać po kostkach.
– Myślisz, że jestem niewdzięczna, skoro wciąż czuję się chora? –zapytała tak cicho, że nie była do końca pewna, czy ją usłyszał.
– Jak to?
– Wszyscy dookoła mi o tym przypominają. Moja blizna mi o tym przypomina. Jestem krucha. Słaba. Odnoszę wrażenie, że mają rację. – Nie podniosła wzroku. Palce wydały jej się nagle bardzo interesujące. Wzrok Michała zatrzymał się na różowej, ledwo widocznej bliźnie nad dekoltem dziewczyny.
– To nieprawda. To dowód twojej siły. Twojego przetrwania.
- Dobrowolnie chcecie zwariować? Jak to? - wybuchnął Michael. Z trudem szukał właściwego słowa. - Jak możecie chcieć parszywej jazdy, która trwa całe życie?
- Jak możemy? Normalnie możemy! [...] Mike, posłuchaj uważnie, bo nie rozumiesz, a powinieneś. Kto by chciał być zdrowy na umyśle, wiedząc, że każdy oddech, każda szklanka napełniona wodą, każde wejście do rzeki, żeby popływać, każdy posiłek - że to wszystko go zabija? Wiesz dlaczego, wiesz, kto ci to zrobił, ale nie możesz w żaden sposób tych skurwysynów dorwać.
Obaj chłopcy zrobili kwaśne miny, kiedy usłyszeli, że będą razem spędzać czas po lekcjach. Michał nawet powiedział, że woli zły stopień z zachowania niż pracę w bibliotece u boku Maćka. Maciek tylko wzruszył ramionami.
- A ty co?- spytała go pani Czajka.
- Mnie tam korona z głowy nie spadnie, jak z nim popracuję. Ale może dlatego, że moja korona mocno siedzi. Ponadto wyznaję zasadę Sokratesa. Jak osioł mnie kopie, to nie reaguję, bo osioł jest osłem i trudno mieć do niego pretensje o ośle zachowanie.
Pilna potrzeba, ekspresowa decyzja i w jej miejscu stanęła zbiorowa mogiła. Na górnej płycie znajdował się niewielki właz, po otwarciu którego wsypywano prochy. Zrezygnowano z pojedynczych urn, by zyskać jak najwięcej miejsca. Jak ktoś tego przypilnował, to imię i nazwisko zmarłej osoby ryto na bocznych ścianach. Bardziej zasłużeni mieli metalowe tabliczki. Michał Wolski uczynił to własnoręcznie. Przychodził kilka razy, wykorzystując możliwości kombinezonu do maksimum, by w końcu umieścić napis: „Agata Korzydło”.
Uliczka drżała i falowała, jak gdyby zmieniła się w rzekę szarego oleju. Kontenery na śmieci po prawej stronie unosiły się w powietrzu i leniwie kręciły w kółko. Gdziekolwiek spojrzał, widział ciała, które pojawiały się i znikały. Budynki po obu stronach przejścia przechylały się pod dziwnymi kątami, przecząc prawom fizyki. Na upiornie fioletowym niebie, niczym ogromne siniaki, wisiały ciemnoczerwone chmury. Ogarnięty paniką Michael zamknął oczy i zwinął się w kłębek na chodniku, błagając, by wizja dobiegła końca.
Przyszłe pola moich dociekań rozłożą się po stronie fenomenologią inspirowanej filozofii moralnej i społecznej, tych ostatnich, których problemy będę usiłował przy pomocy fenomenologii analizować-i socjologii, którą pragnę ochrzcić mianem filozoficznej. Mam świadomość neologizmu. Boudon jako pratognista dwu z zamieszczonych tu tekstów to postać dobrana nieprzypadkowo. Boudon ucieleśnia etos francuskiego socjologa-filozofa, intelektualisty z poważnym przygotowaniem filozoficznym. Tego ostatniego brakuje, niestety-przychylam się do stanowiska Michała Chmary-większości polskich socjologów. Ci poruszają się ciągle w micie Durkheimowskim, niezależnie od tego, jak bardzo by się od niego odżegnywali. Mit socjologii jako nauki jest niezależnie od autodopowiedzeń refleksem właśnie tej Durkheimowskiej formacji intelektualnej, prześwitem neopozytywizmu, choćby dobudowanym do socjologii weberowskiej.
Spojrzeliśmy z Belethem po sobie. Azazel wszystko potrafił sobie wmówić. Nawet niewinność. - Wsadziłeś Napoleona do wazonu - zauważył mój piękny diabeł. - A potem pobiłeś się z Cezarem - dodałam. - W szale walki wpadliście na orkiestrę - mruknął Beleth. - A biedny Michael Jackson, kiedy usiłował przed wami uciec, wypadł przez okno - powiedziałam. - I wpadł do fontanny - dodał. - W której Lucyfer trzyma ozdobne piranie. - Zaśmiałam się. - Poza tym w czasie zamieszania jak rzuciłeś Cezarem o ścianę, to trafiłeś w lustro. - Które spadło na Ernesta Guevarę i Boba Marleya - uściśliłam. - Za to oni oblali carycę Katarzynę szampanem. - A miała drogą suknię.- Beleth odwrócił się do Azazela. - Tak serio to podejrzewam, że przymknęli cię za tę suknię. W końcu wiesz, była wysadzana sobolami i diamentami. - Jasne, śmiejcie się ze mnie - warknął Azazel, siadając. - A Cezara jakoś nie przymknęli. - Wiesz. Cezara w przeciwieństwie do ciebie Lucyfer lubi - zauważyłam sucho.
© 2007 - 2024 nakanapie.pl