Dwóch gliniarzy celuje w leżącą na ziemi koleżankę z pracy, która pojawiła się tutaj niemalże z nieba.
Skrzydła leżały płasko na ziemi, każde przyciśnięte kamieniem.
Zuza jednak nigdy mu się nie poddała, nawet jak ją przycisnął do ziemi, trzymając mocno za kark, ta nadal furczała.
Po jaką cholerę ktokolwiek miałby mnie porywać?