Zachęcony tym faktem, zapędził się tak daleko, iż nie mógł potem znaleźć drogi powrotnej.
I wreszcie we wczesnych godzinach popołudniowych, na pustej, leśnej drodze siła zebrała się w sobie i popsuła coś.
– Raso, moja droga, czy aż tak bardzo boisz się starości?
Rękę miałem na temblaku, na całe szczęście lewą.
Środek miasta, pełno ludzi, a ja biegnę sam za sobą.
- A myślał szkrab, że gdzie?