A przecież pozycja, która miała być uzupełnieniem przygód komiksowych nie powinna do tego dopuścić.
Po pewnym czasie – nad wyraz długim, zważając na fakt, że odleciał od wieży na odległość zaledwie dwudziestu metrów - zatrzymał się gwałtownie.
I teraz tak: skoro on jest nikim, a klecha nie pójdzie siedzieć, co najwyżej pogrożą mu palcem i zmienią parafię, to kto pójdzie siedzieć?
Nagle uprzytomnił sobie, że za oknem niebo zaczyna się rozjaśniać, a on leży w łóżku i marzy o Eiadh, a gdyby miał choć trochę rozumu, toby wstał, pos...