Dziś była kolejna, trzecia rocznica tego pamiętnego dnia.
Dziś była kolejna, trzecia rocznica tego pamiętnego dnia.
Dziś była kolejna, trzecia rocznica tego pamiętnego dnia.
Dziś była kolejna, trzecia rocznica tego pamiętnego dnia.
Dziś była kolejna, trzecia rocznica tego pamiętnego dnia.
Dziś była kolejna, trzecia rocznica tego pamiętnego dnia.
Dziś była kolejna, trzecia rocznica tego pamiętnego dnia.
Dziś była kolejna, trzecia rocznica tego pamiętnego dnia.
Gasnący silnik wyrwał ze spokojnego letargu przysypiającą pod wpływem stresów dnia codziennego Katarzynę.
Dziś była kolejna, trzecia rocznica tego pamiętnego dnia.
Dziś była kolejna, trzecia rocznica tego pamiętnego dnia.
Dziś była kolejna, trzecia rocznica tego pamiętnego dnia.
Dziś była kolejna, trzecia rocznica tego pamiętnego dnia.
Dziś była kolejna, trzecia rocznica tego pamiętnego dnia.
Dziś była kolejna, trzecia rocznica tego pamiętnego dnia.
Dziś była kolejna, trzecia rocznica tego pamiętnego dnia.
Dziś była kolejna, trzecia rocznica tego pamiętnego dnia.
Dziś była kolejna, trzecia rocznica tego pamiętnego dnia.
Dziś była kolejna, trzecia rocznica tego pamiętnego dnia.
Ale proszę, niech nie zwiedzie Cię tytuł tej książki.
Cmentarz, niemal opustoszały o tej porze dnia, był cichym azylem starej dzielnicy miasta.
Pewnego dnia bawiłem się z kolegami.
Znałem go dostatecznie dobrze, by wiedzieć, że pod tym lekceważącym zachowa- niem kryło się złote serduszko i że naprawdę przejmował się losem dziwolą...
Właśnie ci rzemieślnicy i jednocześnie artyści w razie potrzeby wymieniali rozbite szkła, ale zdarzyło się to, według zapisów zamkowej kroniki, ledwie...