Wykonałem kilka skłonów i wymachów rozgrzewających po czym ruszyłem sprintem po ścieżkach okolicznych lasów w celu nabrania formy.
Jego czarny mundur zlewał się ze ścianą
Ruszyłem powoli do przodu, ale On już prawie znikał za zakrętem obok sklepu z zabawkami.
Martin ruszył do przodu, ubezpieczany przez kapitana i mnie.
Początkowo odległe, teraz zaczynały ją hipnotyzować niczym syreni śpiew, prześlizgując się przez kamienne ściany i przenikając jej ciało aż do szpiku ...
Bojąc się ruszyć, popatrzył na ojca ze strachem.
Tylko moje posłanie i stalowa ściana.