Na pewno nie warto książce gęby doprawiać :) Ja też nie czytałam "Przeminęło z wiatrem", ale nie widzę powodów, dla których nie warto sięgnąć po nią, chociażby po to, by się na własnej skórze przekonać, z czym się ma do czynienia.
Książki zdobywam najczęściej w bibliotece, a te, które chciałabym mieć na własność, często znajduję w antykwariatach. Ale moje miasto nie jest niestety bogate w antykwariaty, lecz w second-handy, zwane ciucholandami. Jakież było moje zdziwienie, gdy dzisiaj w jednym z nich znalazłam także książki :) Leżały sobie na półce wśród bluzek, sukienek itd. Większość to jakieś amerykańskie romansidła, ale ...
Ja w tej chwili czytam niestety wielce ambitną literaturę w postaci skryptów z scojologii, tudzież podręczników metodologii i teorii socjologicznej... :(
A może ciekawszą koncepcją byłoby zastanowienie się, co o nas mówi to, jakiej muzyki nie słuchamy? ;) Co do mnie, to jakoś nie zastanawiałam się do tej pory nad gatunkowym wymiarem słuchanej przeze mnie muzyki, natomiast od bardzo długiego czasu jestem wierna przede wszystkim muzyce dwóch zespołów: Radiohead i Air.
Nie wiem, czy już ktoś o tym wspominał i czy to się jeszcze omawia w szkole (może w liceum), ale jako jedną z najlepszych lektur szkolnych wspominam "Początek" Andrzeja Szczypiorskiego. Za to przez "Lorda Jima" nie przebrnęłam...
Przychodzi mi na myśl wiele książek, które mogłyby pretendować do zaszczytnego miana książki dnia, ale pozwolę sobie zgłosić kandydata na równie zaszczytną pozycję autora dnia: proponuję Borysa Akunina, którego od kilku tygodni czytam nałogowo. Mam nadzieję, że nie jestem osamotniona w moim uwielbieniu dla tego autora :)