Przyznam się bez bicia, że dość długo się z nią męczyłam, ale opłacało się. Trzy dziewczyny, każda z innym problemem, każda z nich inaczej podchodziła do życia, a jednak coś je połączyło. Warto przeczytać choćby dla zakończenia.
Ah, no na początku Kamila wydawała mi się spoko - jakby nie patrzeć sama się z nią utożsamiałam, moja imienniczka. Choć potem coraz bardziej zaczynała mnie denerwować. To jej 'zakochiwanie się i odkochiwanie' w jednym momencie było po prostu nieznośne. To, że nie była z Michałem, że go tak odrzucała ... Mój ideał chłopaka ... Ja to bym się za nim w...
Według mnie 'Cierpkość wiśni' jest o wiele lepsza od swojej poprzedniczki. Choć oczywiście nie mogło się obyć bez chwilowych momentów nudy. Może pani Sowa ma po prostu taki styl pisania? Nie jestem w stanie powiedzieć.
Nuda, nuda, nuda. Nigdy do niej nie wrócę. Przez trzy miesiące przeczytałam chyba pięć rozdziałów, eh. Nie wiem, co naszło pana Twain'a, by napisać coś takiego ...
Przez całą książkę próbowałam nie myśleć o Komecie. Kobieta tak mnie wkurzała, że miałam ochotę ciepnąć książkę w najdzikszy kąt mojego pokoju i nigdy jej stamtąd nie wyciągać. Oczywiście nie mogłam powstrzymać łez ... przez Michałka ...
Niezbyt lubię motyw 'Romea i Julii', ale w takiej książce, takiej autorki jestem w stanie wybaczyć. Poza tym, jak zwykle napisana ładnym, rozpoznawalnym stylem.
Turniej Trójmagiczny i Bal Bożonarodzeniowy to stanowczo moje ulubione momenty w tej części. Ogółem uwielbiam serię o Harrym, więc co tu się więcej wypowiadać?
Ha, podobał mi się tytuł kontynuacji, więc wypadało najpierw przeczytać pierwszą część. Może nie była taka zła, ale coś nie do końca mnie w niej satysfakcjonowało ... Może przez to, że w niektórych miejscach tak wiało nudą, że nie dało się dalej przebrnąć? Nie wiem do tej pory.