Książki, które zmuszają do myślenia o przemijaniu

Autor: dominika.nawidelcu ·8 minut
2020-11-01 6 komentarzy 15 Polubień
Książki, które zmuszają do myślenia o przemijaniu

Zazwyczaj unikamy myśli o tym, że wszystko ma swój koniec, że zawsze jest jakaś granica czasowa, a każdy dzień, każda chwila, zbliżają nas do mety naszej egzystencji.


Moim zdaniem nie ma w tym nic złego, bo gdyby nieustannie pochylać się nad kwestią śmiertelności, to w końcu nawet radość z codzienności zeszłaby na drugi plan. Są jednak takie chwile, gdy nie tylko nie da się, ale też nie powinno unikać głębszych rozważań. Właśnie dziś, w dzień, w którym o bliskich, którzy odeszli, myślimy więcej, niż zazwyczaj, chciałam się skupić na książkach, które skłaniają nas do refleksji na temat życia i śmierci.

Motyw przemijania to temat, który w literaturze pojawia się wielokrotnie, zazwyczaj jako wątek poboczny, który dotyka kogoś innego, niż główny bohater. Dla mnie pierwszą książką, która zerwała z tym schematem i pewnie dlatego zrobiła na mnie tak ogromne wrażenie, był „Oskar i Pani Róża” Érica-Emmanuela Schmitta. Godzenie się ze śmiercią i małe dziecko to dwa tematy, które nigdy nie powinny występować razem. „Nie powinny” to jednak dobre określenie wobec faktu, że takie dramaty zdarzają się każdego dnia. Co zrobić w takiej sytuacji? Czy przygotować malucha na to, co nieuniknione, a może okłamywać go do samego końca? Jak zareagują rodzice? Ta niepozornej wielkości książeczka skrywa w sobie bardzo emocjonalne przesłanie, a narracja z perspektywy małego Oskara, jedynie to pogłębia.

Zapominamy, że życie jest kruche, delikatne, że nie trwa wiecznie. Zachowujemy się wszyscy, jakbyśmy byli nieśmiertelni. Codziennie patrz na świat, jakbyś oglądał go po raz pierwszy”.

Skoro już mowa o perspektywie osoby, która powoli odchodzi z tego świata, to być może kojarzycie jedną z ostatnich nowości, tj. „Jak umieramy” Rolanda Schulza. Ten tytuł prowadzi czytelnika przez wiele ciężkich chwil, od momentu, gdy człowiek dowiaduje się, że jego koniec jest bliski, po sam finał egzystencji. Książka stanowi bardzo ciekawie połączenie aspektów psychologicznych z tymi stricte biologicznymi. Niesamowicie szczera, ale też emocjonalna relacja z procesu, który dla wielu stanowi temat tabu. Nie jest to jednak typowo naukowa pozycja, bardziej pełne uczuć omówienie wątpliwości związanych z kwestią śmierci, co jakiś czas uzupełniona faktami.

Z psychologicznego punktu widzenia twoje umieranie rozpoczyna się wtedy, gdy tylko uświadomisz sobie, że czeka cię śmierć, kiedy świadomość ta zacznie określać twoje życie”.

Każdy z nas jest świadomy swojej śmiertelności, jednak niektórym stan zdrowia regularnie przypomina o tym, że koniec może nastąpić w każdej chwili „Stephen Hawking. Opowieść o przyjaźni i fizyce” Leonarda Mlodinowa stanowi wyjątkowe omówienie życia jednego z największych współczesnych naukowców. To opowieść o kimś, kto będąc młodym człowiekiem, dowiedział się, że zostało mu bardzo mało czasu, a mimo to dożył 76 lat. Książka została napisana przez przyjaciela Stephena, który poznał go przy okazji wspólnej pracy naukowej. Już wtedy naukowiec był sparaliżowany, ale swoje teksty potrafił poprawiać w nieskończoność, jakby miał do dyspozycji wieczność. Intrygująca, ciekawie napisana książką, która wychodzi od kwestii naukowych, by z czasem przekazywać coraz więcej informacji biograficznych, w tym kwestii związanych z chorobą, akceptacją bardzo nieuchronnej śmiertelności i korzystaniem z życia. Nie ma w tym jednak ani odrobiny moralizatorstwa, żadnych poradnikowych treści, jedynie uważna obserwacja drugiego człowieka.

„Fizyka nauczyła mnie, że kiedyś nie tylko to, co kochamy, ale wszystko, co widzimy wokół siebie, będzie miało swój kres… nawet dni naszej Ziemi, naszego Słońca i naszej Galaktyki są policzone, a potem pozostanie po nich tylko pył”.

Jeśli jednak wolicie bardziej fabularne omówienie problematyki „tykającego zegarka”, to z całego serca polecić mogę „Ostatnie pięć dni”. To poruszająca relacja Mary, która do tej pory była przekonana, że ma wszystko. Jedna diagnoza wywróciła jej życie do góry nogami. W tym samym czasie piekło przeżywa Scott, rodzic zastępczy, który z powodów od siebie niezależnych ma oddać dziecko, które zdążył pokochać jak swoje. Skomplikowane problemy, mnóstwo emocji i wiele trudnych myśli, które nie opuszczą głowy czytelnika jeszcze przez wiele dni od zakończenia lektury.

„Zostało pięć dni, licząc od tego ranka. Tak niewiele czasu. Jednak rozpoczęła przygotowania prawie cztery lata wcześniej, o świcie tamtego dnia, kiedy leżąc obok męża wybrała ostateczny moment i obiecała sobie, że nie będzie żadnych wymówek i przesuwania terminu”.

W podobnie poruszający sposób o walce z chorobą i powolnej akceptacji tego, co nieuniknione, opowiada Lisa Genova w książce „Sekret O'Brienów”. Początkowo objawy Joe’go wyglądają po prostu niepokojąco, jednak seria badań potwierdza najgorszą obawę, jest chory i do tego nieuleczalnie. Jak wykorzysta czas, który mu pozostał? Co straci, a co zyska? Czy w takich okolicznościach w ogóle można zachować hart ducha? Po raz kolejny muszę przyznać, że jest to książka, która bardzo porusza, opowiada w szczery, ale niepatetyczny sposób o ciężkich chwilach i w ten sposób zmusza czytelnika, by docenił to, co ma. Autorce udało się przedstawić historię delikatnie, a jednocześnie nie dobić nadmiarem szczegółów, czy tragizmu. Po latach wróciła do tego tematu w powieści „Życie za wszelką cenę” i… tego tytułu nie mogę polecić z czystym sumieniem. Jest tak brutalnie szczery, dokładny i szczegółowy, że już sam początek potrafi niesamowicie przytłoczyć. Przynajmniej mnie ten tytuł w większym stopniu zdołował, niż skłonił do konstruktywnych myśli.

"Nie zna chyba bardziej poprawnej politycznie choroby. ALS nie ma żadnych uprzedzeń, alergii ani fetyszów. To zabójca, który nie dyskryminuje nikogo".

Z kolei wśród książek, które omawiają temat śmierci bliskiej osoby, swego czasu wielką popularnością cieszyła się powieść „P.S. Kocham Cię” Cecelii Ahern, która doczekała ekranizacji, a w zeszłym roku również drugiej części. Holly, główna bohaterka, została młodą wdową, a przecież mieli się z mężem zestarzeć, wychować gromadkę dzieci, po prostu żyć długo i szczęśliwie. Niestety finał jej love story nadszedł szybciej, niżby się tego spodziewała. W dzień 30 urodzin dostaje list od nieżyjącego już męża. Jak się okazuje, jeden z wielu. To wspólny motyw zarówno dla pierwszej, jak i drugiej części. Cała seria stanowi relację z radzenia sobie z żałobą, ale też porusza wiele innych, trudnych tematów, jak chociażby idealizowanie zmarłego. To książki skupione na emocjach, w których akcja odgrywa drugorzędną rolę. Nawet jeśli można tej powieści zarzucić nadmierne egzaltowanie straty, to jednak samo przesłanie naprawdę warto wziąć sobie do serca. Czy naprawdę te skarpetki na ziemi wymagają tygodnia milczenia? Czy z perspektywy czasu opłacało się kłócić cały wieczór o to, kto ma racje? Nigdy nie wiemy, ile potrwa nasze wspólne teraz.

„Mieli bardzo prosty plan: być razem do końca życia. Plan, co do którego wszyscy z ich kręgu zgodziliby się, że jest jak najbardziej realny. Byli najlepszymi przyjaciółmi, kochankami i bratnimi duszami i wszyscy uważali, że bycie razem jest ich przeznaczeniem. Ale tak się złożyło, że pewnego dnia przeznaczenie zmieniło zdanie”.

Również literatura młodzieżowa potrafi w piękny, ale też dosadny sposób opowiedzieć o śmierci. Książką, która zrobiła na mnie ogromne wrażenie, była „Biała jak mleko, czerwona jak krew” Alessandra D'Avenia. Na początku nie spodziewałam się niczego głębokiego, wręcz nużyła mnie trywialność głównego bohatera. Kiedy jednak powieść uderza go w mocniejsze tony, staje się nie tylko ciekawsza, ale też bardziej refleksyjna. Temat choroby jeszcze dobitniej porusza popularna swego czasu „Gwiazd naszych wina” autorstwa Johna Greena. Tytuł ten doczekał się równie poruszającej filmowej adaptacji. Owszem, jest to typowo młodzieżowy słodki twór, ale może właśnie przemycenia motywu raka staje się dzięki temu bardziej zjadliwe dla młodego czytelnika.

„Wydawało się, że to było całe wieki temu, jakbyśmy przeżyli krótką, ale mimo to nieskończoną wieczność. Niektóre wieczności są większe niż inne”.

Żeby jednak nie przesadzić z tematem śmierci i choroby, w zanadrzu mam tytuły, który skłaniają do refleksji w innym kierunku. Chorobliwa złość, nienawiść do wszystkich myślących inaczej, wieczna podejrzliwość i wewnętrzny jad potrafią uprzykrzyć życie nie tylko wszystkim innym, przede wszystkim rujnują je osobie, która wciąż odczuwa złość. „Czas w dom zaklęty” Katarzyny Enerlich opowiada o kobiecie, która robi wszystko, by stanowić synonim złej sąsiadki. Dający do myślenia i poruszający antyprzykład, który pomimo tego, że jest bardzo wyolbrzymiony, ma w sobie wiele celnych spostrzeżeń.

„Musimy nauczyć się oddzielać rzeczy ważne, istotne dla nas i dla tych, których spotykamy na naszej drodze, od rzeczy niepotrzebnych, od rzeczy śmieci, które zaprzątają niepotrzebnie umysł i zabierają energię”.

Kolejną, nietypową, ale też melancholijną propozycją, która porusza wiele życiowych problemów, jest powieść Jakuba Małeckiego „Nikt nie idzie”. Zdaję sobie sprawę, że nie do każdego przemówi ta narracja. Autor przy okazji snucia dość chaotycznej fabuły rzuca złotymi myślami i tematami wartymi rozważenia. Na mnie zrobiła wrażenie przede wszystkim nieszablonowość formy i przesłanie, że codzienność niesie zarówno dramaty, jak i radości. Tylko nie wiadomo kiedy, i w jakiej kolejności.

„Życie jest niesprawiedliwe, mawiali ci, którym się poszczęściło, zamykając tragedię wszystkich niepełnosprawnych w tych trzech zwyczajnych słowach, a potem wracali do swoich spraw”.

Jeśli jednak cenicie takie „tony”, to pozwolę sobie pójść o krok dalej. „Świat dla ciebie zrobiłem” Zośki Papużanki to zbiór nieszablonowych, nietypowych i niedających się łatwo sklasyfikować opowiadań. Wyróżnia go praktycznie wszystko i treść, i forma, i codzienność pokazana jednocześnie zwyczajnie i wzniośle. Opowieści w nich zawarte zaczynają się bez wstępu, a potem kończą bez uprzedzenia, są niczym klisze, wyrwane chwile, które jednak potrafią zmusić czytelnika do myślenia. Ni to proza, ni poezja, coś pomiędzy, coś, co nie na każdym zrobi wrażenie, jednak warto tej książce dać szansę, bo może właśnie ta nietypowość zdobędzie Twoje serce?

„Jutro pojutrze się zobaczymy, a tymczasem daj mi się przekonać, że umiem tęsknić, że umiem być sam, kiedy sam być nie chcę”.

Literaturę lekką, łatwą i przyjemną cenię za możliwość oderwania się od rzeczywistości. Jednak to ta trudna na dłużej pozostaje w moim sercu i pamięci. Co sądzicie o książkach, które poruszają ciężkie tematy? Czy uważacie, że są potrzebne? Oczywiście liczę również na wasze propozycje. Jakie książki sprawiły, że zaczęliście myśleć o swoim życiu? Czy któryś tytuł naprawę coś w was zmienił?

Dominika Róg-Górecka
× 15 Polub, jeżeli artykuł Ci się spodobał!

Komentarze

@Johnson
@Johnson · około 4 lata temu
Co do śmierci, spodobał mi się kiedyś taki wiersz, jako autor podawany jest John Deer:

Testament

Niech nad mym grobem oszust czarny
Nie wznosi w niebo swoich dłoni
Na nic mi jego obrzęd marny
Gdy mnie na wieczność ziemia wchłonie

Nic mi martwemu z pustych zwrotów
Obłudnych próśb i modłów płatnych
Faryzeusza, który gotów
Wziąć od biedaka grosz ostatni

Niech mnie nie żegna świątobliwy
Wilk przyodziany owczą skórą
Przejrzałem jego serce chciwe
I myśli podłe pod tonsurą

Nie wskrzeszą mnie nabożne gesty
Ani organów głośne granie
Liść mnie pożegna swym szelestem
I gwiazd odległych migotanie

Szum lasu niech mi towarzyszy
I pieśń srebrzysta górskiej rzeki
Gdy w wiekuistej spocznę ciszy
Śniąc Wysp Szczęśliwych świat daleki.
× 8
@Mackowy
@Mackowy · około 4 lata temu
Musimy przemijanie wiązać ze śmiercią? Sto lat samotności jest świetną książka o przemijaniu, bez ckliwego pensjonarskiego smuteczku. No i na Południe od Brazos - jak oni tam epicko przemijają.
× 7
@katapika
@katapika · około 4 lata temu
Właśnie czytam Sto lat samotności - jestem zachwycona. Nie mogę oderwać się od tej książki :)
× 1
@Mackowy
@Mackowy · około 4 lata temu
Oj tak, genialna książka :)
× 1
@OutLet
@OutLet · około 4 lata temu
Ach, umie­ram, umie­ram.
Je­sień cień uno­si na cie­płe ogro­dy.
Jabł­ka tak już, śli­wy, ciem­ne wody
na­marsz­cza­ją się w znu­że­nia pieśń.
nie trze­ba mi tu było wię­cej
po­nad drze­wa, po­nad ser­ca czu­łość.
nie trze­ba było lat, mie­się­cy,
tylu skarg nada­rem­nych i słów.
nie trze­ba było tylu twa­rzy,
tra­tu­ją­cych wo­zów czar­nych miast.
Ach, umie­ram, umie­ram. Wiem:
wyje za mną ciem­ny, wiel­ki czas.

Krzysztof Kamil Baczyński (***Ach, umieram, umieram...)

I w ogóle, niemal cała Jego poezja.

Józef Czechowicz - to samo. Tu fragment modlitwy żałobnej:
że pod kwia­ta­mi nie ma dna
to wie­my wie­my
gdy spły­nie zórz ognio­wa kra
wszy­scy uśnie­my
bę­dzie się to­czył wiel­ki grom
z nie­biań­skich le­wad
na mło­dość pól na ci­chy dom
w mo­sięż­nych gnie­wach
świat nie­ist­nie­nia skry­je nas
wod­ni­stą chu­s­tą
za­milk­nie czas po­tłu­cze czas
owa­le lu­ster

Poezja przejmująco pisze o śmierci.
× 6
@dominika.nawidelcu
@dominika.nawidelcu · około 4 lata temu
W samo sedno!

Z innej beczki, ostatnio cały czas mi po głowie chodzą słowa z piosenki Hey "Dosyć poważnie":

"Znów płakałam, wczoraj znów płakałam
Że nie umiem na skrzypcach grać
I że wszyscy umrzemy wszyscy
I że któregoś dnia
Mój syn zostanie całkiem sam".


@OutLet
@OutLet · około 4 lata temu
Katarzyna Nosowska - bo zakładam, że to ona jest autorką tych słów - to też poetka. :)
× 1
@dominika.nawidelcu
@dominika.nawidelcu · około 4 lata temu
O tak! Kocham jej piosenki.
× 1
@OutLet
@OutLet · około 4 lata temu
A mój mąż swego czasu mieszkał z nią o sąsiedzku w Szczecinie. ;-)
@jatymyoni
@jatymyoni · około 4 lata temu
Książki o przemijaniu mają na uświadomić o wartości każdego dnia. jak ostatnio przeczytała w
Wyzwanie stoika: ""masz do dyspozycji ograniczoną ilość dni, dlatego każdy z nich jest cenny i niemądrze byłoby go zmarnować."
× 6
@jorja
@jorja · około 4 lata temu
"Jutro" Musso, "Tato" Whartona oraz wymieniona w artykule "Oskar i Pani Róża".
× 2
@milena9
@milena9 · około 4 lata temu
Oskar i pani Róża Erica Emmanuela Schmitta wszystko, co napisał. Sztuka sięgania gwiazd. dziękuje za wpis.
× 1