Damaged Goods

Rzadko kiedy mam tak, że czytam książki na raty. Zazwyczaj chcę jak najszybciej poznać losy bohaterów i wiedzieć, czy otrzymają swój szczęśliwy, upragniony happy end. Przy „Damaged goods” musiałam robić sobie przerwy.

Już pierwsze akapity poruszyły mnie bardzo głęboko, a im dalej w treść było tylko gorzej. Historia Bailey i Leviego jest niedoskonała, brudna. Obydwoje są chodzącymi ideałami, kochają się od dziecka. Na przestrzeni lat ich niegdyś niewinne uczucie staje się wzajemną obsesją, która w połączeniu z ich charakterami tworzy bardzo złą mieszankę. Potrafią żyć tylko razem, ale by osiągnąć szczęście powinni nauczyć się funkcjonować osobno, a nie uwarunkowywać każdy sukces od drugiej osoby.

Losy Bailey są okrutne, dołujące, smutne. Dane nam jest śledzić upadek młodej kobiety, jej powolne toczenie się z piedestału w dół. Autorka nie szczędziła szczegółów, nie powstrzymywała się przed napisaniem kolejnych upadlających, a może i uwłaczających fragmentów. Idealnie oddała fakt, iż Bailey nie szła na dno sama: ciągnęła tam kochających rodziców oraz mężczyznę, który był jej bratnią duszą.

„Damaged goods” to opowieść o spełnianiu cudzych aspiracji. To dostosowywanie swoich wyborów pod zaspokojenie wymagań rodziców i spełnieniu ich niedoszłych marzeń.

Znajdziecie tutaj też wiele scen z ojcem Leviego, Deanem. Przekonacie się, czy miłość jego i Rosie była tą jedyną. Dowiecie się co u innych bohaterów wykreowanych przez autorkę, poznanych w p...