W 1941 roku moja siedmioletnia córeczka Karin leżała chora na zapalenie płuc. Każdego wieczoru, kiedy siadałam na brzegu łóżka, marudziła jak to zwykle dzieci: ..Opowiedz mi coś. Pewnego razu, kiedy porządnie zmęczona zapytałam: ..O czym mam opowiadać?, odparła: ..Opowiedz o Pippi Langstrump, Wymyśliła imię właśnie w tej sekundzie. Nie zapytałam, kim była Pippi Langstrump, tylko zaczęłam opowiadać, a ponieważ było to dziwne imię, więc musiała to być także dziwna dziewczynka. Karin, a potem jej koledzy i koleżanki zapałali niezwykłym uczuciem do Pippi, Musiałam więc opowiadać ciągle od nowa. A potem pomyślałam sobie, że kopię wyślę do jakiegoś wydawnictwa, Nie dlatego, żebym przez sekundę wierzyła, aby chcieli to wydać, ale ot tak, na wszelki wypadek. Sama byłam podniecona sprawą Pippi i pamiętam, że zakończyłam swój list do wydawnictwa słowami: ..W nadziei, że nie zaalarmujecie Urzędu Opieki Społecznej nad Nieletnimi...... No bo miałam przecież dwoje dzieci, a co to może być za matka, która pisze takie książki! - opowiada Astrid Lindgren.