Jej ogródek

,,Jej ogródek’’ jest to szósty i ostatni tom, serii ,,Owoce pożądania’’ Penelope Bloom. Cała seria to krótkie, przezabawne historie miłosne.

Główni bohaterowie to Nell i Harry. Nell swoi zachowaniem i pomysłowością, przypominała mi inną postać, znana wszystkim z filmu i literatury, słynna Bridget Jones. Bo tu życie wydaje się nie mieć sensu i Nell postanawia je zmienić. Bo Nell natychmiast potrzebuje sukcesu w związku z tym podejmuje decyzje, że zostanie rzeźbiarką, ,,Rzeźbienia z roślin. Zdecydowałam, że będę zarabiać kasę, przycinając ogródki.’’, ale jej rzeźby kojarzą się z seksem….

Harry to zanany, majętny agent literacki. Dla niego, po kilku nieudanych związkach, miłość i zakochanie to mit. Ale nie przewrotny los, sprawia że tych dwoje , zetknie się na swojej ścieżce życia.

Lekka , przyjemna historia, która nas wciągnie i rozbawi, bo tu pomyłki i gafy prześcigają się nawzajem. Pomimo, że sama fabuła jest przewidywalna to i tak bawimy się świetnie. Polecam na te ponure jesienne wieczory.
Książkę mogłam przeczytać dzięki wydawnictwu Albatros.

Odnoszę wrażenie, że Penelope Bloom zabrakło weny na pociągnięcie historyjki o mądrej inaczej domorosłej artystce fallicznej i nieco sfiksowanym milionerze spragnionym szczerej autentyczności. Jakby to samej autorce skończyły się koncepcje i tworzyła coś na siłę. "Jej ogródek" ani śmieszy, ani bawi, jak na romans - też trudno nazwać go romansem. Jakieś tło, głębsza intryga - to ledwie kilka umownych kresek. Ogólnie: Takie byle co, byle jak, sklecone na aby było.
Na dobrą sprawę "Jej ogródek" zbitek bezbarwnych, jałowych ględów. Chuda polewka, gotowana na starych kościach i tego, co się pod rękę nawinie. Jako finał i zamknięcie cyklu: Marnie. Bardzo marnie.
Przykrość tym większa, że cykl, który zapowiadał się smakowicie - w ostatecznym rozrachunku okazał się czczym rozczarowaniem, a jego jedynym mocnym (aczkolwiek stałym) walorem są kapitalne okładki.
Dla mnie, jednakowoż to za mało. Bloom jako pisarka wypada słabo a sam cykl: bzdurnie i durnowato.
"Jej ogródek" w tym względzie nie jest wyjątkiem, płynnie wpisując się w tę ramotowatą strukturę.
Kończę ciernista przygodę z "Objects of Attraction" bez żalu, a nawet z czymś w rodzaju ulgi, że już nie muszę.

Penelope Bloom w kolejnej odsłonie z cyklu: ''Owoce pożądania''.

Początkowo podchodziłam sceptycznie do tej serii, ponieważ romanse i erotyki nie leżą w moim czytelniczym guście. Zaczęło się od banana, a na ogródku - szóstym tomie się kończy, z czego jestem bardzo zadowolona. Przeczytałam całą serię i z pewnością, jeśli autorka postanowi jeszcze coś napisać, przeczytam to. Lektura jest lekka, przewidywalna, a co najlepsze zabawna. Lubię się śmiać, a tutaj stworzone gry słów i podteksty doskonale spełniają swoją rolę. Jest wyważenie i zachęcająco.

Tym razem roztrzepana Nell z oszałamiająco pomarańczowymi włosami postanawia pomóc młodszej siostrze dostać się do szkoły muzycznej. Stara się jak może i żadnej pracy się nie boi, za sprawą swojego przyjaciela postanawia spróbować swoich sił w ogrodnictwie. Najlepsze jest to, że chaotyczna dusza i rzeźbiarka krzaczków to dość interesujące i zaskakujące połączenie. I tak za sprawą krzaczka znalazła się w korzystnej sytuacji. Jak rozwinie się ciąg dalszy przekonajcie się sami. Zapewniam Was, że będzie się z czego pośmiać oraz dowiecie się co nieco o mięsie z kurczaka.

Jej ogródek, to kolejna, szósta już część z naszej dwuznacznej serii Owoce pożądania. Sięgnęłam po nią w momencie, kiedy poprzednia czytana książka sprawiła, że miałam ochotę walić głową w ścianę, tyle było w niej niedorzeczności. Chciałam czegoś, co mnie rozbawi. I dostałam to! Chociaż to co się tutaj dzieje, momentami również wydaje się bezsensowne i głupawe, śmiałam się co kilka stron. Mimo wszystko, tutaj było to, przynajmniej dla mnie, zabawne. Niedorzeczne, ale śmieszne. Sporo dwuznaczności, zresztą, co się dziwić, kiedy główna bohaterka, mając wyrzeźbić pingwina i bałwana w krzewie, wyrzeźbiła, ekhem, no trochę coś innego. Trochę jej nie wyszło. Albo może właśnie weszło, znaczy wyszło!
Wyszło-nie wyszło, Nell czego się chwyci, zazwyczaj to psuje, mimo wszystko wciąż goni za marzeniami i się nie poddaje. I czasem kiedy myślimy, że znów daliśmy dupy (bez podtekstów tym razem!), okazuje się, że jeśli spojrzeć na to z innej strony, można to obrócić w sukces.
Gościnnie mamy tu całkiem sporo Williama, który tym razem również nawet mnie bawił.
Podsumowując, lektura idealna na wieczór, na poprawę humoru, ale trzeba wziąć pod uwagę, że fabuła jest nieco głupawa ;) Dla jednych będzie żenua, dla mnie było z cyklu "mnie śmieszy". Dostałam to, czego akurat potrzebowałam.

Książka przeczytana... Lekki romansik, a raczej komedia, której bohaterami są Harry i Nell.
Nell dziewczyna z "talentem artystycznym" i niską samooceną oraz Harry, przystojny, pewny siebie i swojej wartości agent literacki.
Typowe przeciwieństwa... ona biedna, on bogaty...
.
Tych dwoje poznaje się w ogrodzie Harre 'go... Nell otrzymuje zlecenie... musi wykonać rzeźbę z krzaka na przyjęcie literackie... Czy dziewczyna sobie poradzi? Na co zbiera pieniądze?
Jak będzie wyglądała relacja tej dwójki? Kim jest Damian i co chce od dziewczyny? Za co mści się na Harrym? Damian, Harry i Nell, czyżby trójkąt?
.
Powiem Wam, że od pierwszych stron uśmiech z twarzy nie schodził... Nell to artystka fallusowa... Tak tak, rzeźby kojarzące się z seksem 😂... Czy rzeźba penisa przyniesie jej sławę?
Oczywiście w tej części nie mogło zabraknąć Williama... Zabawne dialogi i sytuacje... William wie co zrobić, żeby rozśmieszyć i nadać książce charakter zabawy ... Dlaczego Harry od kilku lat jest sam? Co jest tego powodem? Kim był Chuck dla Nell oraz kim jest Ashley?
.
Podsumowując, książka niczego nowego nie wniosła do mojego życia, ale pozwoliła oderwać się od rzeczywistości i pośmiać. Jednym słowem Polecam ♥️

To już szósty tom serii Owoce pożądania. Muszę Wam przyznać, że ta seria to idealna odskocznia od codziennych zmartwień.
"Jej ogródek" to kolejna świetnie napisana, zabawna powieść, z romansem w roli głównej. Idealna na długie wieczory, choć można ją połknąć w dosłownie chwilę, ale jedno jest pewne: rozbawi, rozluźni, poprawi dzień i sprawi, że odetchniemy z ulgą. Czasami potrzebujemy takich lekkich, niezobowiązujących do głębokigo myślenia lektur. "Jej ogródek" to idealna pozycja.
Autorka ponownie wykreowała charyzmatycznych bohaterów, którzy są do siebie idealnie dopasowani choć wydawałoby się, że tak nie jest. Do tego ciekawa fabuła no i oczywiście... ogródek ;).
Zdecydowanie polecam ;)

Przyznam szczerze, że totalnie nie wiedziałam czego się po tej książce spodziewać. Obawiałam się, że będzie w niej dużo scen seksu, takiego chamskiego i wulgarnego. Tymczasem okazało się, że scen jakiegokolwiek seksu tutaj praktycznie nie ma. A jeśli już się pojawiają, to są przedstawione w sposób bardzo delikatny i subtelny, co nie ukrywam, było miłym zaskoczeniem.

Niewątpliwie największą zaletą "Jej ogródka" jest humor. Już dawno nie śmiałam się tak podczas czytania jakiejkolwiek książki. Do tego dochodzi prosty język, banalna i lekka fabuła, błyskotliwe, zabawne dialogi i w rezultacie książkę czyta się wręcz błyskawicznie. Choć przyznaję, że kilka scen/ dialogów wprawiło mnie w lekkie zażenowanie.

Fabuła tej książki jest naprawdę bardzo banalna, chwilami wręcz absurdalna. Na kartkach tej powieści pojawiało się sporo nierealnych wydarzeń, które podobnie jak bohaterowie, zostały przedstawione raczej dość powierzchownie. Na próżno szukać w tej książce jakiegoś głębszego sensu. "Jej ogródek" nie wnosi do życia czytelnika nic po za dobrą zabawą, mówiąc wprost, jest to mało ambitna lektura. Niemniej jednak, ja osobiście bardzo miło spędziłam z nią czas. Jest to przede wszystkim bardzo przyjemne, totalnie odmóżdżające i najzwyczajniej w świecie odprężające czytadło, idealne na jeden wieczór.

Ja ze swojej strony tę książkę Wam polecam. Jest to niewymagająca, przezabawna, momentami nieco głupkowata komedia romantyczna, która Was rozbawi i wprawi w do...

Nell nie udało się spełnić wielkiego marzenia o byciu artystką. Decyduje, że będzie przycinała ogródki zamożnych właścicieli i właśnie pierwszego dnia nowej pracy spotyka JEGO. Choć nikt nie wróżył jej kariery rzeźbiarskiej, krzak przycięty w kszałt męskiego członka zostaje okrzyknięty arcydziełem. Przystojny Harry chce pomóc Nell w tej przypadkowej karierze artystycznej i będzie zaglądał do jej ogródka częściej niż dotychczas.

Sięgając po książki Penelope Bloom, nie oczekuję górnolotnej literatury. Wiem, że czeka tam na mnie lekka, przyjemna, niewymagająca i zabawna historia o perypetiach dwojga bohaterów. Nie inaczej było tym razem. Bardzo spodobał mi się pomysł na fabułę i przyznam, że pozytywnie mnie zaskoczył. Akcja nie jest powolna, między bohaterami zaczyna iskrzyć dosyć szybko. Dialogi nie są żenujące, a ich dowcipny ton sprawia, że przez całą powieść przechodzi się wręcz błyskawicznie. Mamy dwoje całkiem fajnych bohaterów, którzy nie są nudni i nadają tempo wszystkim wydarzeniom. Ja spędziłam przy tej książce kilka naprawdę przyjemnych godzin. Na mojej twarzy pojawił się i uśmiech i zdziwienie. Perypetie Nell i Harry’ego ciężko byłoby umieścić w realnym świecie, ale właśnie takie są powieści Penelope Bloom i trzeba mieć to na uwadze, gdy się po nie sięga. Przeczytałam wszystkie 6 Owoców Pożądania i “Jej ogródek” plasuje się dosyć wysoko. Polecam tę książkę każdemu, kto ma trochę wolnego czasu i chce odpocząć przy zabawnej historii, pełnej dobrego humoru...

„Jej ogródek” to szósta książka z serii „Owoce pożądania” autorstwa Penelope Bloom od Wydawnictwa Albatros.

Książka, przy której zaśmiewałam się w głos. Cudna mieszanka komedii i romansu umili jesienny wieczór. Paradoksalna sytuacja, która sprawia, że Nell (początkująca ogrodniczka) zostaje artystką falliczną, a agentem zostaje Harry Barnidge (zleceniodawca, milioner i właściciel ogrodu, w którym powstało to wielkie… dzieło).

Czy Nell pomoże uwierzyć Harryemu w bezinteresowne uczucie? Czy sielanka będzie trwała? O tym już musicie przekonać się sami sięgając po ten zabawny romans.

Podoba mi się kreacja bohaterki. Nell jest taką nieidealną kobietą, która kicha milionerowi w twarz, przed wejściem na bankiet, trenuje śmiech bogaczki i stara się być jak reszta… choć to zapewne jej się nie udaje.

Gafy, dystans do siebie i poczucie humoru bohaterów, błyskotliwe dialogi i prześmieszne zbiegi okoliczności oraz pozytywne zakończenie wprawiają czytającego w dobry nastrój. „Jej ogródek” to książka, która przypomina, że samo obcowanie z słowem pisanym, daje dużo przyjemności.

I oto przed Wami 6 tom serii Owoce Pożądania. Czy po tylu powieściach w serii Autorka może nas jeszcze zaakoczyć? Uwielbiam te małe, urocze książeczki, z których wylew się humor jaki lubię. Oczywiście, jak to w serii zdarzają się lepsze i gorsze tomy, i niestety Ogródek był chyba najsłabszą częścią.

Książkę przeczytałam błyskawicznie. Było szybko, lekko i przyjemnie. Bohaterzy byli mili, fabuła niewymagająca, ale humor tym razem nie w moim guście. Brakowało mi tam większych emocji, entuzjazmu, bo wyszło trochę nijako i płasko. Perypetie bohaterów nie wywołały u mnie takich uczuć, do jakich jestem przyzwyczajona przy czytaniu książek tej Autorki. Na pewno jest bardziej romantycznie. Nie ma tutaj erotyki jako takiej, a więcej podtekstów i głupiutkich żarcików.

Tym razem się nie udało, ale moje uczucia do tej serii pozostają niezmienne i liczę na kolejny tom. Bo czasem potrzeba nam czegoś niezobowiązującego, momentami komicznego i niepoprawnego.

Kolejna książka z serii i ponownie mile spędzony z nią czas. Twórczość Penelope Bloom przypadła mi do gusty, a przynajmniej ta seria jest naprawdę świetna i się przy niej relaksuję. Ta pozycja również nie jest zbyt wymagająca, momentami nawet głupiutka. Ciągłe skojarzenia z penisami mogą się wydawać lekko infantylne, ale co tam :P