Marianna tarła ziemniaki na placki, gdy mąż jej powiedział, że odchodzi. Po trzydziestu latach drętwego małżeństwa mają prawo być sobą zmęczeni. Odchodzi… Bez żalu i pretensji. A na dodatek z pytaniem o małą pomoc wpada nielubiana siostra Lilka. Bohaterka powieści musi spojrzeć na swe życie w zupełnie nowym świetle. Syn od dawna na swoim, mąż z kochanką, ojciec coraz starszy. Marianna podsumowuje swoje życie – kogo kochała i kto ją kochał. Ile było w nim szczęścia, nieszczęścia? Dopiero jednak pojawienie się Lilki, przyrodniej siostry, pozwala jej inaczej spojrzeć na miłość, kobiecość, przebaczenie. Małgorzata Kalicińska pokazuje w Lilce, że rozstania nie muszą oznaczać pustki, że życie nie kończy się po pięćdziesiątce, że samotność można zapełnić nowymi doświadczeniami, niespodziankami. I jeśli tylko pragniemy, miłość, przyjaźń – jakkolwiek byśmy je definiowali – mogą przyjść do nas w najmniej oczekiwanym momencie. Małgorzata Kalicińska ur. 30.09.1956 r. – czyli dama półwieczna. Ukończyła SGGW-AR w Warszawie, ale języka polskiego uczyła się od mamy – znakomitej polonistki Marii Kalicińskiej, a też od Romy Stawińskiej w warszawskim LO im J. Dąbrowskiego. Pracowała w agencji reklamowej, w TVP i zbudowała na Mazurach ośrodek konferencyjno-szkoleniowy. Także bankructwo, jako doświadczenie życiowe, było jej udziałem. („Co cię nie zabije...”) Matka, dzisiaj też i babka – to najważniejsze i najpiękniejsze role w jej życiu. Obserwatorka, empatka. Zwyczajna kobieta pisząca